Fronda.pl: Jak Pan ocenia przemówienie prezydenta Donalda Trumpa?

Andrzej Talaga, Warsaw Enterprise Institute: Przemówienie prezydenta Trumpa oceniam jako dobrze skonstruowane, z rozmachem, w którym pokazał się ten przywódca jako rasowy polityk. To nie jest biznesmen, który przypadkiem został politykiem, tylko już rzeczywiście rasowy polityk pod każdym względem. Konstrukcja przemówienia, rozkład akcentów i odwołania były bardzo dobre i tylko się tego można uczyć. Jeśli chodzi o treść, to w dużym stopniu pominąłbym ją, ponieważ mogliśmy się spodziewać pochwał dla nas, czy dla naszej historii.

Co w przemówieniu Trumpa najbardziej przykuło Pana uwagę?

Rzeczy konkretnych było niewiele, ale pod względem kierunków, które wskazał Donald Trump, było to ważne przemówienie. Trump definitywnie inaczej formułował wielkie, geopolityczne cele, niż robi to Unia Europejska. Mówił o cywilizacji, a nie o demokracji czy liberalizmie. Prezydent Stanów Zjednoczonych mówił o cywilizacji Zachodu, której trzeba razem bronić. Takiego języka nie słyszeliśmy nawet w Polsce, a co dopiero w innych krajach członkowskich Unii Europejskiej, szczególnie tych dużych. Z tego co mówił Trump, można było usłyszeć, że wszystkie kraje Zachodu mają do odegrania rolę w tej obronie cywilizacji. Obawialiśmy się, że Trump będzie próbował dzielić Europę na lepszą i gorszą, z której lepsza to my, płacący 2 proc. PKB na obronę, a gorsza to ta zachodnia, która płacić nie chce. Niczego takiego nie było, a wręcz przeciwnie, cały czas mówił o wspólnocie, jakiej nie było nigdy wcześniej. Kiedy słuchamy wielu kontrowersji na temat polityki amerykańskiej, płynących z Niemiec czy Francji, to tej jedności nie widać. To Donald Trump mówił dziś w Warszawie o jedności. Cywilizacja, o której mówił, według niego miałaby być oparta na tradycji, na rodzinie, na Bogu i historii. To też jest język, którego często nie słychać w Unii Europejskiej. W wielkim stylu w jego wypowiedzi wracał świat elementarnych wartości, co jest dobre, bo tych wartości trzeba bronić. Jeżeli Ameryka chce bronić cywilizacji, a nie demokracji, to jak najbardziej widzimy siebie jako Polskę w tym klubie.

Czego zatem brakowało w przemówieniu prezydenta Stanów Zjednoczonych?

Brakowało konkretów. Artykuł V rzeczywiście został przywołany, a Trump powiedział wręcz, że obecność amerykańskich wojsk w Polsce jest dowodem na to, że Ameryka ten artykuł traktuje poważnie. Nie pojawiło się jednak nic na temat owych wojsk, czyli, że USA mają w intencji pozostawić te wojska na dłużej, w inny, bardziej trwały sposób je finansować. Tego zabrakło. Poza tym dość łagodnie Donald Trump obszedł się z Rosją.

Co oznacza to łagodne obejście się z Rosją?

Właściwie, jeśli chodzi o historię, to powiedział tak jak było, a więc przypomniał rolę Związku Sowieckiego w okupacji Polski, co wypunktował. Jeśli chodzi o współczesną Rosję, to raczej traktował on ją jako niegrzecznego chłopca, którego nawołuje, aby się uspokoił i wrócił do klasy, a nie jako przeciwnika. Przeciwnikiem jest dla niego ekstremizm, głównie islamski, ale nie tylko, natomiast Rosja nie jest dla niego przeciwnikiem. Dlatego też jak sądzę, nie było twardych akcentów militarnych, takich jak to, że obecność amerykańska w Polsce jest niezbędna na kolejne dekady. Rosja została wpisana jako niegrzeczny członek cywilizacji, a nie ktoś poza tą cywilizacją. Wydaje się, że obecność amerykańskich wojsk w Polsce Trump traktuje podobnie jak jego poprzednik, jako ubezpieczenie. W razie, gdyby Rosja stała się bardziej niebezpieczna, to USA gwarantują Polsce bezpieczeństwo. Nie jest więc tak, że w jego ujęciu istnieje strategiczne pęknięcie między Rosją a Zachodem. To może mieć negatywne konsekwencje dla Polski, ale zobaczymy.

Trump podziękował także za wybór systemów rakietowych Patriot. Jak Pan to odebrał?

Trump po prostu robi interesy. Patriot został wybrany dużo wcześniej, wybrany przez rząd polski i obecnie trwa negocjowanie warunków umowy, a do samej transakcji może w ogóle nie dojść. To nie stało się dziś, zostało wybrane wcześniej, a podziękowanie Trumpa było uprzejmym podziękowaniem za coś, co się może dopiero wydarzyć. Zabrakło mi właśnie konkretów jeśli chodzi o kontrakty zbrojeniowe, energetyczne i konkretów jeśli chodzi o obecność wojskową.

Czy posługując się językiem, w którym mówił o Bogu, cywilizacji i historii znajdzie partnerów do rozmowy na szczycie G20, czy będzie musiał zmienić taki język?

Oczywiście Trump będzie mówił innym językiem, bo i inne tematy będą poruszane. Wydaje mi się, że jeśli chciał wygłosić przemówieniu o generalnym kierunku jego administracji, to wygłosił je właśnie w Polsce. U nas takie słowa padają przecież na podatny grunt, bo jesteśmy narodem konserwatywnym. W Polsce taki język może wzbudzić entuzjazm i gorące przyjęcie, a na Zachodzie nie. Tam spodziewam się języka bardziej ekonomiczno-dyplomatycznego. O Bogu i cywilizacji pewnie nie będzie mówił, bo nie zostałoby to odebrane z entuzjazmem. 

Dziękuję za rozmowę.