Portal Fronda.pl: Były prezydent Gruzji Micheil Saakaszwili twierdził na początku października, że sam Donald Tusk mówił mu o propozycji Putina dotyczącej rozbioru Ukrainy. Podobne słowa miał zresztą słyszeć także Saakaszwili oraz inni przywódcy z regionu. To prawdopodobne?

Andrzej Talaga: Były prezydent Gruzji nie jest postacią szczególnie wiarygodną, pomimo jego licznych zasług w dziedzinie reform wewnętrznych w kraju czy oporu wobec Rosji. Trzeba przede wszystkim zapytać, skąd Saakaszwili ma taką wiedzę oraz czy potwierdzają to inni przywódcy. Mieliśmy właśnie w Polsce przykład relacji typu "ktoś komuś coś powiedział". Okazało się, że nie było w ogóle spotkania między Tuskiem a Putinem w Moskwie, ponieważ nie ma go w protokołach. Chodziło o zupełnie inne okoliczności, czyli o szczyt NATO w Bukareszcie. Do tych rewelacji Saakaszwilego pochodziłbym w podobny sposób. Jeżeli takie słowa ze strony Putina rzeczywiście padły, to nie warto opierać się na słowach Saakaszwilego czy Sikorskiego. Trzeba za to sprawdzić stosowne protokoły. W dyplomacji po takich spotkaniach nie ma pustki – sporządza się notatki służbowe. Jeżeli takie notatki są i potwierdzają ich istnienie przywódcy światowi, to wzmiankowane propozycje ze strony Putina musiały paść. Jeżeli przywódcy ich nie potwierdzają, to należy zachować bardzo dużą ostrożność.

Niemiecka „Frankfurter Allgemeine Zeitung” przypomina o przeciekach z WikiLeaks dotyczących rozmowy między Władimirem Putinem a Georgem Bushem. Prezydent Rosji miał mówić, że Ukraina nie jest w ogóle państwem, a składa się jedynie z terenów innych krajów.

Są to dwie różne rzeczy. Putin wielokrotnie i zupełnie jawnie oceniał w ten sposób Ukrainę. Mówił, że nie jest prawdziwym państwem, ale tworem sztucznym, zbudowanym z terytoriów innych państw. Taka deklaracja to jednak zupełnie co innego niż propozycja dokonania rozbioru. Przecież w  pierwszej relacji Sikorskiego pojawiła się zarówno propozycja uczestnictwa w rozbiorze Ukrainy jak i wprowadzenia polskich wojsk na jej teren. Powstaje ponadto pytanie, komu Putin mógłby to poza Polską proponować i jak zostałoby to przyjęte? Widzę tu jedynie Węgrów i Rumunów. Dodatkowo tylko Węgrzy zgłosili postulaty, które, jak można to ująć, szły w tym kierunku, choć nie były rozbiorowe. W trakcie kryzysu na Ukrainie przedstawili mianowicie propozycję autonomii Węgrów na Zakarpaciu.

Jest w ogóle prawdopodobne, by Putin mógł grać na rzecz rozbioru Ukrainy wraz z Polską i państwami naszego regionu?

To niemożliwe. Jeżeli sondował w jakikolwiek nieformalny sposób taką możliwość, to musiał wiedzieć, że trafi na mur obojętności. Wszystkie kraje potencjalnie zainteresowane rozbiorem Ukrainy, a więc Polska, Węgry i Rumunia, są w strukturach Unii Europejskiej i paktu NATO. To z kolei całkowicie wyklucza wzięcie udziału w rozbiorze. Kraje, które chciałby tego dokonać, zostałyby natychmiast przywołane do porządku przez wymienione struktury, które nie dopuszczają zmian granic ani interwencji zbrojnej w tym kierunku. Nie wyobrażam sobie, żeby jakiekolwiek z tych trzech wspomnianych państw wystąpiło z działaniem na rzecz podziału Ukrainy. To oznaczałoby nieuchronną utratę wpływów i ochrony ze strony Unii Europejskiej i NATO.

rozm. pac