Cały wywiad, bez cenzury został nagrany dla RDC. "Gazeta Wyborcza" na trzech stronach swojego dodatku "Duży Format" zaprezentowała nieco zmieniony wywiad, pomijając np. passus, kiedy Bergman twierdzi , że o organizacji Żegota, pomagającej Żydom, usłyszał dopiero po wojnie (sic!). (TUTAJ POSŁUCHAJ FRAGMENTÓW WYWIADU W RDC).

Co takiego skandalicznego znalazło się w wywiadzie? Bergman uważa, że podczas okupacji niemieckiej nie spotkał ani jednego dobrego Polaka. Wszyscy, tak twierdzi zioneli nienawiścią do Żydów. Polacy nie pomagali Żydom, kapowali, szkalowali, okradali etc. I oczywiście Kościół katolicki został przedstawiony w jak najgorszym świetle, gdzie z ambon słychać było wezwania księży, by nie pomagać i nie ratować Żydów, bo oni przecież ukrzyżowali Chrystusa. Takie brednie wypowiada Bergman.

Równie bezczelnym kłamstwem jest wypowiedź Bergmana o Narodowych Siłach Zbrojnych w których rzekomo miał służyć (niestety nie ma żadnych dokumentów potwierdzających jego rewelacje!!!). Bergman uważa, że jednym z zadań NSZ było polowanie na Żydów.

Oto fragment wywiadu w "Gazecie Wyborczej" (Całość TUTAJ):

Mieliście jakąś pomoc po aryjskiej stronie?

- Żadnej. (...) Jak witałem się z kolegami, którzy nie wiedzieli, że jestem Żydem, mówiliśmy zamiast dzień dobry: „Te skurwysyny Żydy”. W każdym sklepie warszawskim był wtedy afisz, że jest wystawa, która się tytułuje „Żydowska zaraza”, i że wszyscy powinni ją zobaczyć. Poszedłem na tę wystawę i tam naukowo stwierdzono, że krew żydowska jest inna od chrześcijańskiej i że Żydzi fizycznie mają inne składniki niż chrześcijanie.

To była wystawa zrobiona przez Polaków?

- Nie, przez Niemców. Podżegali ludność polską i z dobrym skutkiem, bo nienawiść Polaków do Żydów była tak zapalczywa, tak obłędna… Wspominam to ze zgrozą. Wszyscy chcieli mnie zabić. Naprawdę. Pamiętam dwa takie wypadki, kiedy byłem głodny i zmarznięty, nie wiedziałem, gdzie spać, więc zapukałem do drzwi i poprosiłem o pomoc, a tam ludzie zaczynali wołać policję, bo poznali, że jestem Żydem. Gdyby nie to, że biegałem szybciej od policji, to by mnie tu dzisiaj nie było. Potem już więcej nie próbowałem. Ten obłęd narodowy był tak bezgraniczny, i mówię to z całą świadomością, że podczas tych prawie sześciu lat wojny ja nie spotkałem ani jednego dobrego Polaka. Ani jednego.

Nie widział pan żadnego przykładu pomocy chrześcijańskiej dla Żydów?

- Przeciwnie! Gdziekolwiek się obróciłem, była nienawiść. Kupiłem sobie katechizm, żeby się nauczyć, bo słyszałem, że jak biorą na gestapo, to wypytują o katechizm…[..] Nauczyłem się wszystkiego prawie na pamięć, tylko nie byłem pewny, jak się człowiek żegna (śmiech), to postanowiłem iść w niedzielę do kościoła św. Anny na Krakowskim Przedmieściu poobserwować. I tego nigdy chyba nie zapomnę… Ksiądz z ambony powiedział tak: „Ja wiem, że są wśród was tacy, którzy pomagają Żydom, że są tacy, którzy ukrywają Żydów, ale ja wam zabraniam! Nie wolno! Oni ukrzyżowali Pana Jezusa! Gdyby Pan Bóg chciał, to on wiedziałby lepiej, jak im pomóc. Ja wam zabraniam!”. Wtedy się zachwiałem na nogach… I już więcej do żadnych kościołów nie poszedłem.

I to mnie otaczało codziennie, od rana do wieczora. Sąsiedzi, koledzy, wszyscy pałali nienawiścią. [...] W ciągu całej wojny nie spotkałem ani jednego dobrego Polaka, ani jednego dobrego Niemca. Każdy chciał mnie zabić.

Wzięli mnie do komendy, porucznik „Szary”, komendant plutonu, najpierw mnie wypytywał, w końcu wyciągnął ramiona powiedział: „Witam”, i przyjął mnie w ich szeregi.

- Nie przyznał się pan, że jest Żydem?

- (Śmiech) By mnie natychmiast udusili, własnymi rękoma, przekonany jestem. Dowiedziałem się – wieczorem porucznik miał pogawędkę polityczno-wychowawczą – że jestem w szeregach Narodowych Sił Zbrojnych! (Śmiech).

Powoli wgrałem się w to życie, dali mi karabin i stałem się jednym z nich. Nikt nie wiedział, że jestem Żydem. Żydem w Narodowych Siłach Zbrojnych… Ale żyłem. I byłem szczęśliwy! Jedzenie było. Pewnego razu widzę, że czterech z nas idzie wieczorem w las, z karabinami. Pytam: „Gdzie oni idą?” I słyszę: „Tam się Żydy chowają w lesie, oni idą ich wyłowić” – i co wieczór czterech lub sześciu szło w las, żeby szukać Żydów. Przyszedł czas i na mnie.

Poszedł pan szukać Żydów?

- Nie! W panice udałem, że mam atak ślepej kiszki! (śmiech)

Dlaczego środowisko "Gazety Wyborczej" szkaluje takimi wywiadami Polaków ratujących Żydów podczas okupacji niemieckiej i tych, którzy oddali życie za ich ratowanie? Polaków ratujących Żydów było tysiące, więc wypowiedź pana Bergmana to istna paranoja, coś co nie powinno się pojawić w polskich ani zagranicznych mediach. Jaki cel ma środowisko Michnika publikując takie kłamstwa? Sami sobie odpowiedzcie!

Philo

Źródło: Gazeta Wyborcza/RDC/niezlomni.com