Austria przejęła 1 lipca przewodnictwo w Radzie Unii Europejskiej. To znakomita wiadomość dla uczestników projektu Nord Stream 2 – w który zresztą zaangażowana jest firma austriacka. Wiedeń, w którym współrządzi ugrupowanie oficjalnie współpracujące z putinowską partią Jedna Rosja, będzie najpewniej sabotował i maksymalnie opóźniał unijne inicjatywy mogące zaszkodzić gazociągowi przez Bałtyk.

Europa, która chroni” – to motto austriackiej prezydencji w Radzie UE, rozpoczętej 1 lipca. Do priorytetów Wiednia zaliczać się mają przede wszystkim bezpieczeństwo i ochrona granic zewnętrznych Europy. To nie powinno budzić kontrowersji w łonie Unii. Co innego kwestie dostaw gazu i bezpieczeństwa energetycznego – tutaj należy oczekiwać ostrych sporów.

Od 1 lipca Austria będzie przewodniczyć w organach Unii Europejskiej, dlatego rozmowy będą interesujące” – słowa doradcy Putina ds. polityki zagranicznej Jurija Uszakowa tuż przed wyjazdem prezydenta Rosji do Wiednia na początku czerwca, potwierdzają, że Moskwa wiąże wielkie nadzieje z austriacką prezydencją. Z jednej strony Rosjanie mogą liczyć na współrządzącą Austriacką Partię Wolności (FPÖ), która od grudnia 2016 roku ma umowę o współpracy z partią Jedna Rosja. Z drugiej strony jest koncern ÖMV, jeden z najbliższych partnerów europejskich Gazpromu. Niedawno, podczas wizyty Putina w Austrii, zgodził się przedłużyć kontrakt na dostawy gazu z Rosji do 2040 roku. W 2017 roku Austria aż 93 proc. importowanego gazu zakupiła od Gazpromu (9,1 mld m). ÖMV jest również jednym z zachodnich inwestorów w Nord Stream 2. Co więcej, Moskwa kusi Austriaków doprowadzeniem do hubu gazowego Baumgarten odnogi budowanego Turkish Stream. Realizacja tego projektu na południu, a Nord Stream 2 na północy umożliwi Rosji rezygnację z ogromnej większości tranzytu gazu przez Ukrainę. Wiedeń może być jednym z głównych sojuszników w tej operacji – szczególnie jako przewodniczący UE do końca roku.

Austria będzie odwlekać rozstrzygnięcia w sprawie nowelizacji dyrektywy gazowej z 2009 roku, bo nowe zapisy podporządkują Nord Stream 2 prawu UE. Niemcy przyczyniły się do wyhamowania prac unijnych nad nowelizacją dyrektywy – najwyraźniej Sofia była podatna na naciski płynące z Berlina. Choć w kwietniu Parlament Europejski ogłosił gotowość do podjęcia prac nad rewizją dyrektywy, prezydencja Bułgarii skutecznie je spowalniała – najwyraźniej grając na czas. Aż przekaże prezydencję w ręce zdecydowanego zwolennika Nord Stream 2. Postulaty o szybkie procedowanie rewizji dyrektywy są regularnie popierane przez grupę dziesięciu państw. Niedawno polski minister energii Krzysztof Tchórzewski powiedział, że wniosek o przeniesienie dyskusji na temat rewizji dyrektywy gazowej na poziom polityczny poparło nawet 15 delegacji, a podczas ostatniej debaty ambasadorów przy UE chęć prac i szybszego przyjęcia stanowiska rady wyraziło już 19 państw. Wiadomo, że zdecydowanie sprzeciwiają się Niemcy i Austria. Tchórzewski wspomniał o jeszcze jednym przeciwnym rewizji państwie, także zaangażowanym w projekt Nord Stream 2. Chodzić może o Holandię lub Francję.

dam/Warsaw Institute