"Szczyt Grupy Wyszehradzkiej miał wzmocnić relacje Izraela i krajów Europy Środkowo-Wschodniej, ale odwołanie go po wypowiedzi p.o. szefa MSZ Izraela o udziale Polaków w Holokauście pokazuje, że sojusze te są wewnętrznie sprzeczne" - czytamy w amerykańskim dzienniku "Washington Post".

To także "najnowsza odsłona trwającego od dawna sporu dyplomatycznego między Izraelem i Polską, odkąd w zeszłym roku Warszawa wprowadziła nowe prawo, przewidujące kary do trzech lat więzienia za oskarżanie Polski o zbrodnie przeciwko Żydom w czasie II wojny światowej, w tym o kolaborowanie w Holokauście" - podkreślają dziennikarze we wtorkowym wydaniu.

W artykule skupiono się również na faktcie, iż izraelski premier Benjamin Netanjahu był w swoim kraju krytykowany przez przeciwników politycznych za "kupczenie żydowską historią dla politycznych korzyści". Przypomina, że po nowelizacji polskiej ustawy o IPN izraelscy politycy oskarżali "narodowy, prawicowy rząd Polski o próby uciszania badań historycznych i wybielania przeszłości".

Według "WP" Netanjahu liczy na budowanie powiązań z krajami środkowoeuropejskimi takimi jak Polska czy Węgry, których uważa za "ważnych sojuszników w Unii Europejskiej ze względu na ich sympatię dla Izraela w jego konflikcie z Palestyńczykami".

Zdaniem eksperta ds. międzynarodoweych Emmanuela Navona, prezydent Netanjahu zabiega o lepsze stosunki z krajami tego regionu, by "neutralizować" decyzje szefowej unijnej dyplomacji Federiki Mogherini. Jako przykład wskazuje zablokowane przez Czechy, Węgry i Rumunię unijne oświadczenie, potępiające decyzję USA o przeniesieniu ambasady z Tel Awiwu do Jerozolimy.

Navon stwierdza również, że kraje regionu są "względnie otwarte" na forsowany przez USA pomysł likwidacji porozumienia atomowego z Iranem i "utrudniają Komisji Europejskiej obejście wznowionych przez USA sankcji na Iran".

mor/PAP/Fronda.pl