Fronda.pl: Wicepremier Mateusz Morawiecki przybył wczoraj na Białoruś, składając wizytę m.in. prezydentowi Łukaszence. Dużo miejsca poświęcono na podkreślenie pozytywnych zmian pod względem wymiany gospodarczej między Polską a Białorusią. Czy rzeczywiście pozytywne zmiany są tak zauważalne?

Agnieszka Romaszewska-Guzy, Biełsat: Nie wiem, czy są to wielkie zmiany. Głównie podkreślano to, że owe stosunki gospodarcze cały czas trwały, przy właściwie zamrożonych stosunkach dyplomatycznych, które były niemal nieistniejące. Nie chodzi o to, że nastąpił teraz niesłychany wzrost. Bardziej mamy tutaj sytuację, w której jest coraz więcej kontaktów strony polskiej z Białorusią. Przez ostatnie pół roku na Białorusi było więcej wizyt ministrów, niż przez ostatnich 10 lat. Natomiast co z tego ostatecznie wyniknie, to już osobna kwestia. Tak trzeba na to spojrzeć.

Wiceminister podkreślił, że obecnie jesteśmy trzecim co do wielkości partnerem handlowym Białorusi, prześcignęliśmy tym samym Niemcy oraz Chiny. Wygląda na to, że na Białorusi inwestować będziemy coraz więcej – do Mińska przyjechało aż 230 polskich przedsiębiorców w związku z XX Forum Gospodarczym „Dobrosąsiedztwo”. Jaka jest szansa, że poprzez gospodarkę uda się Białoruś nieco usamodzielnić i uniezależnić od Rosji?

Brzmi to rzecz jasna bardzo optymistycznie, natomiast trzeba zdawać sobie sprawę z proporcji. To jest oczywiste, że jesteśmy bardzo istotnym partnerem handlowym dla Białorusi, chociażby ze względu na bliskość geograficzną. Natomiast sytuacja wygląda tak, że obecnie jest na Białorusi bodajże 350 firm z polskim kapitałem i 2800 z kapitałem rosyjskim. To daje obraz tej przytłaczającej dysproporcji.

Co do uniezależnienia się Białorusi – nadzieję można mieć w każdej sprawie. Natomiast póki co zdawać sobie trzeba sprawę z tego, że obecnie Białoruś funkcjonuje w ogromnej zależności od Rosji. Przede wszystkim jedną z zasadniczych rzeczy, która umożliwia funkcjonowanie Białorusi jest to, że otrzymuje ona tanie surowce energetyczne od Rosji, które następnie przetwarza (na przykład ropę naftową) i sprzedaje drożej na zachodzie. Gdyby tego nie dostawali i ceny byłyby wyższe, mieliby ogromne problemy z funkcjonowaniem. Gospodarka Białorusi jest deficytowa, de facto Białorusini są przez Rosję dotowani. Także zastanawiając się nad przyszłością należy zdawać sobie sprawę z realiów. Możemy oczywiście współdziałać w tym, żeby osiągnęli oni większy poziom niezależności, ale zanim to realnie spowoduje, że będą mieli pełną niezależność, musi upłynąć wiele wody w Niemnie, Wiśle, a także w Świsłoczy.

Na razie dysproporcja na Białorusi jest ogromna, ponadto tak jak wspomniałam – ich gospodarka jest oparta w dużej mierze na tym, co otrzymują od Rosji. Jest jednak bardzo interesujące to, że postanowili wchodzić na warszawską giełdę. Część „klejnotów w koronie” białoruskiej gospodarki jak BiełAZ, czy MAZ, być może także inne przedsiębiorstwa, będą najprawdopodobniej częściowo prywatyzowane poprzez giełdę. W ten sposób chcą pozyskiwać środki na modernizację. Bardzo ciekawe jest to, że wybrali niedużą giełdę warszawską. To oczywiście dopiero przymierzanie się do wejścia na nią, ale rozmowy są już prowadzone.

Stosunki polsko-białoruskie to nie tylko gospodarka. Czy w związku ze wzrostem inwestycji Zachodnich na Białorusi jest taka możliwość, że Łukaszenka zacznie w końcu zmieniać swoje dyktatorskie zapędy? Ostatnie wybory na Białorusi raczej tego nie zapowiadały.

Wielkiego wzrostu inwestycji zachodnich na Białorusi nie ma – tu musimy mieć jasność. Wizyty ministrów nie przekładają się tak od razu na pieniądze, to dopiero może mieć miejsce. Natomiast co do przekładania się tego na politykę – moim zdaniem widać to już teraz. Jest ewidentna odwilż w tych stosunkach, tak w przypadku polityki zewnętrznej, jak i wewnątrz samej Białorusi. Mimo wszystko obserwujemy coraz mniej przypadków naruszania praw człowieka. Na swoim przykładzie – na przykładzie Biełsatu – powiedzieć mogę, że my również mamy znacznie mniej przeszkód. Pierwszy raz od 9 lat otrzymaliśmy akredytację, więc ma to dla nas z pewnością znaczenie. Również jeśli chodzi o rozmaite dziedziny stosunków kulturalnych czy naukowych, różnego rodzaju współpracę w tym zakresie, to moim zdaniem obecnie są na to ogromne szanse. Jest pod tym względem duża otwartość i duża potrzeba zmian. Mamy jednak z Białorusią kilkaset lat wspólnej historii – to w końcu największy spadkobierca Wielkiego Księstwa Litewskiego, wyrosły na tym terenie właśnie. W związku z tym w zakresie historii i kultury – z kim mają współpracować, jeżeli nie z nami? To jest dosyć oczywisty wybór. My mamy nadzieję, że będzie się to rozwijać.

Czy wspomniana przez Panią redaktor odwilż nie skończy się równie szybko, jak się zaczęła, gdy tylko Putin zacznie zwiększać swoje naciski na Łukaszenkę? W końcu obserwowaliśmy już wielokrotnie, jak Łukaszenka po krótkiej odwilży znów zmieniał swoją politykę na stricte prorosyjską.

Myślę, że takie ryzyko istnieje. Co więcej – jestem pewna, że jest ono bardzo poważne. To znaczy tak jak wspomniałam – Putin ma wiele narzędzi wpływu na Łukaszenkę, chociażby gospodarczych. W żadnym wypadku nie jest on bezbronny i niekoniecznie będzie czekać, aż coś się stanie. Takie zagrożenie, że Putin będzie wpływał na zamrożenie owych stosunków, jest jak najbardziej realne. Oczywiście wszystko jest kwestią stopnia – stopnia odwilży oraz nacisku Putina.

Dziękujemy za rozmowę.