- Mamy zbiór mediów tzw. głównego ścieku, które specjalizują się w organizowaniu nagonek. Ich głównym celem jest odwracanie uwagi opinii publicznej od istotnych wydarzeń. To też pochodna założeń ideowych tych mediów, czy zadań, które im postawiono - tłumaczy Gwiazda, odnosząc się do fali krytyki jaka w mainstreamowych mediach przetacza się wobec organizatorów marszu 13 grudnia oraz tych, którzy zamierzają wziąć w nim udział.

W jego ocenia „cała III RP różni się od PRL realizacją zasady: tak dużo zmieniać, aby nic nie zmienić.”

Jak podkreśla znany opozycjonista z czasów „Solidarności” powinniśmy być świadomi tego, że „ta cała nagonka i chamstwo stanowią element pewnej operacji.” - Muszą sobie uświadomić to ci wszyscy, którzy są obiektem tej operacji. Nie można bardzo mocno angażować się emocjonalnie w reakcje na te zagrywki, bo po drugiej stronie mamy zimny profesjonalizm, który stawia sobie za cel granie na naszych emocjach - podkreśla Gwiazda.

To oczywiście nie znaczy, że jeżeli dostrzegamy złe rzeczy: fałszerstwa wyborcze, sprzedajne sądy, to musimy na to reagować. Postawa obywatelska wymaga, aby reagować. Ten kto dostrzega fałszerstwo wyborcze, to ma obowiązek zaprotestować w taki sposób jaki może. Każdy, poza starymi i chorymi, może wyjść z domu i zaprotestować na ulicy. Uchylanie się od tego obowiązku jest ciężkim przestępstwem w stosunku do demokracji. Jest zupełnie inaczej niż sądzi nasz prezydent. Wybraliśmy go, aby stał na straży demokracji, natomiast on nam ubliża teraz tym, którzy z tego obowiązku się wywiązuje. Nazywanie tych, którzy protestują przeciwko fałszowaniu wyborów szaleńcami, jest czymś haniebnym - przekonuje Andrzej Gwiazda.

All/wPolityce.pl