Tomasz Wandas, Fronda.pl: Bezrobocie w Polsce jest stosunkowo niskie, czy tym samym nie warto byłoby pomyśleć o likwidacji urzędów pracy? Czy nie byłby to dobry pomysł?

Andrzej Sadowski, prezydent Centrum im. Adama Smitha i członek Narodowej Rady Rozwoju przy Prezydencie RP: Dziesięć lat po zjednoczeniu Niemiec dokonano oceny celowości dalszego istnienia instytucji, które zajmowały się integracją części wschodniej z zachodnią. W proces zaangażowane były dotychczasowe urzędu oraz powołano nowe jak np. zajmujący się prywatyzacją urząd Powiernictwa (Treuhandanstalt). Prywatyzacja w Niemczech w przeciwieństwie do Polski, gdzie trwa trzydzieści lat zakończyła się po kilku latach. Urząd prywatyzacyjny istniał od 1990 do 1994 roku i miał wpisaną ustawową datę „terminu ważności”. Mimo osiągnięcia celu jakim było ponowne zjednoczenia państwa niemieckiego instytucje za ten cel odpowiedzialne dalej działały sobie w najlepsze. Zachowanie urzędów zajmujących się zjednoczeniem państwa potwierdziło wcześniejszą obserwację profesora Cecila Parkinsona. Zauważył on, że w alianckich bombardowaniach fabryk zbrojeniowych w Niemczech w czasie II Wojny Światowej nietknięte zostały ich budynki administracyjne. Pomimo, że nie było już produkcji czołgów, armat ani innego uzbrojenia do końca wojny dalej niestrudzenie pracowali w nich urzędnicy,  tak jakby nadal fabryki działały. Dzisiaj mamy w Polsce podobny stany rzeczy. Mimo malejącej liczby bezrobotnych instytucje „zajmujące się” nimi mają budżety i pracowników nadal na tym samym poziomie.

Urzędy jednak pracują.... 

Z innych badań, przeprowadzonych lata temu wynika, że ok. 90 proc. aktywności urzędów pracy  związane jest z wydawaniem zaświadczeń bezrobotnym potwierdzających ich konstytucyjne prawo jak każdego obywatela do służby zdrowia. Kolejne rządy utrzymują ten jaskrawy i kosztowny absurd. 

Jeżeli rząd chce, aby Polska konkurowała z innymi krajami i prześcignęła Włochy, to trzeba dokonać przede wszystkim przeglądu i zmian instytucji polskiego państwa. Czy dziś są one adekwatne do XXI wieku w którym żyjemy i co najważniejsze, czy szkodzą, czy pomagają rozwiązywać problemy.  W najlepsze działają instytucje, jeszcze czasów PRLu, które „prześlizgnęły się” przez zmianę tzw. systemową. Były co prawda próby ich likwidacji, ale biurokracje tych urzędów wyszły z tych prób zwycięsko. Próbowano też zamienić urzędy pracy w agencje zatrudnienia. Gdyby wykazano się konsekwencją przeprowadzając zmianę nie byłoby być może powodu tej  rozmowy.  

Jeśli nie urząd pracy, to jaka instytucja?  

Wydawaniem zaświadczeń papierowych, jeżeli obywatel jeszcze musi je dla innych urzędów potrzebować, chodź powinno to być odnotowane w rządowej cyfrowej sieci, mogą zajmować się oddziały Zakładu Ubezpieczeń Społecznych, który ma najlepszy system informatyczny oraz bazę przepływów finansowych związanych z każdym obywatelem, świadczeń, zasiłków itp. W Polsce kolejne rządy powielały działające już struktury i ich kompetencje. Pomijając skalę marnotrawienia pieniędzy polskiego obywatela doprowadzono do sytuacji rozmycia odpowiedzialności po stronie urzędów i realnych zagrożeń jak w przypadku bezpieczeństwa żywności w naszym kraju. Do tej pory rządy nie połączyły kilku inspekcji zajmujących się bezpieczeństwem żywności w jedną. Na wyciągnięcie ręki rząd ma realne możliwości obniżki opodatkowania i oddania obywatelom tak marnowanych ich pieniędzy wynikający wprost z obniżenia wydatków rządu na samego siebie przy jednoczesnym zwiększeniu sprawności jego agend.  Nie ma problemu braku wolnych rąk do pracy na rynku polskim bo są one na wyciągniecie ręki w niepotrzebnie istniejących agendach rządu. 

 To znaczy? 

Mamy gigantyczną przechowalnię pracowników w rządowych instytucjach, których bezproduktywne istnienie obciąża budżet każdej polskiej rodziny. Programem „Plus dla rodziny” powinna być likwidacja struktur, które niezakłócenie istnieją od czasów PRL.  Nie przyczyniają się do poprawy dobrobytu polskich rodzin, które muszą przymusowo finansować całą tę zbędną niby-administrację. 

Niby-administracji?

Trzeba odróżnić administrację świadczącą usługi od niby-administracji, albo tradycyjnie biurokracji, która gnębi obywateli. Administracja jest publicznym serwisem mającym ułatwić życie i zaoszczędzić czas obywatelowi. Biurokracja to w najlepszym wypadku pasożyt, a często złośliwy nowotwór atakujący społeczny organizm.  

Rok temu pojawił się już w Polsce taki pomysł, wyszedł z nim wicemarszałek sejmu pan Tyszka, jednak otrzymał odpowiedz, że "zasadność utrzymywania urzędów pracy wynika wprost z Konstytucji RP", a "obowiązek utrzymywania publicznych służb zatrudnienia wynika również z konwencji międzynarodowych oraz innych dokumentów, których Polska jest sygnatariuszem". Czy jest to zasadna  odpowiedź i nie mamy co liczyć na zmianę zdania rządu czy tego typu odpowiedz to zwykła ucieczka od problemu?

Rząd ma sukces w zasięgu ręki. Wystarczy, że udowodni obywatelom jak chociażby w przypadku wprowadzenia programu 500 Plus, że wprowadza wielokrotnie zapowiadaną reformę samego siebie i swojego otoczenia. Polacy mają własne doświadczenia z tylu krajów na całym świecie, widzą, że polskie państwo jest cały czas uprzykrzającym życie państwem pieczątek, zaświadczeń, mitrężenia czasu obywateli i pieniędzy. Nie ma uczciwego i logicznego uzasadnienia utrzymywania bezużytecznych i nieefektywnych instytucji. „Gołym okiem” można sprawdzić co tak naprawdę te instytucje wnoszą do życia obywateli i jaka jest tego cena. Nawet gdyby były aż tak daleko ograniczające suwerenność polskiego rządu zobowiązania, to i tak pozostaje pytanie, czy liczba zatrudnionych i budżety nie powinny być dostosowane do aktualnego stanu bezrobocia. Skoro najczęstszą wiadomością dnia oprócz temperatury jest poziom bezrobocia to należy też podawać o ile spadły też nakłady na tzw. walkę z bezrobociem. Instytucje rządowe muszą być instytucjonalnie responsywne, jak strony webowe dostosowujące się do różnego rodzaju urządzeń na których się pracuje. 

Ile państwo mogłoby zyskać likwidując urzędy pracy? Ile mógłby zyskać rząd  gdyby podjął konkretne działania w tej kwestii? 

Optymalizacja musi objąć wszystkie instytucje i procedury w naszym państwie. Tylko w tym jednym przypadku rząd zyskałby miliony głosów przedsiębiorców, którzy mają wyrobioną opinię na temat wszystkich urzędów, nie tylko pracy. Byłaby to najskuteczniejsza kampania wyborcza, która jest w zasięgu każdego sprawującego władzę.

Dziękuję za rozmowę.