Ambasada Polski w Moskwie odpowiedziała na artykuł „Komsomolskiej Prawdy”, który traktował o zbiórce pieniędzy na pomnik rosyjskich żołnierzy. Miałby stanąć na Cmentarzu Rakowickim w Krakowie. Chodzi o upamiętnienie czerwonoarmistów, którzy zmarli w obozach jenieckich po wojnie 1920 roku.
Niestety, Rosjanie zawyżają liczbę zmarłych żołnierzy, a co więcej nazywają te obozy „obozami śmierci” lub „koncentracyjnymi”. Wyrywają też los swoich żołnierzy z kontekstu historycznego. To wszystko wzburzyło polską dyplomację w Rosji.
„Z prawdziwym żalem muszę stwierdzić, że niestety zarówno jego treść, jak i ton w żadnej mierze nie służą ani rozwiązaniu konkretnych kwestii martyrologicznych, ani poszukiwaniu porozumienia w odniesieniu do złożonych problemów w historii stosunków polsko – radziecko/rosyjskich w XX wieku” – napisał Jarosław Książek, zastępca ambasadora RP w Moskwie.
Dyplomata protestuje zwłaszcza przeciwko użyciu sformułowania „polskie obozy koncentracyjne”.
„Należy przeciwko temu stanowczo zaprotestować! W Polsce okresu międzywojennego takich obozów nie było. Powstawały one później na okupowanych przez nazistów ziemiach polskich i to nasi obywatele stawali się pierwszymi ofiarami okupacyjnych prześladowań w czasie II wojny światowej” – wyjaśnia Książek.
Pisze dalej, że „bolesną i całkowicie niezrozumiałą sprawą jest porównywanie śmierci jeńców bolszewickich z 1920 r. do wymordowania polskich oficerów przez NKWD w 1940 r. i zestawienie tego z liczbą 4 tysięcy ofiar pochowanych w Katyniu k. Smoleńska”. „Trudno przypuszczać, by kierownik sekcji naukowej Rosyjskiego Towarzystwa Wojenno – Historycznego nie znał rzeczywistych rozmiarów zbrodni dokonanej na polskiej elicie, której ofiary spoczywają w kilku znanych (Katyń, Miednoje, Piatichatki/Charków, Bykownia) oraz bliżej nieznanych (mimo upłynięcia ponad 70 lat od tej tragedii!) miejscach. W sumie rozstrzelano wtedy ponad 21 tysięcy ludzi – obywateli naszego kraju” – podkreśla dyplomata.
bjad/onet.pl