Amigdalina. Czy ktoś kojarzy ten związek? Czy ktoś o nim słyszał? Wątpliwe, bo lekarze i pacjenci, którym pomogła w walce z rakiem, są często wyszydzani, a działanie związku chemicznego poddawane w wątpliwość. Czy słusznie? Przejmująca historia pewnej kobiety chorej na raka każe się nad tym zastanowić. 

Pewna kobieta z USA chorowała na raka. Przez dwa lata leczyła się na różnych oddziałach onkologicznych w Stanach Zjednoczonych, jednak skutecznym lekarstwem na guzy które miała, okazała się właśnie amigdalina. 

Ta historia była ukrywana przez FDA i inne amerykańskie organizacje zajmujące się zdrowiem publicznym i jego promowaniem. Ludzie bywali aresztowani za prowadzenie publicznych spotkań, podczas których opowiadali o tym innym; filmy i książki oczywiście konfiskowano. Lekarzy oskarżano za potwierdzanie teorii o ratowaniu życia swoich pacjentów. 

Kiedy pewna Amerykanka zaczęła przyjmować amigdalinę, nastąpiła remisja choroby. Co istotne, po odstawieniu leku rak powrócił. W swoich dociekaniach odkryła, że amigdalina jest skoncentrowana w pestkach moreli, stąd wyciągnęła wniosek o bezpieczeństwie terapii, oczywiście w przypadku przyjmowania odpowiednich dawek. W ten oto sposób zrezygnowała z kolejnych kursów chemioterapii.

Po 2 miesiącach bez jakiejkolwiek konwencjonalnej terapii, z powrotem amigdalina została włączona do leczenia. Po 10 tygodniach przyjmowania 500mg dwa razy dziennie, 5 guzów – ognisk raka – zniknęło. Do dzisiaj jest wolna od choroby nowotworowej i chętnie opowiada swoją historię.

Więcej o amigdalinie można przeczytać w książce G. Edwarda Griffina „World without cancer”, czyli "Świat bez raka".

Poniżej zaś można obejrzeć film z wyznaniem pacjentki, która pokonała raka dzięki amigdalinie. 

daug