Portal Fronda.pl: Wybory zostały sfałszowane, czy to Pańskim zdaniem zbyt mocne określenie?

Artur Górski, PiS: Jest tak dużo błędów i głosów nieważnych, nieprawidłowości i zmian wyników, że trudno nie mówić o podejrzeniach, a nawet o pewności sfałszowania wyborów na różnych poziomach, szczególnie w okręgach wiejskich, gdzie są stare PSL-owsko-postkomunistyczne kliki. Nie po raz pierwszy zresztą sfałszowano wybory. Bo przecież sędziowie z PKW nie pierwszy raz przeprowadzali wybory, a poruszali się w temacie jak dzieci we mgle. Ponadto pracowali na systemie, który nie został odpowiednio przygotowany i przetestowany. Ale dla Panów sędziów najważniejsze okazało się kolejne zwycięstwo koalicji rządowej. Cel uświęcił środki. Dobrze, że podali się do dymisji wobec protestów ludzi.

PiS podnosi wiele argumentów, przemawiających za tym, że w trakcie ostatnich wyborów samorządowych doszło do licznych wypaczeń. Czy zatem, wybory należałoby powtórzyć?

Od strony formalno-prawnej raczej nie jest to możliwe. Takiego rozwiązania nie przewiduje ani Konstytucja RP, ani Kodeks Wyborczy. Dlatego nie ma wątpliwości, że prawo wyborcze trzeba zmienić, aby zminimalizować możliwości fałszerstw - np. zbyt łatwo można unieważniać głosy, sędziowie ignorują skargi wyborcze, które istnieją tylko teoretycznie. Natomiast można powtórzyć wybory w miastach i województwach, gdzie są anomalia mogące świadczyć o zmianie wyników wyborów. Przyjmuje się, że głosy nieważne to 6-7 proc., natomiast były miejsca, gdzie głosów nieważnych było 25 proc. Wówczas pojawiają się pytania o istnienie w Polsce demokracji. Stajemy się republiką "bananową".

Na 13 grudnia Pańska partia zapowiada wielką manifestację w Warszawie. Przeciwnicy mówią, że to będzie „drugi Majdan”…

Porównanie ładne, ale fałszywe. Władza boi się rozruchów społecznych i chce opozycję zawczasu spacyfikować, pokazać jako awanturników, którzy chcą łamać zasady demokracji. A przecież wszystkie dotychczasowe nasze demonstracje były całkowicie zgodne z prawem, spokojne i merytoryczne. To dlatego władza stara się przypisać awantury z Marszu Niepodległości PiS-owi. Dlatego koncentrujemy się na mobilizacji naszych zwolenników, którzy są odpowiedzialni i czują sprawy Polski.

Piotr Trudnowski, koordynator akcji Klubu Jagiellońskiego Proteswyborczy.pl mówi, że same demonstracje nie wystarczą. I zachęca do podjęcia działań na drodze prawnej, czyli słania protestów do sądów okręgowych. Pańskim zdaniem, to może pomóc w wyjaśnieniu nieprawidłowości?

Pan Trudnowski ma rację. Demonstracje zaczynają się i kończą, a problemy, które wywołują protesty społeczne, zostają. Ale jest to forma konstytucyjnego protestu społecznego, z której trzeba korzystać i pokazywać władzy, jak działa przeciwko ludziom. Takie są standardy międzynarodowe. Zresztą trudno nie protestować, skoro ludzie są nagminnie oszukiwani i ignorowani przez władzę. Co się tyczy sądów okręgowych, to osoby fizyczna, wspierane przez komitety wyborcze, powinny składać doniesienia o złamaniu prawa tam, gdzie jest to ewidentne, lub dowody mogące na to wskazywać. W każdym razie, wszystkie nieprawidłowości i anomalie powinny zostać dogłębnie zbadane i wyjaśnione, ale nie przez tych, którzy temu zawinili. Dobrze, że prawidłowością wyborów i funkcjonalnością systemu internetowego w PKW zainteresowała się Najwyższa Izba Kontroli. Obawiam się jednak, że będzie to kolejna fikcja, wyłącznie próba spacyfikowania nastrojów protestu.

Rozm. MaR