Historyk powiedziała, że komputerowe analizy negatywu odbitego na całunie wykazały istnienie bardzo niewyraźnych wyrazów potwierdzających tożsamość człowieka, którego pochowano w tym płótnie. - Dzięki analizie komputerowej i uwydatnieniu zabarwień na płótnie udało się wykryć prawie już zatarte napisy, które są rozlokowane nie w jednym miejscu płótna, ale w kilku – pisze dr Frale w książce opisującej wyniki jej pracy "Całun Jezusa z Nazaretu".

- Starałam się być obiektywna i pozostawić na boku sprawy religijne - powiedziała doktor. Stwierdziła, że udało się jej rozszyfrować kilka zwrotów, w tym po grecku: (I)esou(s) Nnazarennos lub Jezus z Nazaretu i (T)iber(iou). Jej zdaniem drugie sformułowanie wskazuje na Tyberiusza, rzymskiego władcę z czasów historycznego Jezusa. Tekst wskazywać ma także na to, że mężczyzna owinięty w całun został skazany na śmierć.

Skąd się wziął napis na płótnie? Watykański naukowiec wysnuwa hipotezę, że napis mógł zostać sporządzony na kawałku papirusa przez niskich rangą rzymskich urzędników, albo przez pracowników czegoś w rodzaju dzisiejszej kostnicy. Taki napis miał umożliwiać identyfikację ciała i odebranie zwłok z kostnicy. - Najpierw papirus mógł być przylepiany klejem do ciała. Następnie mógł się przesunąć tak, że przylgnął do powierzchni całunu i przez to atrament mógł pozostawić prawie niewidoczne odbicie – wyjaśnia historyk.

Prace nad badaniami całunu w pewnym momencie straciły tempo. W roku 1988 naukowcy podważyli autentyczność całunu, określając jego wiek metodą datowania C14 na lata 1260-1390. Jednak inne badania ze stycznia 2005 r., przeprowadzone przez amerykańskich chemików sugerują, że płótno może liczyć 1,3-3 tysiące lat. Dr Frale natomiast uzupełnia, że to, co badała, to starożytny dokument, który stwierdza stracenie człowieka w konkretnym miejscu i czasie.

 

mm/Telegraph.co.uk

/