Wszyscy ulegamy stereotypom. Tak też jest i wypadku czytelników nowej 445 stronicowej książki „Moja walka o prawdę. Wyznania byłego księdza” autorstwa Jacka Międlara. Lewicowcy zaślepieni swoim filosemityzmem i swoją nienawiścią do narodu uznają wydawce portalu „W prawo” za nazistę czy faszystę, prawicowców zaszokuje antyklerykalizm i sprzeczne z tradycjonalizmem katolickim poglądy byłego księdza. Nikomu z lewicy czy prawicy do jego stereotypów nie będzie pasował Jacek Międlar.


„Moja walka o prawdę. Wyznania byłego księdza” to połączenie wspomnień, kontrowersyjnych opinii o sytuacji w Kościele i na świecie, i mało dyplomatycznych ataków na przeciwników politycznych. A także bardzo osobista spowiedź 29 letniego autora, który żyje po świecku, ma partnerkę i córkę, a dziś określa się mianem byłego księdza (niestety czytelnicy pracy nie znajdą w niej informacji w jaki sposób, według prawa kanonicznego, można zostać byłym księdzem).


Postawa ideowa Jacka Międlara została ukształtowana przez jego babcie słuchaczkę „Radia Maryja”, czytelniczkę „Naszego Dziennika”, tygodników „Niedziela” i „Nasza Polska”. W mediach tych ton nadawali profesor Jerzy Robert Nowak i Bogusław Wolniewicz (sympatia Jacka Międlara, krytyka aborcji i Izraela, dla profesora Wolniewicza, zwolennika aborcji i Izraela, może jednak dziwić). Dziś niestety, zdaniem autora pracy, toruńskie media zaprzedały się PiS i Żydom. Dla byłego księdza ważną postacią był też brat jego babci biskup Adam Śmigielski. Domowa atmosfera skłoniła młodego Jacka do pójścia do seminarium. Przed tym poważnym krokiem zerwał ze swoją dziewczyną Anią i ostro imprezował by się wyszumieć.


Przykładem tego jak Jacek Międlar ucieka prawicowym stereotypom jest jego stosunek, a brak właściwie brak negatywnego stosunku (będącego wyznacznikiem prawicowości), do Józefa Piłsudskiego. W swej książce były ksiądz pisze, że „Hitler jako pierwszy zalegalizował w Polsce przerywanie ciąży”, gdy w rzeczywistości jako pierwszy, na podobnych eugenicznych zasadach jak w III RP, zalegalizował zabijanie nienarodzonych dzieci Józef Piłsudski.


Polskim wkładem w rozbijanie Kościoła katolickiego była schizma mariawitów. Pod koniec XIX i na początku XX wieku grono bardzo patriotycznych i bardzo pobożnych księży katolickich, zgorszonych rzekomymi patologiami ówczesnego polskiego kleru, dokonało schizmy i założyło swój ''lepszy'' kościół (wszystko skoczyło się totalnym protestantyzmem). Krytyka patologii kleru katolickiego autorstwa Jacka Międlara przypomina tą mariawicką, jest równie pobożna, patriotyczna i bezkompromisowa. Na szczęście były ksiądz nie założył swojej sekty, tylko został publicystą (co w sytuacji gdy jako ksiądz miał mieć zakaz działalności przez najbliższe dwie dekady jest zrozumiałe).


Protestanci twierdzą, że Kościół katolicki nie ma monopolu na głoszenie Ewangelii. Doświadczeni działalności protestantów i 2000 lat ewangelizacji w wykonaniu Kościoła katolickiego pokazuje, że ten monopol jest niezbędny dla zachowania czystości doktryny i uniknięcia herezji. Podobnie do tego protestanckiego stanowiska brzmi opinia Jacka Międlara, że „ewangeliczna misja Kościoła została sprzedana przez kościelnych hierarchów za srebrniki i święty spokój. Do społecznego usankcjonowania takiej transakcji nie trzeba wiele. Wystarczy zbudować w społeczeństwie przekonanie, że jedynie kapłan ma mandat do głoszenia prawdy i Ewangelii”.


Nie mogę się też zgodzić z opinią Jacka Międlara, że „nigdy nie możemy mieć pewności, że papież został wybrany pod natchnieniem Ducha Świętego”. Zdaniem byłego księdza, kardynałowie podczas konklawe mogą odrzucić natchnienie Ducha Świętego. Uważam, że taka argumentacja jest niesłuszna. Wystarczy przypomnieć sobie, że Judasz wybrany przez Jezusa, sprzedał Jezusa Żydom. Więc jeżeli apostoł wybrany przez Jezusa zdradził, to to, że papież postępuje sprzecznie z katolicyzmem, wcale nie oznacza, że nie został wybrany przez Boga, tylko ukazuje to, że odrzucamy, jak Żydzi łaskę jaką obdarz nas Bóg.


Jacek Międlar zdecydowanie nie tradycjonalistą katolickie. Jego koncepcje bliższe są temu co można usłyszeć od posoborowych teologów niż temu co głoszą tradycjonaliści. W swej książce Jacek Międlar krytykuje „kato talibów”, tradycjonalistów którzy zatrzymali się w XII wieku. Były ksiądz stwierdza między innymi, że „Bractwo św Piusa X przez długi czas (być może do dziś) było finansowane przez powiązaną z rodziną Rothschildów żydowską fundacje”.


Podobnie jak papież Franciszek, krytykowany przez Jacka Międlara za swoje działania, ale chwalony za inicjatywę walki z luksusowym życiem duchownych, autor książki też jest przeciwnikiem kary śmierci, jego zdaniem nie ma potrzeby jest stosowania, a zwolennicy kary śmierci mieli zapomnieć o zaleceniach Jezusa, który obalił stare prawo (z tezą autora, że Jezus przyszedł obalić stare prawo nie mogę się zgodzić). Według tego co pisze Jacek Międlar bycie za kara śmierci jest sprzeczne z katolicyzmem.


Równie nie tradycjonalistyczne jest to, że Jacek Międlar odrzuca przymusowy celibat księży i jest „zwolennikiem dowolności w kwestiach celibatu”. Zdaniem byłego księdza celibat księży nie należy do tradycji Kościoła, i jest sprzeczny jest z wolą „św Pawła Apostoła i pierwszych uczniów Jezusa”. W opinii Jacka Międlara niechęć do aktywności seksualnej w Kościele, ma wynikać z pogańskiej filozofii, stoicyzmu i neoplatonizmu, traktujących seks jako coś niestosownego.


Zapewne wielu zaszokuje opinia Jacka Międlara o tym, że „''dziewictwo'' Maryi należy odczytywać w kategoriach teologiczno-moralnych, a nie biologicznych”, tylko jako teologiczne uzasadnienie kultu Maryi.


Na kartach książki „Moja walka o prawdę. Wyznania byłego księdza” Jacek Międlar skrytykował swoich dawnych politycznych sojuszników. Były ksiądz stwierdził, że „w dziwnych okolicznościach zaproszono mnie, abym został duszpasterzem ONR”. Z publikacji czytelnicy dowiedzą się, że autor pracy wcześniej nie miał w planach ewangelizowania nacjonalistów, ani nie był uczestnikiem ich środowiska.


Z krytyką Jacka Międlara spotkał się też wydawca kierowanej do sympatyków PiS, bardzo emocjonalnego tygodnika „Warszawska Gazeta”, i kierowanego do narodowców czasopisma „Polska Niepodległa” (a także „Gazety Finansowej” w której można spotkać teksty polityków bliskich Unii Europejskiej) Piotr Bachurski. Jacek Międlar poznał go u księdza Romana Kneblewskiego (księdza Kneblewskiego poznał z kolei w redakcji Polonia Christiana). Były ksiądz w mediach Bachurskiego publikował mnóstwo tekstów, aż Bachurski go nagle wyrzucił. Pretekstem było to, że Jacek Międlar zagrał wulgarnego rowerzystę w serialu TV4. Zdaniem Jacka Międlara, był to ewidentnie pretekst. Już wcześniej Piotr „Bachurski zaczął mi dobierać rozmówców i odrzucać teksty, w których poruszałem tematykę związaną z Talmudem”. Według autora książki, Piotr Bachurski miał między innymi nie pozwolić na skrytykowanie Andrzeja Dudy za nazwanie Polski mianem „Polin”, i miał nie dopuścić do publikacji artykułu o tym jak Żydzi z brytyjskiej straży granicznej nie wpuścili Jacka Międlara do Wielkiej Brytanii i manifestowali swoją nienawiść do Polski. Według autora pracy z czasem okazało się, że rozstanie z mediami Piotr Bachurskiego było bardzo dobrym posunięciem.


„Moja walka o prawdę. Wyznania byłego księdza” to też jedna z najbardziej antyklerykalnych książek w polskich księgarniach. Tym bardziej bolesna dla Kościoła, bo napisana przez osobę deklarująca swoją wiarę i patriotyzm, do te pory antyklerykalizm był domeną lewicy (co zresztą pokazuje jak postępuje w Polsce proces laicyzacji, i jest kolejnym dowodem na powstawanie antyklerykalnych środowisk patriotycznych, laickiej prawicy).


W swej książce Jacek Międlar stwierdza, że seminaria katolickie chętnie przyjmują homoseksualistów, i tolerują ich patologiczne zachowania seksualne. Dla krytykowanej przez Jacka Międlara hierarchii katolickiej, najważniejsza jest ilość wyświęcanych duchownych a nie ich formacja i to co sobą reprezentują. Zdaniem autora książki hierarchię katolicką interesuje święty spokój i finansowa stabilizacja (zapewniana za lojalność przez hojne darowizny od organizacji para masońskich).


Jacek Międlar uważa, że „część polskich hierarchów to homoseksualiści żądający afirmacji swoich upodobań seksualnych, inni zaś to byli tajni współpracownicy SB (…) w zamian za możliwość robienia kariery na zagranicznych wyższych uczelniach, jeszcze inni to zwykli dorobkiewicze, którzy otrzymują niemałe profity za to, że ''siedzą cicho''”. Według Jacka Międlara „polski episkopat (…) to po prostu zwykłe przekupne pastuchy (…) pożyteczne kundle na smyczy Rotary International, Lions Club i innych organizacji sypiących gigantyczną kasę na kurialne pałace i remonty katedr”.


Jan Bodakowski