Jak pisze na łamach tygodnika i serwisu internetowego "Do Rzeczy" Maciej Pieczyński, Siergiej Andriejew, ambasador Rosji w Warszawie zaatakował Polskę za usuwanie z przestrzeni publicznej sowieckich pomników. 

Andriejew niedawno udzielił gazecie "Izwiestja" wywiadu i już sam tytuł rozmowy jest dość znamienny:  „Nie mamy prawa tego zapomnieć ani przebaczyć. Ani teraz, ani w przyszłości”. Słowa te odnoszą się do Polski. Wprowadzona w naszym kraju nowelizacja ustawy dekomunizacyjnej zakłada m.in. likwidację pomników sowieckich. Jak Rosja powinna zareagować na działania polskich władz? Pytany o to, rosyjski ambasador w Polsce stwierdził, że "najbardziej odpowiednią reakcją Kremla byłoby w obecnej sytuacji "propagowanie w społeczeństwie rosyjskim i w społeczności międzynarodowej rosyjskich racji oraz przekonania o „głębokiej moralnej szkodliwości prowadzonej przez Polskę wojny z pomnikami”.

„Tym celom mają służyć nasze protesty, które zgłaszamy stronie polskiej przy każdej okazji, oraz permanentne interwencje w tej sprawie zgłaszane na forum międzynarodowym, między innymi do ONZ, OBWE i Rady Europy”-podkreślił rosyjski dyplomata. 

Jak przekonywał, Rosjanie nie mają prawa "tego zapomnieć ani przebaczyć, ani teraz, ani w przyszłości- kiedy w tej czy innej sprawie zostanie ponowiony dialog polsko-rosyjski i nam znów spróbują przedstawić pretensje do historii, roszczenia itd”.

To jednak jeszcze nie wszystko, bowiem rosyjski ambasador wypowiedział słowa, które można odczytać jako ultimatum wobec polskch władz: „Oczywiście, dopóki w Polsce kwestionowana jest wyzwoleńcza misja Armii Czerwonej w II wojnie światowej, obrażana jest pamięć naszych przodków którzy zginęli w bojach o wyzwolenie tego kraju, dopóty praktycznie nie istnieją warunki do przedyskutowania historycznych kwestii, których rozwiązaniem zainteresowana jest strona polska”. Padła również sugestia, że Moskwa szykuje pewne kroki, o których nie poinformowano jeszcze opinii publicznej. Andriejew podkreślił, że polskie władze dążą do "możliwie najdalej idącego ograniczenia jakichkolwiek relacjii z Rosją", a celem dekomunizacji, w kremlowskiej propagandzie nazywanej po prostu "wojną z pomnikami", jest sprowokowanie Federacji Rosyjskiej do "agresywnych, nieprzemyślanych działań, na których skorzystać może tylko Polska"-pisze Pieczyński na łamach "Do Rzeczy". Ambasador zasugerował uczestnikom rosyjskiej debaty dotyczącej relacji z Polską, aby  „brali pod uwagę praktyczną celowość” swoich wypowiedzi, jak również zgodność tychże  z celami Kremla.

A gdyby tak sowieckie pomniki, zamiast je burzyć, po prostu wywieźć do Rosji? Zdaniem rosyjskiego ambasadora, przenoszenie ich w jakiekolwiek miejsce "byłoby niewłaściwe", gdyż oderwanie ich od miejsc, w których je postawiono, by upamiętnić konkretne wydarzenia, odziera pomniki z ich sensu i wymowy. 

"Godzić się na ich przenoszenie oznaczałoby pośrednio uczestniczyć w polskiej kampanii przeciwko sowieckim pomnikom. Ucieszyliby się z tego nasi oponenci, którzy wciąż namawiają nas do tej idei, argumentując, że jeżeli te pomniki są dla nas tak ważne, to powinniśmy je zabrać do siebie”-ocenił dyplomata. Co więcej, gdyby Moskwa zgodziła sie na taki kompromis, to za przykładem polskich dekomunizatorów mogliby pójść politycy z innych krajów. 

yenn/DoRzeczy, Fronda.pl