"Szwedzkie władze twierdziły też, że widziały obcą łódź podwodną na swoich wodach terytorialnych. A jej tam nie było" - powiedział ambasador Rosji Michaił Vanin w Kopenhadze w rozmowie z dziennikarzem gazety "Berlingske". "Teraz znowu twierdzą, że coś widzieli. Obawiam się, że Szwedzi zbyt często odwiedzają Pusher Street" – dodał.

Michaił Vanin nawiązał w ten sposób do znanej z wolnego handlu marihuaną kopenhaskiej dzielnicy Christiania.

„W ubiegły piątek samolot linii SAS wystartował z lotniska w Kopenhadze. Miał lecieć do Poznania. Gdy maszyna zmierzała w kierunku Szwecji,kontrolerzy lotu zaobserwowali w jej pobliżu niezidentyfikowany wojskowy samolot. Kontrolerzy ostrzegli pilotów SAS-a, by nie zwiększali pułapu lotu. Piloci SAS-a przyznali, że nie widzieli innej maszyny. Natychmiast wysłano szwedzkie myśliwce, by zidentyfikować wojskowy samolot. Według szwedzkiego ministra obrony, była to rosyjski samolot zwiadowczy Ił-20” - relacjonuje RMF.

Rosyjski samolot leciał nad południem Szwecji bez włączonych transponderów czyli urządzeń, które automatycznie odbierają, modulują, wzmacniają i odpowiadają na sygnał. Umożliwiają one lokalizację oraz identyfikację maszyn i używane są w systemach zarządzania ruchem lotniczym.

Podobne zdarzenie miało miejsce w marcu, kiedy rosyjski samolot z wyłączonymi transponderami przeleciał o 100 metrów od samolotu linii SAS, który wystartował z Kopenhagi.

ed/Rmf