Przełomowa decyzja zapadła ostatnio w sądzie w Alabamie. Młody Amerykanin złożył pozew przeciwko swojej byłej dziewczynie, która dokonała aborcji bez jego wiedzy i zgody. Wymiar sprawiedliwości uznał nienarodzone dziecko za podmiot postępowania prawnego, zgodził się również nadać mu imię. 

W debacie publicznej na temat aborcji często skupiamy się na prawach kobiet do decydowania o własnym ciele lub, z drugiej strony- o niezbywalnym, przyrodzonym prawie do życia dziecka nienarodzonego, rozwijającego się w łonie matki. Nierzadko zapominamy również o prawie ojców nienarodzonych dzieci. Oczywiście, zdarzają się nieodpowiedzialni mężowie czy partnerzy, którzy będą wspierać decyzję kobiety o aborcji czy wręcz nakłaniać partnerkę do zabicia dziecka rozwijającego się w łonie. Co jednak w przypadku, gdy sytuacja jest odwrotna? Ta historia pokazuje, że utrata jeszcze nienarodzonego potomka, a być może również i nadziei na ojcostwo, może okazać się dla mężczyzny równie bolesną traumą, jak utrata dziecka przez ciężarną kobietę. 

19-letni wówczas Ryan Magers  z Alabamy dwa lata temu złożył do sądu pozew przeciwko byłej partnerce, która w szóstym miesiącu ciąży (!) dokonała aborcji w klinice Women’s Centre for Reproductive Alternatives w miejscowości Huntsville. Młody mężczyzna przekonywał sąd, że wraz z narzeczoną chciał stworzyć trwałą rodzinę i wychowywać dziecko, które zdążył już pokochać. Nie chciał się zgodzić na planowaną przez partnerkę aborcję, sądząc, że decyzja o urodzeniu dziecka powinna należeć do obojga rodziców. Próbował namówić ówczesną dziewczynę, aby urodziła i oddała potomka do adopcji, a on sam wówczas interesowałby się dalszymi losami biologicznego dziecka. 

Magersa reprezentował prawnik Brent Helms, który powoływał się na przypadki orzecznictwa sądów w Alabamie, gdzie pośrednio uznawano prawa ludzkie dzieci nienarodzonych, np.  zasądzając wyższe sankcje karne za ataki i zbrodnie popełnione na kobietach ciężarnych lub ogłaszając wyższe wyroki wobec sprawców wypadków drogowych, w wyniku których ciężarne ponosiły trwałe szkody. Stanowy sąd rozpoczął postępowanie. Sędzia, który prowadził sprawę, zwrócił się do ojca abortowanego dziecka, aby nadał mu imię, które będzie identyfikowało je w trakcie procesu. W dokumentach dziecko nazwane jest "Baby Roe". Sędzia Frank Barger przyznaje, że sprawa jest dość nietypowa, a wymiar sprawiedliwości w stanie Alabama nie zajmował się wcześniej tego rodzaju pozwami, nie wyklucza jednak, że postępowanie, ze względu na wagę sprawy, może dotrzeć nawet do Sądu Najwyższego USA (The Supreme Court of the United States).

"Życie niewinnego Baby Roe zostało zakończone przez klinikę aborcyjną, która jeszcze zarobiła na tym pieniądze. Sądy nie przywrócą co prawda życia tego dziecka, ale chcemy chociaż zwykłej ludzkiej sprawiedliwości dla niego i jego ojca"- mówił w rozmowie z dziennikarzami pełnomocnik Ryana Magersa. 

"Być może będzie to powód do refleksji dla naszej palestry – skoro w wielu przypadkach prawo chroni prawa nienarodzonych dzieci, to być może ułatwi to działania w przyszłości, aby taka ochrona była konsekwentna i logiczna, chociażby w ramach samego systemu prawnego"- dodał adwokat.

yenn/foxnews.com, Fronda.pl