Ambasador Rzeczypospolitej Polskiej w Rosji, Włodzimierz Marciniak udzielił wywiadu niezależnej od rosyjskich władz „Nowej Gazecie”. Wywiad dotyczył obecnego stanu stosunków polsko-rosyjskich, a więc polskich ocena zagrożenia ze strony Rosji, braku zaufania między Rosją i NATO oraz  braku zwrotu przez Rosję wraku samolotu Tu-154M.

Przystępując do omówienia wywiadu, zauważmy, że na samym jego początku zastępca redaktora naczelnego „Nowej Gaziety” Andriej Lipski, stwierdza, że jego rozmówca „rzeczywistość rosyjską zna on nie gorzej od ojczystej, polskiej, zajmował się nią bowiem jako zawodowy naukowiec”.

W samym wywiadzie natomiast, ambasador wskazał na rolę, jaką w polityce ostatnich lat odegrała aneksja Krymu przez Rosję:

Krym jest tutaj oczywiście przełomowym momentem, ale mimo wszystko, jak mi się wydaje, w Rosji nie docenia się znaczenia przełomu psychologicznego w społeczeństwie polskim, związanego z zachowaniem władz Federacji Rosyjskiej po katastrofie smoleńskiej w 2010 roku. Może wydawać się, że jest to tylko tło naszych relacji, że to nie jest temat główny, ale dla nas ma on znaczenie zasadnicze”.

Przedstawiciel Polski dodał tu, iż nie widzi w „w najbliższej perspektywie gotowości władz rosyjskich do zrozumienia znaczenia tego problemu i zrobienia czegoś dla jego rozwiązania”.

Na pytanie Lipskiego, co więc władze rosyjskie powinny uczynić dla rozwiązania owego problemu, ambasador odparł jednoznacznie: „Przestrzegać prawa międzynarodowego i zwrócić naszą własność [czyli wrak Tu-154M]. Nierozstrzygnięcie tej kwestii mocno odbija się na reputacji Rosji”..

Odpowiadając z kolei na pytanie o akcentowanie przez Polskę tematu zagrożenia ze strony Rosji, Marciniak powiedział, że „z naszego punktu widzenia przyłączenie Krymu jest aneksją, naruszeniem prawa międzynarodowego, przy czym doszło do tego dość blisko granic Polski”. Zresztą – według naszego dyplomaty - „sam fakt naruszenia prawa międzynarodowego bez gotowości powrotu do porządku prawnego można oceniać jako zagrożenie”.

Ambasador wymienił również jako wzmacniające poczucie zagrożenia, na przykład częste rosyjskie manewry wojskowe na dużą skalę, w których zadania dotyczą „odparcia agresji Zachodu”. Dyplomata zauważył, że w związku z manewrami „obserwujemy również ograniczenie przejrzystości”. I dlatego – jak dodał -obawiamy się, że w istocie w rosyjskich ćwiczeniach uczestniczy większa od zgłoszonej liczba wojsk”.

Pytany natomiast o przyczynę ewentualnego utworzenia bazy USA w Polsce, ambasador stwierdził, że jest ona potrzebna, „by działał artykuł 5. (Traktatu Północnoatlantyckiego), aby była stała obecność amerykańska”. Podkreślił przy okazji, że chodzi o „wzmocnienie statusu artykułu 5., a zatem - naszego bezpieczeństwa”.

Mimo wszystkich wspomnianych kłopotów - zdaniem ambasadora – "obraz [stosunków polsko – rosyjskich] nie jest tak smutny, jak często malowany jest w mediach rosyjskich". Polska przecież jest czwartym pod względem obrotów handlowych partnerem Rosji wśród krajów UE. Poza tym, Marciniak zauważył, że mimo braku ruchu bezwizowego między obwodem kaliningradzkim, a Polską, do naszej Ojczyzny przyjeżdża z tego regionu, na podstawie wiz, więcej obywateli Rosji, niż wcześniej.

Dodajmy, że w wywiadzie polski ambasador broni tezy, że budowany przez Rosję gazociąg Nord Stream 2 jest tak naprawdę projektem politycznym. Tak tłumaczy tą tezę:

„Jeśli Niemcy przekształcą się w głównego tradera gazu rosyjskiego w Europie, to jest to oczywiście projekt polityczny. Biorąc pod uwagę nasze doświadczenie historyczne, taki sojusz nie zawsze dobrze się dla nas kończy”.

Oprócz tego - zdaniem dyplomaty - w stosunkach polsko-rosyjskich „należy podtrzymywać i wznawiać dialog polityczny, niekoniecznie na bardzo wysokim szczeblu”. Przykładem owego podtrzymywania jest zaproszenie dla wiceministra spraw zagranicznych Rosji do odwiedzenia Polski, które „pozostaje w mocy od 2016 roku”, ale na razie nie zostało wykorzystane.

Obok dialogu w sferze politycznej, potrzebne są jednak – według Marciniaka -ambasador – również kontakty instytucjonalne w sferze gospodarki, a także „dialog kulturalny i intelektualny”. Problemy w relacjach polsko - rosyjskich „nie powinny w nim przeszkadzać, wręcz przeciwnie. jest on tym bardziej potrzebny w takim trudnym czasie”.

Cytowany przez nas rozmówca „Nowej Gazety” przypomniał także wciąż funkcjonującą dwustronną „Grupę do Spraw Trudnych, uznał jednak, że „strona rosyjska nie jest zainteresowana rozmawianiem na temat spraw trudnych”. A skoro tak – to dodał:Cały czas powtarzam: „Więc rozmawiajmy o sprawach łatwych”, utwórzmy jakiś inny format dialogu intelektualnego”. Tyle, że – jak sam zauważył – wciąż wygląda na to, że od strony rosyjskiej „nie ma chęci, by coś zmieniać, przynajmniej na razie”.

erl/PAP