Podczas parlamentarnej debaty nad przyjętą w 2002 r. w Belgii ustawą o eutanazji podkreślano, że ma ona stanowić rozwiązanie dla osób, które ze względu na swą nieuleczalną chorobę uporczywie domagają się przeprowadzenia eutanazji. Praktyka okazuje się zgoła inna. W 2010 r. lekarze w Belgii wzięli udział w 954 oficjalnie zarejestrowanych przypadkach eutanazji. Jak wykazują badania, większość ludzi, którzy podpisali dokumenty o przeprowadzeniu eutanazji nie była nieuleczalnie chora, ale znajdowała się w złym stanie psychicznym.

Choroby nowotworowe podawane są dopiero na kolejnym miejscu jako przyczyna eutanazji, podobnie jak silne bóle i inne dolegliwości – zauważa portal wiara.pl. Badania wykazały także, że w miarę upływu lat ustawa o eutanazji zmieniła świadomość społeczeństwa, ale także lekarzy, którzy coraz łatwiej i bezrefleksyjnie biorą udział w zalegalizowanym zadawaniu śmierci.

 

Pesymiści i "oszołomy" mieli rację; legalizacja eutanazji spowoduje masowe zabijanie starszych ludzi, którzy wcale nie są ciężko chorzy. Jakie konsekwencje niesie ze sobą prawo do zabijania widać już było przed laty w Holandii.

 

Z badań założyciela pierwszego w tym kraju hospicjum dr. Zbigniewa Żylicza, ekarza z Polski wynikało, że 80 proc. osób, które poprosiły o eutanazję, kiedy objęto je opieką paliatywną, zmieniły zdanie. Willy Ebbers, przełożona pielęgniarek w hospicjum Zeisterwoude, opowiadała przed ośmiu laty "Wprost", że żaden z pacjentów, który życzył sobie eutanazji, a później trafił do jej ośrodka, po otrzymaniu pomocy i opieki nie ponawiał już prośby o uśmiercenie. - Kiedyś przez pół godziny rozmawiałem z nowo przywiezionym pacjentem, któremu nie chciało się żyć. Później ze łzami w oczach dziękował mi za przywrócenie mu woli życia. Po prostu wcześniej nikt z nim serdecznie nie porozmawiał - mówił "Wprost" dr Żylicz.

 

Zanim w Holandii zalegalizowano eutanazję, specjalna komisja rządowa  odkryła, że eutanazji co najmniej raz w swojej praktyce medycznej dokonało w Holandii 81 proc. lekarzy pierwszego kontaktu, zaś 41 proc. lekarzy ma na swoim koncie kryptanazje (ukryte eutanazje).

 

PSaw/wiara.pl/piotrskarga.pl/wprost.pl