Wielu obserwatorów na Zachodzie są zaskoczone i oburzone tym, że Donald Trump zdecydowanie nie odrzucił możliwości uznania Krymu za część Rosji – informuje „Voice of America”, organ dyplomacji publicznej rządu USA.

Wielu zachodnich komentatorów wystąpiło z ostrą krytyką słów prezydenta USA, który nie odrzucił możliwości uznania rosyjskiej aneksji Krymu. Trump był surowo krytykowany nawet przez personel Heritage Foundation, która jest znana jako think tank administracji USA.

„Oto kilka faktów na temat Ukrainy: Rosja jest agresorem, Ukraina jest ofiarą; Krym należy do Ukrainy”

– napisał w Twitterze Luke Coffey, dyrektor Centrum Studiów Polityki Zagranicznej w Heritage Foundation.

„Trzy lata temu Władimir Putin mógł tylko marzyć, że prezydent USA będzie mówił o wycofaniu wojsk amerykańskich z Niemiec, krytykować NATO, wprowadzać taryfy handlowe dla sojuszników, a teraz mówi także, że rozważa możliwość przyjęcia aneksji Krymu przez Rosję. Trump wcelił fantazję Putina w rzeczywistość”

– napisał w Twitterze dr Brian Klaas, badacz z London School of Economics.

„Może Trump da Putinowi zielone światło dla utrzymania Krymu, a on sam oświadcza, że popiera pokój na świecie?”

– zapytał dziennikarz Steven Greenhouse.

„To jest po prostu błędne. Kiedy Związek Radziecki okupował państwa bałtyckie po drugiej wojnie światowej, USA nie legitymizowały okupacji. W ten sam sposób musimy traktować okupację Krymu”

– pisze analityk ds. Bezpieczeństwa Cheryl Rofer.

„Jeśli uznanie Stanów Zjednoczonych może znaleźć coś tak rażącego jak aneksja Krymu przez Rosję i jej okupacja wschodniej Ukrainy, to dlaczego Rosja nie powinna najechać państw bałtyckich?”

– pyta Mujanović.

„Trudno wyobrazić sobie konsekwentną politykę zagraniczną następnego prezydenta Stanów Zjednoczonych, jeśli Trump uzna aneksję Krymu. Stany Zjednoczone natychmiast straciłyby swoją wiarygodność i stały się państwem-pariasem. Żadne z ich zobowiązań i obietnic nie miałyby żadnej wagi”

– zauważa politolog.

Z obozu przeciwników politycznych pojawiają się uwagi, które opisują komentarz prezydenta Trumpa jako niemal deklarację o uznaniu aneksji Krymu przez Stany Zjednoczone. Polityczni przeciwnicy Trumpa zauważyli w rozmytym frazie prezydenta USA kolejny dowód na to, że „Kreml kontroluje prezydenta USA”.

Przypomnijmy, prezydent USA, Donald Trump podczas rozmów z dziennikarzami na temat zbliżającego się spotkania z prezydentem Rosji, Władimirem Putinem odpowiedział na pytanie: „Czy Stany Zjednoczone zaakceptują rosyjską aneksję Krymu z 2014 r.?” w dość zagadkowy sposób (We’re going to have to see). Kluczowe wydaje się tu słowo: „Zobaczymy”.

Tymczasem w Stanach Zjednoczonych trwa śledztwo specjalnego prokuratora, byłego dyrektora FBI Roberta Muellera w sprawie zarzutów o ingerencję Rosji w amerykańskie wybory prezydenckie w 2016 r. oraz zarzutów o kontakty sztabu wyborczego obecnego prezydenta Donalda Trumpa ze stroną rosyjską.

Jagiellonia.org