Marta Brzezińska-Waleszczyk: „Kościół toleruje pedofilię w swoich szeregach”, „zamiata przestępstwa pod dywan” - takie są medialne nagłówki. Kiedy jednak Kościół przeprasza za pedofilię i potępia księży, którzy się jej dopuszczają, pojawiają się kolejne zarzuty – że robi to w sposób ogólny, że nie wypowiada się jednoznacznie, etc... Co jeszcze miałby zrobić Kościół, aby nie obrzucano go oszczerstwami, że toleruje pedofilów? Co by usatysfakcjonowało tych, którzy najbardziej go atakują?

Przemysław Babiarz: Kościół zadowoliłby tych oszczerców pewnie dopiero wtedy, kiedy całkowicie zamilkłby i nie zabierał głosu na tematy moralne i społeczne. Gdyby ograniczył się jedynie do sprawowania liturgii i działalności charytatywnej, bez komentowania kwestii moralnych. Gdyby całkiem zszedł ze sceny publicznej.

Tak się chyba nie da?

Kościół w Polsce jest wielkim uczestnikiem życia publicznego. Nie politycznego, ale publicznego. Wypowiada się, ocenia. Jest też wielkim rywalem wciąż pojawiających się nowych idei cywilizacyjnych. A z rywalem się walczy. Co Kościół może zrobić w sprawie pedofilii? Przecież wyraźnie ją potępił. Gdyby uznać kler za grupę zawodową, to  jest ona na OSTATNIM miejscu pod względem częstości występowania przypadków pedofilii, a mimo to najczęściej się ją za tę pedofilię atakuje. Nie wiem, co jeszcze mógłby zrobić Kościół. Przecież nie może przyjąć postawy wyłącznie defensywnej, dać zapędzić się do narożnika i bronić się. Dla jego przeciwników i rywali o rząd dusz byłaby to wygodna sytuacja. Z pozycji narożnika można tylko się tłumaczyć.

Abp Michalik przestał tylko się bronić?

Wydaje mi się, że tak, dlatego jego wypowiedź spowodowała lawinę komentarzy. Gdyby tylko podkreślał, że Kościół potępia pedofilię, walczy z nią i przeprasza za nadużycia, to pewnie jego słowa przeszłyby bez echa. Abp Michalik pozwolił sobie na interpretację współczesnego świata. Wskazał te tendencje, które generalnie sprzyjają występowaniu nadużyć seksualnych, rozluźniają moralność. Pokazał też, jego zdaniem, odpowiedzialnych za to rozluźnienie i dlatego wywołał oburzenie. Co więcej, homilia Jego Ekscelencji arcybiskupa Michalika podczas jubileuszu kardynała Gulbinowicza nie dotyczyła pedofilii, ale miłości prawdziwej - takiej jaką daje nam Chrystus - oraz "podróbek" miłości, które proponuje świat. 

Mam jednak wrażenie, że gdyby Kościół tylko się bronił, to i tak byłoby to za dużo. Ostatnio słyszałam, jak jeden z redaktorów TVN24 stwierdził, że duchowni „brutalnie się bronią”.

To jest wojna o słowa. Wiadomo, że słowa i symbole trafiają do ludzkich umysłów i serc. Jeżeli użyje się ciekawej zbitki słownej, to ona może zrewolucjonizować sposób myślenia. Jeżeli uda się, poprzez ciągłe powtarzanie, stworzyć zbitkę ksiądz-pedofil, to jest to gigantyczny sukces, bo nie trzeba niczego dowodzić. Wszystko opiera się na kilku wątłych faktach, kilku przypadkach pedofilii. Nie można powiedzieć, że przestępstw nie ma w ogóle, ale tu chodzi o utrwalenie wrażenia, że wszyscy księża są pedofiliami. I Kościół musi się wtedy „brutalnie bronić”. Mógłby tego nie robić, przyjąć na siebie całą winę... W przyrodzie istnieje taki sposób obrony, jak zamarcie. Niektóre zwierzęta udają na przykład martwe w obliczu zagrożenia. I o to chyba właśnie niektórym chodzi w kontekście Kościoła.

Tak widziałby Pan linię obrony Kościoła?

Kościół chyba nie może tak zrobić. Pan Jezus dał się ukrzyżować, chociaż był niewinny. Czy to ma dziś znaleźć przedłużenie w sferze kultury i mediów? Poza kapłanami i hierarchią muszą o tym zdecydować także wierni. Zbitka ksiądz-pedofil ma wbić klin pomiędzy wiernych, świeckich katolików a księży. Żeby sobie odpuścili, bo „mają takich księży, że się po prostu nie da...”. To kompletnie rozbija. Musimy zachować jedność, solidarność. Kościół, z punktu widzenia popkultury, jest tradycjonalistyczną, bo przecież hierarchiczną, instytucją. A dziś jest tendencja do niszczenia wszystkich hierarchii. Ludzie mają być skrajnymi indywidualistami, podłączonymi do wielkich sieci. Pojawia się jednak pytanie, co z tymi sieciami, kto nimi zawiaduje? Hierarchie i zwierzchności nadal występują, tylko w dzisiejszym świecie nie jest to takie ostentacyjne. Mamy przewagę tego, co nie widać nad tym, co widać.

Rozmawiała Marta Brzezińska-Waleszczyk