Syn Beaty Szydło Tymoteusz przyjął dziś święcenia kapłańskie. Prezes Rady Ministrów skomentowała ten szczególny dzień w życiu jej syna.

"Teraz już wiem na pewno, że Pan Bóg wybrał sobie Tymoteusza, a my musimy z całych sił wspierać go w jego pięknej, ale trudnej i odpowiedzialnej drodze" - powiedziała premier Szydło.

W rozmowie z "Gościem Niedzielnym" przyznawała, że gdy wraz z mężem dowiedzieli się, że ich syn planuje pójście do seminarium, mieli pewne obawy.

"Kiedy powiedział nam, że wybrał seminarium, nie ukrywam, że pojawiły się nasze obawy. To niełatwa droga. Pamiętam, że prosiłam wówczas Tymoteusza, aby zastanowił się, czy najpierw nie powinien skończyć studiów na uniwersytecie, a dopiero potem pójść do seminarium. Wydawało mi się, że 19-letni chłopak nie jest jeszcze wystarczająco dojrzały, by podjąć tak odpowiedzialną decyzję" - mówiła premier.

Dodawała, że dzięki powołaniu Tymoteusza cała rodzina zbliżyła się do Boga.

"Mogę też powiedzieć, że dzięki Tymkowi moja rodzina zbliżyła się do Boga. To dar, który otrzymaliśmy od niego. Wiem, że to coś wyjątkowego, cały czas zastanawiam się, czym na to zasłużyliśmy, i wiem, że musimy temu sprostać. Właśnie dla Tymoteusza, naszego syna" - stwierdziła.

jsl/gosc.pl