National Health Service (Narodowa Służba Zdrowia) w Wielkiej Brytanii będzie oferować małym dzieciom środki, które zablokują ich rozwój płciowy. Chodzi tu o dzieci dotknięte „zaburzeniem tożsamości płciowej”. Leki zatrzymają produkcję testosteronu lub estrogenu, co sprawi, że organy płciowe nie dojrzeją. Dzięki temu operacja „zmiany” płci będzie w przyszłości łatwiejsza.

Krytycy są oburzeni. Wskazują, że według rzetelnych badań większość dzieci, która twierdzi, że chce zmienić płeć, później zmienia tę decyzję. Jeżeli otrzymają jednak te leki, odwrót może być niezwykle utrudniony!

Mówi o tym Peter Saunders z Chrześcijańskiego Towarzystwa Medycznego, powołując się na kanadyjskiego eksperta z Kanady, Kena Zuckera.Zucker wykazał, że jedynie 12 proc. chłopców i dziewczynek nadal chce zmienić swoją płeć, gdy dorosną. „Już tylko ten jeden fakt powinien wymusić nawet na zwolennikach wczesnej interwencji w płeć dziecka ogromną ostrożność” – powiedział Saunders.

Obecnie środki, które powstrzymują rozwój płciowy, podawane są dzieciom w wieku 12-14 lat. Jeżeli procedura obejmie teraz nawet dziewięciolatków, zostanie zablokowany rozwój drugorzędnych cech płciowych. Odbędzie się to z niepowetowaną szkodą dla ich rozwoju fizycznego i psychicznego. A to wszystko w świetle prawa, przesiąkniętego chorą ideologią LGBT.

pac/christian.org.uk