„Badania przeprowadzili naukowcy z Uniwersytetu Waszyngtońskiego na 3,8 tys. par z Botswany, Kenii, Rwandy, Afryki Południowej, Tanzanii, Ugandy i Zambii. W każdej parze jedna osoba była nosicielem HIV. Obserwacja trwała dwa lata, dokumentowano w tym czasie jakich metod antykoncepcyjnych para używa i czy partner uległ zakażeniu” - informuje nas Gazeta Wyborcza. „Sprawa jest niezwykle delikatna, ponieważ zastrzyki hormonalne to łatwo dostępna, skuteczna metoda zapobiegania ciąży, która z tych właśnie powodów np. w Afryce Subsaharyjskiej ratuje wiele kobiet od problemów związanych z niechcianą ciążą, pozwala im mieć kontrolę nad własnym życiem”- dodaje dziennik, którego ideolodzy niejednokrotnie uświęcali lateks i pigułki. 

 

Dziś  hormonalne zastrzyki antykoncepcyjne stosuje 12 mln kobiet w wieku od 15 do 49 lat w Afryce Subsaharyjskiej, co stanowi 6 proc. wszystkich kobiet w tej grupie wiekowej. W USA tę metodę ochrony przed zajściem w ciążę wybiera 1,2 mln kobiet, czyli 3 proc. wszystkich stosujących antykoncepcję.  Badacze przyznają, że przyjmowanie zastrzyków niesie takie same skutki dla kobiet w USA  czy Europie, mimo iż badania prowadzone były wyłącznie na Afrykankach. „Podejrzewamy, że zmiany hormonalne powodują zmiany immunologiczne w pochwie i szyjce macicy lub też ułatwiają wirusowi namnażanie się” - mówi Charles Morrison, badacz z fundacji FHI 360, zajmujący się zależnością antykoncepcji i podatności na zakażenie HIV. Firma Depo-Provera produkująca zastrzyki nabrała wody w usta.



Mnie jakoś ten news specjalnie nie zaskakuje. Nie jest tajemnicą, że najlepszym środkiem chroniącym przed HIV i innymi paskudnymi chorobami  jest wierność, wstrzemięźliwość seksualna i dopiero na końcu prezerwatywy, które jednak same w sobie nie są nawet fizycznie  żadną gwarancją ochrony przed wirusem.  Dowodem na potwierdzenie tej tezy są te afrykańskie kraje, które zamiast być polem doświadczalnym dla producentów antykoncepcji, wybrały program ABC. Jednak informacja amerykańskich naukowców jest o tyle istotna, że obala ona kolejne mity związane z antykoncepcją hormonalną, która często masakruje wręcz zdrowotnie kobiety. Mamy kolejny empiryczny dowód tego, że „bezpieczny seks” bywa śmiertelnie niebezpieczny dla zdrowia. Nie możemy zapominać, że badania pokazujące jak szkodliwa jest hormonalna antykoncepcja są często pacyfikowane przez zamożne lobby produkujące środki antykoncepcyjne, które nie tylko opłaca naukowców, dziennikarzy, ale również feministki, które walczą o wprowadzanie edukacji seksualnej do szkół.  Zresztą kilka dni temu informowaliśmy, że  w Republice Południowej Afryki dzieciom w szkole podstawowej podano zastrzyki antykoncepcyjne bez wiedzy i zgody rodziców. W świetle odkrycia naukowców z Uniwersytetu Waszyngtońskiego informacja ta nabiera nowego sensu.

 

Ł.A/Gazeta Wyborcza