Posłanka Prawa i Sprawiedliwości Dorota Arciszewska-Mielewczyk w "Gościu poranka" w TVP Info wyraziła nadzieję, że posłowie Platformy Obywatelskiej niebawem pójdą po rozum do głowy, a Sejm wróci do normalnej pracy. 

W środę, po całym dniu negocjacji, spór polityczny w Sejmie nie został zażegnany, a obrady rozpoczęły się z siedmiogodzinnym opóźnieniem i trwały niecałe dwie minuty. Marszałek Marek Kuchciński zarządził przerwę do czwartku do godziny 10. Od 16 grudnia trwa protest w sali obrad, posłowie opozycji blokują mównicę i nie chcą jej opuścić.

„Tu w grę wchodzą przepisy karne”

– Jestem w parlamencie od 1997 r. I jestem przekonana, że teraz jest łamany nie tylko regulamin Sejmu. Także przysięga, którą składaliśmy jako parlamentarzyści. Łamana jest też ustawa o wykonywaniu mandatu posła i senatora. Tu w grę wchodzą przepisy karne związane z nieprzestrzeganiem lub niedostosowaniem się do wypełniania swoich obowiązków – wyjaśniła posłanka PiS.

Przypomniała, że posłowie PiS, gdy byli opozycją, nigdy nie posunęli się w swoich działaniach tak daleko.

– W 2013 r. pani premier Kopacz z satysfakcją i kłamanym ubolewaniem mówiła, że bez PiS-u też budżet można uchwalić. Ale my, w poczuciu obowiązku i traktowania poważnie Sejmu, po prostu nie uczestniczyliśmy w uchwalaniu tego budżetu. Nie okupowaliśmy mównicy łamiąc regulamin i paraliżując pracę Sejmu Rzeczpospolitej. Bo my reprezentujemy wszystkich Polaków – powiedziała Arciszewska-Mielewczyk.

Dorota Arciszewska-Mielewczyk odniosła się do środowego protestu KOD przed Sejmem. Członkowie Komitetu porównywali PiS do „smogu unoszącego się nad Polską”. Jej zdaniem, jeśli można mówić o smogu, to tylko w kontekście palenia faktur Mateusza Kijowskiego.

Według dziennika „Rzeczpospolita” i portalu Onet, pieniądze ze zbiórek publicznych na Komitet Obrony Demokracji trafiały do firmy lidera KOD Mateusza Kijowskiego i jego żony. Chodzi o faktury na łączną kwotę 91 tys. 143,5 zł. Kijowski mówił, że pieniądze, które trafiły na konto spółki MKM-Studio, nie pochodzą „z puszek”; to były darowizny.

– Mam wrażenie, że on i cała grupa, która z nim współpracuje, musiała wymyślić sposób, w jaki pan Kijowski otrzymuje pieniądze – podkreśliła Arciszewska-Mielewczyk. – Cała grupa osób, która kieruje KOD-em jest odpowiedzialna za to, co się stało. Panowie walczą tam ze sobą o władzę. Ktoś te dowody i faktury musiał wysłać do mediów – powiedziała posłanka PiS.

emde/tvp.info