Portal Fronda.pl: Dziś, dokładnie o godz. 15 ma stanąć tęcza na pl. Zbawiciela w Poznaniu. Organizatorzy happeningu chcą w ten sposób wyrazić sprzeciw wobec konfliktu, jaki wywołała instalacja Julity Wójciak w Warszawie. Podoba się Panu taki pomysł?

Andrzej Jaworski: Środowiska lewackie robią wszystko, aby zakłócić ład społeczny i w możliwie najbardziej bezczelny sposób doprowadzać do konfliktów w przestrzeni publicznej. Jako mniejszość próbują narzucić w formie dyktatu swoją chorą ideologię innym. Dziwię się, że władze samorządowe pozwalają na takie rzeczy. Jeśli tego typu happening w Poznaniu ma zgodę obecnego prezydenta i władz samorządowych, to chyba dobrze, że tęcza stanie teraz, nawet na krótko, bo wyborcy będą mieli kolejny powód, by odsunąć tych ludzi od władzy w najbliższych wyborach, czyli już jesienią.

Właśnie, mówi Pan, że tęcza może stanąć „na krótko”. Wszyscy dobrze znamy historię tęczy w Warszawie, która była już kilkakrotnie podpalana. Za każdym razem ratusz wydawał niemałe pieniądze na odbudowę instalacji, na rzekomo niepalące się materiały, a wreszcie na pl. Zbawiciela postawiono patrole straży miejskiej, by pilnowały tęczy. Nie obawia się Pan, że do podobnego absurdu dojdzie w Poznaniu?

Poznań jest bardziej konserwatywnym miastem niż Warszawa. Dlatego uważam, że Poznaniacy nie będą się godzić na taką prowokację. Jak cała ta sprawa się zakończy? Będziemy to obserwować w najbliższych dniach...

A może należałoby „ograć” temat w drugą stronę? Na Facebooku ktoś zaproponował, by zorganizować pod poznańską tęczą modlitwy, odmawiać tam różaniec i koronkę. A wszystko po to, by przywrócić tęczy jej pierwotne, biblijne znaczenie. To dobre rozwiązanie?

Oczywiście, można próbować odwracać znaczenie pewnych symboli, ale to jest bardzo trudna sytuacja. W momencie, kiedy w popkulturze pewne symbole przyjęły się jako oznaczające coś innego, niż oznaczały pierwotnie, to bardzo trudno jest to znaczenie odwrócić. Niektórzy twierdzą, że jest to wręcz niemożliwe. Mamy do czynienia z bardzo ostrą propagandą ze strony środowisk homoseksualnych, które wydały olbrzymie środki finansowe na to, aby ten symbol (i wiele innych) stały się ich własnością. Dziś byłaby to walka z wiatrakami, co nie znaczy, że nie należy próbować.

Rozm. MaR