Andrzej Talaga, dyrektor Warsaw Enterprise Institute w swoim nowym felietonie na łamach "Rzeczpospolitej" odnosi się do kwestii migracji. Czy Polska powinna przyjmować imigrantów i czy koniecznie trzeba robić to w taki sposób, jak w krajach Europy Zachodniej? Na te pytania odpowiada publicysta w swoim tekście.

"Dobrze uczyć się na własnych błędach, ale jeszcze lepiej na cudzych. Możemy dziś bezkarnie obserwować, jak uchodźcy wpychają kolejne państwa Unii w kryzys wewnętrzny. Wyciągać wnioski i robić dokładnie odwrotnie niż one, by uniknąć kłopotów."-pisze Talaga, przedstawiając jako przykład napięcia w nowym rządzie kanclerz Niemiec Angeli Merkel. Bawarska CSU domaga się zaostrzenia polityki migracyjnej, co w konsekwencji możże grozić nawet rozpadem koalicji i tak już "pechowej". Dziennikarz wskazuje, że imigranci niemal w całej Unii "wywierają znaczący wpływ na życie polityczne, radykalizując je". Andrzej Talaga wymienia tu przykład Włoch, gdzie niekontrolowany napływ migrantów doprowadził do objęcia władzy przez populistów. Co z Polską?

"PKB Polski wciąż rośnie, już dziś jesteśmy atrakcyjnym krajem do osiedlania się dla cudzoziemców, a w przyszłości możemy stać się nawet celem masowych migracji. Możemy się na to przygotować i uniknąć destrukcyjnego wpływu uchodźców na polskie państwo"- sugeruje felietonista dziennika "Rzeczpospolita".

Ekspert WEI wskazuje, że w odróżnieniu od krajów Europy Zachodniej, zarówno byłych państw kolonialnych, takich jak Francja, Holandia czy Wielka Brytania; jak i Niemiec (napływ tureckich gastarbeiterów w latach 60. XX wieku) czy Szwecji (względy ideologiczne, "konsekwentny socjalizm i antykolonializm praktykowany przez kolejne rządy"), Polska znajduje się dopiero na początku "przygody z migrantami" i ze wszystkich wyżej wymienionych najbliżej jest jej do modelu niemieckiego. Z jedną różnicą- polski rząd nie zaprasza migrantów, a jedynie ułatwia zatrudnianie cudzoziemców- podkreśla Andrzej Talaga. 

"Zła polityka migracyjna ma fatalne konsekwencje: rozbicie spójności kulturowej społeczeństw, powstanie imigranckich enklaw – rozsadnika przestępczości, wpływanie na politykę wewnętrzną przez inne państwa za pośrednictwem migrantów, jak czyni to Turcja w Niemczech, stworzenie w imigranckich gettach muzułmańskich zaplecza dla terrorystów, jak w Belgii czy Francji, wreszcie przeniesienie do Europy konfliktów narodowych i religijnych z regionów pochodzenia migrantów. Wszystko to podminowuje państwa europejskie"- wskazuje publicysta. Czy zatem imigranci są szkodliwi i zbędni? Niekoniecznie. Talaga zwraca w tym kontekście uwagę na zapaść demograficzną Europy, w tym również Polski.

"(...)nasze (polskie- przyp. red.) społeczeństwo kurczy się i starzeje, potrzebujemy nowych obywateli. Możemy ich jednak starannie wybierać tak, by uniknąć opisanych powyżej negatywnych konsekwencji"- wskazał ekspert WEI. Andrzej Talaga przestrzega, aby polski rząd nie kierował się "łzawym humanitaryzmem", którym wykazała się chociażby szefowa niemieckiego rządu w 2014 r., kiedy otworzyła granice dla wszystkich uchodźców. W ocenie felietonisty "Rzeczpospolitej", Polska powinna przyjmować raczej migrantów bliskich nam etnicznie i kulturowo, mogących szybko się zasymilować. 

"Nie powinniśmy dopuścić do ich osiedlania się w zwartych grupach. Jeśli już konieczne będzie przyjmowanie obcych kulturowo, niech będą to Azjaci z ich etosem pracy, a nie migranci z grup, które na obczyźnie drenują systemy opieki socjalnej państw gospodarzy"- wskazał dziennikarz. Na koniec Andrzej Talaga zaznacza, że nie wolno dopuścić do zdestabilizowania naszego kraju przez ruchy migracyjne, w tej kwestii jednak rząd powinien wyciągnąć wnioski z sytuacji wymienionych wcześniej państw Europy.

yenn/Rzeczpospolita, Fronda.pl