Tomasz Wandas, Fronda.pl: Jak Posłowie PiS spędzają okres Bożego Narodzenia?

Barbara Dziuk, klub parlamentarny PiS: Święta Bożego Narodzenia, podobnie jak większość Polaków, spędzamy w rodzinnym gronie. Moja rodzina jest liczna, więc wigilia odbywa się u mnie. W tym roku do stołu zasiadło 11 osób – trzy pokolenia.   Jedliśmy zupę grzybową,  barszcz z uszkami,  nie  zabrakło karpia, obowiązkowo była serwowana kapusta z grzybami,  kompot z suszu  na deser, były też  makówki i  sernik. Po wigilii było wspólne kolędowanie. Moi synowie uczą się w szkołach muzycznych, zatem akompaniament mieliśmy  profesjonalny. Nasz nastrój świąteczny  został pogłębiony przez udział w Pasterce.

 Czy jesteście wtedy wyłącznie w domach, czy pracujecie?

Okres Świąt Bożego Narodzenia  spędzam najpierw z najbliższą rodziną, a potem   spotykamy się w  szerszym gronie dalszej rodziny. Czy pracuję?  Mogę  mówić tylko za siebie. Tuż przed Świętami obowiązków jest dużo – tych prywatnych i tych zawodowych. Trzeba to pogodzić. Problemy nie zważają na to, czy są święta, a w związku z tym trzeba  je rozwiązywać i pracować na rzecz swojej społeczności.   Grudzień jest czasem rozliczeń i zamykania wielu spraw. Przed Świętami i po  nich pracuję na zwiększonych obrotach.

Jak ocenia Pani Poseł, to co robi dziś opozycja?

Należy sobie  odpowiedzieć na pytanie: czy  ci, którzy przedstawiają się jako opozycja są opozycją? Ja tu widzę anarchistów dążących do destabilizacji, demagogów podbijających bębenka mediom i konkurujących w ilości i jakości w  opluwaniu Polski. Wywołano problem wolności mediów, nie  zauważając braku cenzury, bezkarności w szczuciu na władzę,  bezkarności w zaczepkach  personalnych, pełnej wolności, wykrzykiwania wulgarnych haseł, prawa do manifestacji i zgromadzeń – to  są fakty. Należy  zadać pytanie - jakiej jeszcze chce  wolności tzw. opozycja? Jeszcze  więcej wolności - na co powinniśmy się zgodzić? Na publiczną chłostę?  Póki co, wszelkie dążenia tzw. opozycji są dążeniami do wewnętrznej destabilizacji kraju i  destabilizacji na arenie międzynarodowej. Wywołany zamęt ma na celu zahamowanie pomocy rodzinom wielodzietnym, odebranie seniorom darmowych leków, wstrzymanie pomocy najniżej zarabiającym, powrót do wysokich pensji dla esbeków i powrót do prawa pozwalającego na bezkarne odbieranie dzieci rodzinom biednym, nie wspominając o powrocie  do praktyk wykupywania kamienic i wyrzucania lokatorów na bruk. Ci nad którymi się pochylono w ostatnim czasie, traktowani przez POprzedników jak niewolnicy XXI w., zapewne nie są zwolennikami tzw. totalnej opozycji.

Czy wtedy kiedy zaczął się ten "spektakl" opozycji czuła się Pani bezpiecznie? Wszyscy pamiętamy, co działo się wtedy przed Sejmem. Czy faktycznie to wydarzenie można nazwać "puczem"? Jaki będzie finał tego co ma teraz ma miejsce?

Czy można czuć się bezpiecznie, gdy z oczu i gardeł tzw. opozycji wylewa się nienawiść? Wścieklizna tych,  którzy umieją liczyć i wiedzą, jak wielkie przywileje  stracili . Świadomość, że   żyli w raju podarowanym im przez poprzednią władzę, a teraz go tracą, budzi w nich rozpacz. Rozpacz i tęsknota za banknotami o wysokich nominałach każe im wypowiadać tak absurdalne i piramidalne  bzdury, w które na  trzeźwo nie sposób uwierzyć. Jesteśmy świadkami obnażania się,  ekshibicjonizmu moralnego, kiedy człowiek za pieniądze jest  gotów opowiadać o święcie sześciu króli i nie czuje ani przez moment  z tego powodu wstydu. Ci ludzie stają nadzy i bezbronni  – ich przyodziewkiem były jedynie banknoty. Pozbawieni tego zaplecza stają się nikim. Jedynie posiadanie pieniędzy dawało im poczucie siły i wartości. Stąd ta teatralizacja, rodzaj spektaklu, udawanie męczenników.  W zasadzie  męczyli się  do tej pory za miliony (przepraszam Wieszczu), a teraz będą musieli za tysiące…

Czy to był pucz?

Raczej rozróba źle wychowanych wychowanków poprzedniego systemu – dorosłe  dzieci tupią nogami, bo ktoś im zabrał takie  fajne  zabawki. Gorzej stała się tragedia – jak można było komuś dać 500 zł na dziecko?! Takie jest myślenie  tego biednego moralnie i etycznie środowiska tzw. totalnej opozycji. A tak naprawdę, to  czego  oni potrzebują najbardziej, to litość  i miłosierdzie.
To co się działo przed Sejmem, to wstyd dla tzw. opozycji. Ten spektakl, to klapa. Histeria, wrzaski, race, podgrzewanie  atmosfery – wszystko już było. To kolejny raz. Miłe to to nie było, ale pamiętać należy, że wieczny hałas   jest nużący i w końcu znudzi się  nawet tym, co hałasują. Rozejdą się zmęczeni sobą.  Łabędziego śpiewu  we własnym wykonaniu tzw. totalna opozycja będzie musiała wysłuchać sama.

 Dziękuję za rozmowę.