Wczoraj w mediach pojawiły się informacje o śmierci  Arkadija Babczenki, rosyjskiego dziennikarza, krytycznego wobec polityki prezydenta Federacji Rosyjskiej, Władimira Putina. Okazało się, że była to prowokacja ukraińskich służb bezpieczeństwa, która miała na celu wykrycie grupy rpsyjskich agentów, która od dwóch miesięcy naprawdę planuje zabicie Babczenki. 

Dziennikarz pojawił się dziś w studiu telewizyjnym i wyjaśnił całą sytuację. Arkadij Babczenko miał zostać zastrzelony w swoim mieszkaniu w Kijowie. Według medialnych doniesień, żona dziennikarza w momencie rzekomego ataku miała przebywać w łazience. Kiedy usłyszała strzały, wyszła i zobaczyła męża leżącego w kałuży krwi. Wczoraj w mediach pojawiły się informacje, że Rosjanin zmarł w czasie transportu do szpitala. 

Według BBC News, rzekome zabójstwo było prowokacją ukraińskiej SBU. Historia o ataku została zmyślona, istnieje jednak grupa rosyjskich agentów, którzy od około dwóch miesięcy planowali zabić dziennikarza. Prowokacja miała na celu rozpracowania zamachu na Arkadija Babczenkę. Podczas konferencji prasowej z szefem SBU, dziennikarz wyjaśnił sytuację i przeprosił wszystkich dotkniętych informacją o jego śmierci. 

 

yenn/BBC, Fronda.pl