Na łamach dziennika czytamy: „Wzbudzić strach: Do tego celu dąży USS Theodore Roosevelt o długości 330 m i szerokości 77 m, jeden z dziesięciu amerykańskich okrętów z napędem atomowym, który pływa obecnie po wodach środkowoeuropejskich"

Według opinii kontradmirała, zadaniem strategicznym okrętu jest zaznaczenie swojej obecności. Ma ono przywrócić spokój państwom sojuszniczym i wywołać zaniepokojenie wśród wrogów. W europejskich miastach portowych będzie można zobaczyć lotniskowiec wraz z czterema niszczycielami rakietowymi.

Pojawienie się lotniskowca jest przede wszystkim demonstracją siły. To ponad sześć tysięcy marynarzy i oficerów marynarki wojennej, 44 myśliwce F/A-18 i dostateczna ilość broni samonaprowadzanej na pokładzie, która wystarczy do zniszczenia kilku dużych miast.
Skierowane jest ono do wszystkich potencjalnych przeciwników. Główną ideą, która przyświeca temu działaniu jest: "Nie bójcie się! Zaufajcie sile wojskowej Stanów Zjednoczonych i ich woli, aby was obronić".

Jest to także apel do państw znajdujących się poza sojuszem.

Najbardziej zagrożone czują się państwa sąsiadujące z Rosją, byłe republiki sowieckie. "Polska, która właśnie powołała kilka tysięcy rezerwistów, byłaby najbardziej zadowolona z ciągłej obecności amerykańskich żołnierzy w swoim kraju" – twierdzi Sueddeutsche Zeitung.

Czy możemy czuć się spokojniej?

KZ/Wiadomosci.onet.pl