W wywiadzie dla belgijskiego magazynu „Humo” dr Wim Distelmans, odpowiedzialny za program likwidacji chorych w Belgii opowiada o tym, że wśród 1924 osób zamordowanych w majestacie prawa w Belgii były też 2 do 3 procent młodych osób chorych psychicznie. Najczęściej byli to ludzie cierpiący na psychozę maniakalno-depresyjną (nota bene jest to najczęstsza przyczyna samobójstw), którzy mieli już dość. A lekarze uznali, że zamiast ich leczyć wygodniej będzie ich zabić.

Wiele z tych osób miało, co przyznaje dr Distelmans, dwadzieścia czy trzydzieści lat. A problemy psychiczne cierpieli od dziecka. Ich rodzice, co ciekawe, zazwyczaj byli przeciwni morderstwu w imię prawa, ale lekarze przekonywali ich. Część z rodzin uczestniczyła w procedurze likwidacji swoich bliskich, a innych nie zapraszano na nie, rzekomo z powodu niechęci do nich samych zabijanych.

TPT/BioEdge.org