Sebastian Kurz, lider zwycięśkiej ÖVP, który wczoraj przyjął misję utworzenia nowego rządu oświadczył, że jako kanclerz Austrii nie będzie wiązał przyszłości kraju z krytycznymi wobec UE państwami Grupy Wyszehradzkiej. Zaprzeczył również informacjom o zamiarze przystąpienia do V4. Jak zadeklarował, jego rząd będzie "proeuropejski". 

Rząd Sebastiana Kurza ma utrzymywać w Europie „dobre kontakty ze Wschodem i Zachodem". Jak zapewnił w Brukseli, celem jego partii jest „redukowanie, a nie potęgowanie napięć" we wspólnocie, jaką jest Unia Europejska, co w jego ocenie "wyklucza przystąpienie do Grupy Wyszehradzkiej lub czegokolwiek".

Jednocześnie Sebastian Kurz skrytykował austriackich socjaldemokratów, którzy wytykali mu w trakcie kampanii wyborczej "flirt" z Grupą Wyszehradzką. 

Zbliżenia z sojuszem Polski, Węgier, Czech i Słowacji nie wyklucza natomiast skrajnie prawicowa FPÖ. W czasie kampanii wyborczej lider tego ugrupowania, Heinz-Christiana Strache wskazywał na podobieństwa swojej partii z Grupą Wyszehradzką. Jego zdaniem, sojusz ten- w ważnych kwestiach politycznych, takich jak przyjmowanie uchodźców z unijnego rozdzielnika- stara się zachować dystans do brukselskiej polityki.

Sebastian Kurz w Brukseli usiłował rozwiać obawy przed krytycznym wobec Unii kursem politycznym nowego rządu, który współtworzyć będzie FPÖ. Przed posiedzeniem konserwatywnych partii europejskich zapowiedział, że każdy powołany przez niego rząd będzie rządem proeuropejskim, dążącym do aktywnego współtworzenia przyszłości Europy.

Kurz zadeklarował również bliską współpracę z Francją i Niemcami. 

yenn/Fronda.pl