Dochodzą nas kolejne niepokojące informację dotyczące Franciszkanów Niepokalanej. Czy w zgromadzeniu dochodzi do pacyfikacji?

Zgromadzenie Franciszkanów Maryi Niepokalanej, podążające za św. Maksymilianem Kolbe w jego nastawieniu na walkę z wrogami Kościoła, na walkę o pozyskanie dusz dla Niepokalanej - jest, dziś widać to wyraźnie, szykanowane. Notatka prasowa na temat praktyk komisarza, wprowadzonego do zgromadzenia przez Stolice Apostolską celem zaprowadzenia tam porządku mogłaby brzmieć tak: Kościół rozstaje się definitywnie z praktyką wewnętrznego dialogu i szukania porozumienia na rzecz radykalnych kroków dyscyplinujących. Zwróćmy uwagę, że kroki dyscyplinujące nie dotyczą kogoś, kto porzuca starania o własne uświęcenie i zbawienie dusz, a zabiega o przypodobanie się światu. Przeciwnie, owe szykany dotyczą zgromadzenia sięgającego w swej gorliwości do bogatego skarbca Kościoła, wydobywającego z niego to, co zawsze Kościół ożywiało i sprawiało, że był on misyjny w świecie pogańskim - do Mszy św. trydenckiej, do tradycyjnej dyscypliny i do oddania się Maryi Niepokalanej, która jest pogromczynią wszelkiej herezji. Praktyki, które podjął wobec zgromadzenia Franciszkanów Niepokalanej o. Volpi, powołany na komisarza mającego "uporządkować" sprawy w zgromadzeniu, wyglądają tak, jakby jego celem było powiedzenie: "Żadnych marzeń, panowie! Te skarby Kościoła: Msza trydencka, nabożeństwo do Niepokalanej, tak, jak je jeszcze niedawno praktykował i propagował o. Maksymilian, tradycyjne nauczanie - one są dla was zamknięte! Do szeregu marsz! Jesteśmy Kościołem dialogu i tolerancji, ale dla takich jak wy nie ma miejsca. Albo się podporządkujecie, albo szukajcie sobie miejsca gdzie indziej." I tak niewielka grupka wewnętrznych kontestatorów wprowadza, za pomocą czynników administracyjnych wewnętrzny zamęt do rozkwitającego, mającego powołania, zgromadzenia. Ufamy, że mając oparcie w Niepokalanej, i kultywując ducha Jej rycerzy, zgromadzenie wyjdzie z tej próby zwycięskie i umocnione.

Not. ToR