Prof. Bonelli podkreśla, że nie ma nic nienormalnego w poczuciu winy.  Surowo wypowiada się  też o notorycznych „niewiniątkach”, które mówią coś zupełnie odwrotnego.  – Kto wyzwolił się z roli ofiary, uznał swoją winę i poniósł odpowiedzialność za swój występek, ten staje się wolny i szczęśliwszy oraz ma szersze pole działania – pisze.

- Dzisiaj niemal każdy jest ofiarą – natury, społeczeństwa, rodziców, małżonka, przyjaciół, szefa czy kolegów. Ponieważ wgląd we własne błędy boli,  zawsze wskazuje się palcem na innych – twierdzi. Opisane kiedyś przez Zygmunta Freuda zjawisko wypierania się jest dziś obowiązującą regułą: wyparta wina zaczyna żyć własnym życiem, czyni człowieka agresywnym, zgorzkniałym i często chorym oraz wmanewrowuje go w „psychodynamiczną ślepą uliczkę”.

Zdaniem Bonelliego terapeutom zawsze grozi, że pochopnie zachęcą pacjentów do zmiany znaczenia poczucia winy albo że zalecą im uznanie jej za nieprawidłowość,  wadliwą cechę psychiki. Ten schemat w psychoterapii przełamują doświadczenia ze sprawcami molestowania seksualnego. – Tu jest jasne, że sprawcy nie są ofiarami.  Jeśli kwestia winy zostanie pominięta, to nie ruszymy z terapią do przodu – stwierdził.

- Terapeuta nie może stwierdzać winy –podkreślał prof. Bonelli, ponieważ „ trener jest strefą wolną od moralności”.  Najważniejsze, by zbadać u klienta opisany problem. – Wina musi pozostać.  Przekonanie się o własnej zawodności nie jest porażką terapii, ale potencjalnym impulsem do uzdrawiającego procesu – dzięki niemu można znaleźć usprawiedliwienie, łatwiej przebaczyć cudze błędy oraz skończyć z ciągłym oskarżaniem innych.  Taki proces oddziałuje korzystnie na otoczenie – twierdzi naukowiec.

W tym kontekście widać wyraźnie różnicę w funkcji księdza przy spowiedzi – zauważa Bonelli.  Również tutaj „z psychologicznego punktu widzenia nie do przecenienia jest zbawienna w skutkach deklaracja” człowieka, który mówi o sobie „zgrzeszyłem”.  Inaczej niż terapeuta, kapłan nie jest neutralny światopoglądowo, lecz może osądzać winę, co więcej, „dochodzi do tego jeszcze płaszczyzna sakramentalna, w której sąsiad po drugiej stronie kratki przysłuchuje się i ocenia, a potem przebacza z ojcowską miłością”.   Zdaniem profesora terapeuci mogą w tym punkcie wykonać wartościową pracę przedwstępną, by wychwycić i opracować to, co podświadome. Jednak jeśli będą chcieli ukrócić i usunąć poczucie winy u penitenta,  będzie to „tanie zwolnienie z odpowiedzialności” – „bezprawna ingerencja w przestrzeń religijną, przy której klient czuje, że nie jest brany na poważnie”.

Profesor Bonelli zasłynął badaniami naukowymi z pogranicza religii, medycyny i psychologii. Wykłada na Uniwersytecie Zygmunta Freuda w Wiedniu oraz przewodniczy Instytutowi Religijności w Psychiatrii i Psychoterapii.  Jest też lekarzem specjalistą z dziedziny neurologii, psychiatrii i medycyny psychoterapeutycznej.

 

Podkreślenia moje – jr3

Jr3/kath