Wielu z tych ataków dokonują hakerzy związani z WikiLeaks. Nie tylko sieją oni spustoszenie techniczne na stronach konserwatywnych, ale także skrupulatnie wykorzystują surową politykę Google wymierzoną w tzw. obraźliwe strony. Umieszczają na zaatakowanych witrynach celowo niedozwolone wpisy i zdjęcia, przez co wiele z nich pozbawia się dostępu do Internetu na całe miesiące. Jest to szczególnie niebezpieczne w przypadku prowadzenia kampanii wyborczej.

Publicystka skarży się, że właśnie jej strona stała się przedmiotem ataku hakerów. Google nie zezwoliło jej na publikację swoich tekstów. Amerykanka przekonała się, że oprócz zdecydowanego ataku hakerów niszczących stronę pod względem technicznym, prowadzi się także mniejsze ataki tzw. DDoS (Distributed Denial-of-service attack). W ich wyniku strona cały czas piszczy, dopóki się jej nie zamknie.

 

Tego lata pojawiło się szczególnie dużo potężnych organizacji hakerskich, które przypuszczają ataki głównie na strony konserwatywne. W maju ludzie związani z LulzSec (skrót LulzSecurityHackingCollective) włamali się na stronę Fox News. W czerwcu LulzSec włamała się do systemu Departamentu Bezpieczeństwa Publicznego w Arizonie, w proteście przeciw egzekucji ustawy SB 1070, wymierzonej w imigrantów. W lipcu, organizacja włamała się na strony internetowe kilku gazet, umieszczając na nich fałszywe doniesienia o śmierci magnata konserwatywnych mediów Ruperta Murdocha.

Członek LulzSec posługujący się nickiem „Whirlpool" tłumaczył BBC Newsnight, że „hackerstwo motywowane politycznie jest bardziej satysfakcjonujące". Kilku członków organizacji zostało już aresztowanych.

 

Grupa hakerów „Anonymous" zaatakowała konserwatywną stronę American for Prosperities (AFP) w lutym tego roku, czyniąc ją niedostępną przez długi okres. Hakerzy wydali oświadczenie, potępiające wsparcie AFP dla gubernatora Wisconsin Scotta Walkera za jego sprzeciw wobec tzw. homo-związków. Zaapelowali oni także o bojkot firmy Koch Industries, która wspiera finansowo AFP. „Anonymous" włamał się także do poczty e-mail Sarah Palin na Yahoo we wrześniu 2008 r.

Kolejna grupa hakerów znana jako Anon_Ops, związana z Wikileaks rozpoczęła atak DDoS w grudniu ubiegłego roku na sarahpac.com Sarah Palin, włamując się do jej rachunku karty kredytowej i powodując zamknięcie jej strony na wiele godzin. Hakerzy ogłosili, że są źli na polityk związaną z Republikanami, gdyż wzywała ona do ścigania wydawcy Wikileaks, Juliana Assange. Gdy Bill O'Reilly potępił ataki na konto e-mail Palin na Yahoo, również jego stronę zaatakowali zwolennicy strony Wikileaks.

 

Poważne ataki na konserwatywne strony internetowe wzrastają z roku na rok od kilku do kilkunastu rocznie. W maju ubiegłego roku, student został oskarżony o prowadzenie ataku DDoS (Denial of Service) na strony internetowe billoreilly.com, anncoulter.com i joinrudy2008.com. Ostatecznie został skazany na 30 miesięcy więzienia i wypłatę ogromnego odszkodowania. Zeszłej jesieni hakerzy włamali się na stronę teaparty.org, przekierowując osoby odwiedzające ją na strony pornograficzne.

Przedmiotem ataku hakerów stała się także strona Rona Paula, biorącego udział w kampanii wyborczej w USA. W ub. roku zaatakowano również podczas kampanii wyborczej stronę republikańską Michelle Bachmann. Zainfekowano ją wirusem, który rozprzestrzenił się na użytkowników korzystających z przeglądarek Internet Explorer i Chrome.

Podobne ataki dokonywane są na strony konserwatywnych polityków w Kanadzie i w Wielkiej Brytanii. Tych ataków przybywa z roku na rok. Hakerzy umieszczają wpisy, zachęcające do głosowania na lewicowych polityków. Rozpowszechniają także nieprawdziwe informacje o rzekomej śmierci, chorobie kandydata itp.

Przedmiotem ataków hakerów padają strony antyislamskie, wspierające organizacje żydowskie itp. Amerykańska publicystka dowodzi, że ataki te nie są przypadkowe, ale mają charakter polityczny. To poważny problem dla konserwatywnych blogerów i polityków, którzy zmuszeni są do wydania znacznych środków na wznowienie działalności stron. Niestety, nie zawsze udaje się je naprawić i przywrócić do stanu sprzed ataku. Często też witryny takie nie mogą zostać wznowione szybko. Wymuszone przerwy, zwłaszcza podczas trwania kampanii wyborczej, zdaniem Aleksander mogą mieć istotny wpływ na wyniki wyborcze. Poza tym – dodaje ona – tak naprawdę celem ataków hakerów jest doprowadzenie do przywrócenia cenzury, której rzekomo są przeciwnikami.

 

Wszystko się zgadza, Fronda.pl także nie jest wolna od lewackiej hakerki.

 

Townhall.com/ piotrskarga.pl/ PSaw