Tomasz Wandas, Fronda.pl: Co Pana skłoniło do napisania książki „Boży poradnik odzyskiwania radości”? Czy może było to wewnętrzne przekonanie, wola Boża?

Arkadiusz Łodziewski: Jest to trzecia książka, którą napisałem. Pierwsza z nich nosi tytuł „Boży poradnik antydepresyjny”, druga ― „Boży poradnik zwycięstwa nad lękiem”. Ostatnia książka jest częścią tej serii. Sukces jednej książki skłonił mnie do napisania następnej, której to sukces z kolei był mobilizacją do napisania „Bożego poradnika odzyskiwania radości”.

Z jakim powodzeniem sprzedała się pierwsza Pana książka?

Pierwsza z nich została ogłoszona bestselerem, przekroczyła 10 tysięcy egzemplarzy bardzo szybko, w bardzo krótkim czasie. Dostałem około sześciuset świadectw uzdrowienia z depresji, podniesienia na duchu.

Czy to prawda, że Pana książkę otrzymał papież Franciszek?

Tak, książkę otrzymał papież Franciszek, którą później osobiście cytował. Dostał ją w tramwaju podczas Światowych Dni Młodzieży, gdzie miałem możliwość głoszenia Ewangelii m.in. w Łagiewnikach, na Kampusie Uniwersytetu Jagiellońskiego, w kościołach salwatoriańskich.

Gdy dzieje się wiele dobra, często jest tak, że mamy wiele przeszkód na drodze. Jak było w Pana przypadku?

Wszystko pięknie się potoczyło. Bóg otworzył mi wszystkie drzwi. Od jakiegoś dłuższego czasu jeżdżę po Europie i głoszę dobre słowo w wielu kościołach. W najbliższym czasie wybieram się do Warszawy na targi książki katolickiej do Zamku Królewskiego, następnie całą niedzielę jesteśmy w Piastowie (24 kilometry od Warszawy). Będziemy tam uczestniczyć w siedmiu Mszach Świętych. Ostatnia Msza jest Mszą z uwielbieniem, na której gramy, śpiewamy itp. 

Co jeszcze udało się Wam wymodlić? Pytam gdyż widać, że towarzyszy Panu/Wam łaska Boża…

Wymodliliśmy samochód, jeździmy po całej Polsce pięknym busem, wyklejonym wizerunkami Pana Jezusa. Za sprawą biznesmena, którego dotknęła pierwsza książka, została ona przetłumaczona na język angielski. Następnie trafiła do Stanów Zjednoczonych, do Wielkiej Brytanii, do Australii, na cały świat…

Czy odczuwa Pan obecność Bożą, jego wstawiennictwo w misji, którą Pan spełnia?

Wiem, że Duch Święty działa. Nie jest to moja zasługa. Wydarzenia wokół tej książki po napisaniu zaczęły się toczyć poza mną. Osiąga ona coraz większą sprzedawalność, jest tłumaczona na różne języki, płyną z niej przepiękne owoce. Skłoniło mnie to by napisać drugą. Właściwie miałem ją już napisaną, ponieważ miałem teksty, wynikające z mojej relacji z Panem Bogiem, które notuje z tego co mówi mi Pan Jezus. Druga książka również została bardzo szybko ogłoszone bestselerem. Trzecia książka jest kontynuacją. Bóg podyktował mi w sercu by ją napisać. Dostaję świadectwa, choć jest ona trzy, cztery dni na rynku polskim. Motywuje mnie to do napisania kolejnej.

Wielu ludzi w dzisiejszych czasach myli prawdziwą radość z pozorną wesołością. Jak Pan definiuje prawdziwą radość?

Radość można przeżywać siedząc w okopie na wojnie, ponieważ jest ona czymś wewnętrznym. Można mieć też złote tarasy, złote klamki i piękny samochód i być bliskim samobójstwa. Obserwujemy jak wielu aktorów, sportowców, piosenkarzy odbiera sobie życie mając pozornie wszystko. Mamy sportowców polskich, którzy tkwią w depresji, a więc powiedzenie „w zdrowym ciele zdrowy duch” jest pierwszym kłamstwem Szatana, ponieważ jest dokładnie odwrotnie.

Co jest Pana zdaniem źródłem tej prawdziwej radości? Twierdzi Pan, że pomimo najcięższych trudów życia można ją przeżywać zawsze?

Tak, zawsze w każdym miejscu. Będąc z Bogiem, mając z Nim relację. Oczywiście jedynym źródłem radości jest Bóg. Szatan ― używam w książkach określenia „łajza rogata”, okrada nas z tej radości przez grzech, w który ludzie najczęściej popadają czyli grzech bałwochwalstwa. Bardzo często nie zdajemy sobie sprawy czym ono jest. Wydaje nam się, że w XXI wieku ono nas nie dotyczy, że przecież nikt nie ma innych bogów, a tak naprawdę te bożki otaczają nas z coraz większą siłą. Są to znane rzeczy takie jak horoskopy, wróżby i te rzeczy o których się mówi, ale są to też rzeczy, o których się nie mówi: gry hazardowe, totolotek, zakłady bukmacherskie, to są wszystkie te źródła, w których szukamy rozwiązania swoich problemów, szukamy jakichś radości, wsparcia finansowego. Szukamy nie tam gdzie trzeba. Jedynym źródłem jest Bóg. Osoba, która będzie miała Go w sercu, po nic innego nie będzie sięgała, dostąpi szczęścia szybciej niż inni.

Wspomniał Pan, że ważne jest to abyśmy żyli dobrze z Bogiem. Zapewne niejeden katolik  zadaje sobie pytanie co to znaczy żyć dobrze z Bogiem?

Od kilku lat rozmawiam z tysiącami ludzi. Od nich czerpię inspirację. Duch Święty przez z nich do mnie mówi, uczę się bardzo dużo od ludzi, z którymi rozmawiam, poznaję ich problemy i faktycznie widać coraz większy „ucisk na świecie”. Jak z mojej obserwacji wynika jest wspólna tendencja u większości katolików ― nie czytają oni Pisma Świętego. Jest to najgorsze zaniedbanie. Chodzą do kościoła, wielu przyjmuje Komunię Świętą, ale nie czytają Biblii. Ludzie mają błędne poczucie, że słuchając czytań w kościele czytają Biblię. Niestety tekst, którego słuchają podczas Mszy Świętych nie stanowi nawet 10 % całego Pisma Świętego. Naszym orężem do walki ze złem jest Słowo Boże. Pan Jezus powiedział, że jak odejdzie to pośle do nas Ducha Świętego, „a Duch Święty przypomni wam Moje słowa, przypomni wam o grzechu”. Skoro człowiek, nigdy nie słyszał pewnych słów, Duch Święty nie ma w takim razie czego przypominać. W tym miejscu zaczyna się tragedia: człowiek mówi sobie chodzę do kościoła, więc dlaczego jest tak źle? Powodem jest to, że ten człowiek nie czyta Pisma Świętego, daje okłamywać się Szatanowi, jest w niewoli kłamstwa, gdyż nie umie go pokonać Słowem Bożym. Warto sobie przypomnieć Pana Jezusa, który przy całej swojej doskonałości, wielkości, potędze, wszechmocy mógł Szatana „pstryknięciem palców”, „dmuchnięciem” strącić, gdy ten Go kusił a pokonał go dokładnie Słowem Bożym. Dał nam tą największą broń jaka istnieje na świecie. Jednak ludzie są biedni, ponieważ idą na wojnę „nago”. Bez tej broni, bez tarczy wiary, bez miecza dostają pociski od złego i wracają poturbowani. Takie oto osoby dzwonią do mnie, wtedy radzę im, by czytali Pismo Święte. Wystarczy kilka minut dziennie,aby przeczytać całą Biblię przez rok. Tego brakuje, myślę, że to zaniedbanie jest główną przyczyną duchowego cierpienia ludzi. 

Nie ulega wątpliwości, że fundamentem jest Pismo Święte. Czymś co znajduje się blisko tego fundamentu są takie książki jak między innymi jak „Boży poradnik odzyskiwania radości”. Czy jest specyficzne grono odbiorców do których chce Pan trafić jeżeli chodzi o Pana ostatnie dzieło? Jest ono skierowane przede wszystkim do tych, którzy tą radość utracili czy może też do tych, którzy ją mają ale chcą jej jeszcze więcej w życiu?

Wydawało by się rzeczą oczywistą, że ta książka jest skierowana do ludzi, którzy tą radość utracili aczkolwiek zauważyłem, że ludzie którzy mówią że wierzą, że kochają, że mają tą radość, tak naprawdę są czasami w większej ciemności niż ci którzy stwierdzają, że jej nie mają. Podobnie jest z alkoholikiem. Bliżej uzdrowienia jest ten, który stwierdza, że nim jest, niż ten który ciągle mówi, że jest wszystko w porządku. Ten, który przyzna się i zobaczy swój grzech, swoją nędzę jest bliżej uzdrowienia duchowego. Radość duchowa musi mieć jakieś odniesienie, jeżeli człowiek długo tkwi w smutku, to zaczyna go akceptować i się przyzwyczajać. Często po przeczytaniu takiej książki otwierają mu się oczy i stwierdza on, że wydawało mu się, że wszystko jest w porządku, a teraz widzi jak daleko jest od Boga jak dużo mu brakuje. Ojciec Pio, który miał wiarę, wokół niego działy się piękne cuda, klękał przed Jezusem, kładł się krzyżem i pytał Pana Jezusa czy ja mam wiarę? To jest to pokora! 

Kiedy powstanie czwarta książka? O czym będzie? Jaki będzie klucz do jej zrozumienia?

Średnio wypada, że na rok wydawana jest jedna książka. Myślę, że pod koniec roku, albo na początku przyszłego powstanie kolejny „Boży poradnik”, nie mam pojęcia co w nim będzie. Staram się być posłusznym Duchowi Świętemu, zapisuję myśli, które mi daj Bóg. Kiedy głosiłem w różnych miejscach, czasami przed tysiącami ludzi, zbliżając się do mikrofonu, modliłem się po drodze do Ducha Świętego, by powiedział mi co mam mówić, by mówił przeze minie Pan Bóg. Dalej po chwili modlitwy przy mikrofonie, w sercu pojawiały się obrazy i wiedziałem, że było to skierowane do konkretnej grupy ludzi. Podobnie jest z książką, nic nie planuję. Nich dzieje się tak jak Pan Bóg chce. Myślę, że te książki są „chlebem powszednim” na dzisiejsze czasy, w których jest tak wiele smutku i zła które się wydarza, gdzie brakuje ludziom radości i miłości. 

Dziękuję za rozmowę.