Belgijscy Bracia Miłosierdzia nadal będą ,,pomagać'' w zabijaniu chorych psychicznie pacjentów w prowadzonych przez siebie ośrodkach psychiatrycznych. Formalnie nazywa się to eutanazją: cierpiący człowiek zgłasza się do ,,miłosiernych'' braci, a ci oferują mu śmiertelny zastrzyk. I szybką drogę do piekła, dodajmy - jeżeli nawet niekoniecznie dla chorego, który może być niepoczytalny, to na pewno dla siebie, zakonników powołanych, by kochać i dawać ofiarę z własnego życia, a nie to życie odbierać. Szatan to największy parodysta...

Zakon belgijskich Braci Miłosierdzia prowadzi w kraju 15 szpitali psychiatrycznych. Leczonych jest w nim 5 tysięcy pacjentów. Latem tego roku Stolica Apostolska zareagowała na wołający o pomstę do nieba proceder braci, zgadzających się na uśmiercanie pacjentów w ramach eutanazji. Watykan po interwencji rzymskiego przełożonego generalnego domagał się natychmiastowego zaprzestania tej działalności i gorliwego przestrzegania katolickiego nauczania. Niestety, belgijscy bracia zamiast słuchać Pana Jezusa Chrystusa wolą posłuchać diabła, który pisał belgijskie prawo państwowe. I zabijać będą dalej.

12 września zarząd fundacji prowadzącej ośrodki psychiatryczne, złożony nie tylko z zakonników, ale w większości ze świeckich, oświadczył, że - uwaga - "postępuje zgodnie z doktryną Kościoła" i "wierzy w to zdecydowanie". O większej bezczelności nikt chyba nie słyszał: pluć człowiekowi w twarz i mówić mu, że to deszcz pada. 

Teraz prawdopodobnie czas na represje: zakonnicy-heretycy zostaną usunięci z Zakonu, a prowadzone przez nich ośrodki stracą prawo do nazwy ,,katolickie''. 

Na wprowadzenie w swoich ośrodkach eutanazji zarząd zdecydował się w marcu. Nieco wcześniej katolicki dom opieki w belgijskim Diest został ukarany grzywną finansową za odmowę wykonania eutanazji na 74-letniej pacjentce. Po tym właśnie incydencie bracia z zarządu zgodzili się wprowadzić u siebie zabijanie.

Wierność Chrystusowi wyrzucona do kosza, zamiast tego wierność diabolicznemu prawu państwa i... pieniądzom. 

mod