Z badań prowadzonych na przestrzeni ostatnich lat wynika, że związki chemiczne zawarte w niektórych kosmetykach, lekarstwach, środkach czystości i plastikowych opakowaniach powodują zaburzenia hormonalne w organizmie człowieka. W niektórych przypadkach mogą nawet doprowadzić do niepłodności, której leczenie jest bardzo kosztowne.

Rada Nordycka opublikowała raport, z którego wynika, że konsekwencje szkodliwego działania chemikaliów kosztują Unię Europejską nawet pół miliarda euro rocznie.

Zaburzenia powodują głównie związki endokrynnie aktywne oznaczane często skrótem „EDC” (z ang. endocrine disrupting compounds). Z bardzo szerokiej grupy substancji, najpopularniejszymi są: dioksyny, pestycydy, bifenyle - np. bisfenol A. Powodują one zaburzenia w produkcji, uwalnianiu, transporcie i metabolizmie naturalnych hormonów obecnych w organizmie. Mogą również zmieniać ich rozmieszczenie, poważnie wpływając na pracę narządu kontrolowanego przez dany hormon.

Kolejne badania z ostatnich lat donoszą o związku "EDC" z wcześniejszym dojrzewaniem, zaburzeniami koncentracji, osłabieniem pamięci, deficytami motorycznymi, autyzmem i niepłodnością. Zmiany wywoływane przez chemikalia mogą ujawniać się w kolejnych pokoleniach, gdyż uważa się, że modyfikują one czynniki odpowiedzialne za ekspresję genów. W tym roku   „American Journal od Epidemiology” opublikowało pracę, z której wynika, że "EDC" obecne w antyperspirantach obniżają płodność u mężczyzn o 30 proc.

Przedstawiciele Rady Nordyckiej wezwali władze Unii Europejskiej do ustanowienia przepisów zakazujących używania "EDC" w produkcji kosmetyków, lekarstw i środków czystości.

Profesor Andreas Kortenkamp, toksykolog z Uniwersytetu Brunel w Londynie przekonuje, że jednoznaczne udowodnienie powiązania między stosowaniem kosmetyków z „EDC” a zachorowalnością jest niezwykle trudne, ponieważ z oczywistych względów nie przeprowadza się takich eksperymentów na ludziach. Podkreśla jednak, że istnieją bardzo silne dowody szkodliwego wpływu związków na komórki zwierzęce. W jego opinii raport przygotowany przez Radę Nordycką jest wiarygodny i powinien być wzięty pod uwagę podczas regulacji przepisów dotyczących "EDC".

ed/Dzieci.pl, The Guardian