Tomasz Wandas, Fronda.pl: Czy przejęcie przez państwo polskich kolei linowych można odebrać za dobry ruch rządu czy niekoniecznie?

Andrzej Sadowski, prezydent Centrum im. Adama Smitha i członek Narodowej Rady Rozwoju przy Prezydencie RP: Należy postawić pytanie, czy po zmianie właściciela jakość usług będzie lepsza, czy zmaleją ceny? Jeżeli polski rząd będzie w stanie zadbać o sprawne funkcjonowanie kolei i pokaże tym samym, że jest lepszym przedsiębiorcą niż prywatna firma, to odpowiedź na pytanie powinna być na „tak”.  Jednak wtedy premier i ministrowie zamiast rządzenia państwem zaczynają prowadzić firmy. A jak w rękach rządu będzie gorzej i drożej? Czy rząd wtedy zorganizuje publiczny przetarg na sprzedaż?

Zakładając, że rząd okaże się lepszym przedsiębiorcą, to jakie sumy potencjalnie mogą z tego tytułu wpływać do budżetu państwa?

Jeżeli, co do zasady rząd jest lepszym przedsiębiorcą, niż przedsiębiorca z krwi i kości to powinien prowadzić wszystkie przedsiębiorstwa na w Polsce, gdyż wtedy będzie mógł kontrolować koszty, zyski oraz płacone podatki z VAT-em włącznie, które będzie płacił sam sobie do budżet państwa. Dopiero wtedy będzie można w skali kraju centralne planować zrównoważony rozwój. Trzeba zdecydować się jednak co do zasady, a nie mnożyć cały czas wyjątki, aż będą zasadą.

Jak widać taka metoda w nieodległej przeszłości nie przyniosła większego poziomu rozwoju dobrobytu, stąd skoro nie przynosi go w skali powszechnej zasadnym jest pytanie czy przyniesie je w skali jednego przedsiębiorstwa?

Kwestia poprawy funkcjonowania w Polsce przedsiębiorstw to przede wszystkim zmiana fatalnej jakości otoczenia prawnego, podatkowego i instytucjonalnego, która zależy od rządu. Jeżeli polski premier przykłada dużą wagę do kwestii repolonizacyjnych, to należy ponowić pytanie: co tak naprawdę stoi na przeszkodzie po tylu latach rządów, aby w Polsce obowiązywała dyrektywa Unii Europejskiej, która dopuszcza budowanie dróg - zwłaszcza tych lokalnych - wyłącznie przez lokalne firmy? Rząd miał to zmienić. Dziś mamy sytuację, że do budowy tego typu dróg bierze się międzynarodowe koncerny tylko dlatego, że ciągle polskim, lokalnym firmom, które mogłyby tu budować, stawia się wymóg międzynarodowych doświadczeń. W całej Unii Europejskiej tego typu infrastrukturę budują tylko i wyłącznie firmy krajowe, narodowe. Jak to możliwe, aby to co jest polskie, ciągle było wykluczone z rynku?

Jeszcze do niedawna powszechne było sprzedawanie spółek państwowych osobom prywatnym, dziś natomiast rząd odwraca ten kierunek i zapowiada odkupowanie tego co wcześniej zostało sprzedane. Z czego pana zdaniem wynika ta zmiana trendu i dlaczego wcześniej tak chętnie sprzedawano a dziś tak chętnie mówi się o odkupowaniu wcześniej sprzedanych przez państwo spółek?

W obu przypadkach należy pamiętać, że z każdej transakcji, którzy ją przeprowadzają mają korzyści majątkowe. Dlaczego rząd chce płacić zagranicznym firmom za czasami zauważalny brak sukcesu na polskim rynku? Jeżeli już rząd kupuje np. stocznię to powinien mieć tak opracowany biznes plan, że polski podatnik do niej nie dopłaci ani złotówki poza już wydaną z podatków kwotą. Byłoby przede wszystkim głęboko niemoralne trwonić pieniądze obywateli na przedsięwzięcia sensu stricto komercyjne, które nie przynoszą korzyści. Kupowanie przedsiębiorstw nie jest działalnością charytatywną czy kolekcjonerską, tylko normalną działalnością gospodarczą, która musi przynosić zyski, gdyż w innym wypadku nie ma to sensu.

Przez błędną politykę prywatyzacji prowadzoną przez prawie trzydzieści lat wiele straciliśmy. Ile jesteśmy w stanie dziś zrobić i jakie konkretnie działania powinniśmy podjąć by zyskać w tym zakresie możliwie jak najwięcej?

To nie była to błędna tylko świadoma polityka i ma konsekwencje do tej pory. Jeżeli polskie rządy miały w spadku monopole po poprzednim systemie i zamieniały je w monopole innych państw, to nie można zaliczyć tego do kategorii błędów, tylko do spraw przed Trybunał Stanu, gdyby nie działał jak sąd koleżeński. Dziś nie ma powodu płacić miliardowych premii zachodnim koncernom za sam fakt, że mają je w swoich rękach kupione w Polsce fabryki, zwłaszcza, że sukcesy mają one już dawno za sobą.

Co zatem trzeba zmienić? Co wymaga szczególnej uwagi?

Jednakowych praw dla międzynarodowych koncernów i polskich przedsiębiorców, czego nieustająco domagają się ci ostatni. Chcą tych samych praw i warunków, które rządy w Polsce nadały międzynarodowym koncernom. Polscy przedsiębiorcy świetnie sobie w Polsce poradzą, kiedy rząd przywróci uczciwą konkurencję. Stąd rząd zamiast odkupywać fabryki od zagranicznych koncernów, powinien przywrócić wolną konkurencję dla polskich przedsiębiorców, którzy mają w kraju podobne fabryki. Po zrównaniu w prawach repolonizacja dokona się sama rękami polskich przedsiębiorców. Nawet dziś, w warunkach nierównych szans bardzo wiele polskich firm wykupuje swoją konkurencję, nie tylko w kraju, ale i poza nim i staje się liderami w swoich branżach w całej Unii. Repolonizację skutecznie może przeprowadzić tylko polski przedsiębiorca. Wystarczy nie dawać kolejnych przywilejów koncernom i zrównać je w prawach z polskimi przedsiębiorcami.

Ile jest warta dziś marka Polski? Jak wielka jest przepaść pomiędzy nami a liderami? Czy odkąd rządzi Prawo i Sprawiedliwość wartość marki Polski wzrosła czy przeciwnie?

Polska ma niebywały potencjał - ludzki oraz technologiczny wbrew temu co mówi się o stanie tzw. innowacyjności w naszym kraju. Rozstrzygająca jest jakość rządzenia. Jeszcze kilkanaście lat temu Wenezuela pięła się w różnych rankingach. Wystarczyło kilka kadencji złego rządzenia i dziś nawet złoża ropy nic nie znaczą. Wniosek jest prosty: to nie zasoby surowców, tylko dobre rządzenie krajem jest najważniejsze. Jeżeli to w Polsce będzie spełnione, to nasza marka z dnia na dzień poszybuje jeszcze wyżej. Dzisiaj mamy sytuację, że w najnowszym rankingu wolności gospodarczej na świecie Instytutu Frasera Polska spadła w poziomie wolności gospodarczej. Warto zauważyć, że wartość marki nie bierze się z niczego innego jak z poziomu wolności ludzkiego działania. To idee z „Bogactwa narodów” Adama Smitha, czy „Human action (ludzkie działanie)” Ludwiga Misesa dają USA pierwsze miejsce w rankingu marek, a nie „Kapitał w XXI wieku” Thomasa Piketty. Polska Ludowa dawniej a Wenezuela dziś potwierdzają, że złe idee mają dramatyczne konsekwencje.

Dziękuję za rozmowę.