Tomasz Wandas, Fronda.pl: Młodzi ludzie, którzy przyjeżdżają do Polski na ŚDM w większości są bardzo mile zaskoczeni, spodziewali się czegoś zupełnie innego, są zdziwieni chociażby tym, że swobodnie mogą wyznawać swoja wiarę. Wspominają również, że w ich mediach nie ma dobrych informacji na temat naszego kraju. Większość informacji o Polsce jest negatywna, dlaczego? Taka jest prawda o naszym kraju, czy ktoś ma w tym interes?

 

Agnieszka Romaszewska (dyrektor Biełsat TV, wiceprezes Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich): Nie zakładamy, że Polska jest taka zła, więc odpowiem na pytanie skąd się to bierze. Jest to złożona kwestia, zespół czynników, polityki wewnętrznej jak i obecna sytuacja międzynarodowa Polski. Sytuacja wewnętrzna, czyli działania opozycji, która jest szczególnego typu opozycją, następnie polityka zagraniczna, która dzieli się na elementy działań na Wschodzie i elementy działań na Zachodzie, propagandy w obu tych miejscach. To razem daje negatywny obraz Polski, który mogliśmy zobaczyć w artykule pana Chrisa Hedgesa. Pierwszy punkt, czyli sytuacja wewnętrzna w Polsce – opozycję stanowi środowisko, które rządziło znaczną część ostatnich dwudziestu pięciu lat to znaczy, że są to ludzie, którzy w mniejszym bądź większym stopniu byli  związani z obozem sprawującym w Polsce władzę. Z nielicznymi wyjątkami, jak rządy Olszewskiego w 1992, potem troszeczkę inaczej było za rządów AWSu, ale to w minimalnym stopniu, były to bardziej hybrydowe rządy – trochę prawicy, Unia Wolności a potem były dwa lata rządów PiSu i to w niekorzystnej koalicji. Resztę czasu rządziła lewica, liberałowie, którzy byli popierani przez opiniotwórcze środowiska, czy znaczną część tych środowisk. Zbudowały one ogromną siatkę kontaktów, które oczywiście były widoczne już w PRL-u, jednak później zostały bardzo rozbudowane z dwóch przyczyn: po pierwsze te środowiska dysponowały środkami finansowymi, które im hojnie przyznawano, a po drugie środowiska lewicowo-liberalne zwracały uwagę na budowanie kontaktów, a środowiska prawicowe skupiały się  na własnym pępku i patrzyły wyłącznie w środek nie bardzo zastanawiając się, że Polska istnieje w świecie, w którym trzeba przecież jakoś funkcjonować. I w efekcie tego załatwiono świetny przekaz informacji lewicowych na Zachód.

Zatem kolega do kolegi dzwoni i mówi mu, co ten ma napisać?

Nie, tak to nie wygląda. Ale polega to na tym, że jak ktoś przejeżdża do Polski z dziennikarzy zagranicznych, osób opiniotwórczych itd., którzy nie mają pojęcia o sytuacji, wskazuje się im konkretne osoby, które przekazują informacje w „odpowiednim” nurcie. Opinia taka natychmiast odbija się na Zachodzie. Problemem drugim jest to, co dzieje się na Zachodzie. Polska jako ten niegrzeczny członek UE jest źle widziana w środowisku rządowym na Zachodzie, zwłaszcza wśród tych prounijnych. Aby było w porządku, ich zdaniem ta gorsza część Europy powinna siedzieć cicho. Takie przekonanie jest rozpowszechnione, nie do końca i nie zawsze świadomie, niektórzy robią to odruchowo. Co się mówi? Tyle pieniędzy dostali a nie chcą przyjąć kilku tysięcy imigrantów i dać im więcej pieniędzy, niż ma u nich przecięty emeryt. To jest typowe podejście i w związku z tym obraz negatywny związany z polityką też jest podkręcany na Zachodzie. Trzecim czynnikiem jest aktywna działalność Rosji, propagandy a nawet wojny informacyjnej. To, że przedstawia się nas jako zdrajców, nacjonalistów itd. wcale nie powinno dziwić, gdyż Rosji bardzo nie podoba się to, że wyraźnie ciągnie nas na Zachód i że rośniemy w siłę. Do tego mogą dodać, że Polacy urządzili holocaust i właściwie robili to sami. Dochodzi do absurdalnych tez, w których zarzuca się nam manipulację i obciąża się nas winą za wojnę! Polacy zawsze współpracowali z Ameryką, kiedyś zniszczyli Kreml, zawsze byli zdradzieccy, oszukiwali biednych Rosjan i szli na Zachód, nie chcą się z nimi przyjaźnić. Dodatkowo propaganda rosyjska podsyca na ile się da wszelkie konflikty polsko-ukraińskie, robią co mogą, aby nas skrócać. Informacje o rzekomych konfliktach polsko-ukraińskich będą postrzegane na Zachodzie jako przykład nas, wstrętnych ludzi Wschodu. Informacja z odbicia jest bardzo popularnym zjawiskiem, źródło nie jest bezpośrednie, bo przekazywana informacja wielokrotnie się odbija.

Publicysta „wSieci” Stanisław Janecki, twierdzi, że to nie jedyny przypadek proputinowskich dziennikarzy, którzy są zaangażowani w prowadzenie z Polską wojny hybrydowej. Mają oni rozsiewać negatywne informacje, aby w przyszłości Rosja mogła u nas „zainterweniować”. Czy redaktor Janecki ma racje, czy mija się z prawdą? Na ile działania tych ludzi są świadome, a na ile wynikają z niewiedzy i ignorancji?

Nikt nieświadomie nie pracuje w Russia Today. Zaangażowanie w to środowisko to jest świadome zaangażowanie. Nieświadome mogą być działania naszych opozycjonistów, prawdopodobnie są oni tak nastawieni na wyrządzanie krzywdy Kaczyńskiemu, że nie widzą z kim tak naprawdę rozmawiają. Fakt, że kilkakrotnie rozmawiali z tą stacją okazał się bardzo niewygody w czasie. Niektórzy przyjeżdżający nie wiedzą jak realnie wygląda Polska. Powiem więcej, że wiele osób bardzo dobrze wykształconych niestety chwyta się błędnego sposobu myślenia wyłącznie ze względów czysto koleżeńskich. Znam wiele osób, które na co dzień mówią bardzo mądre rzeczy, a w sprawie Polski mają totalnie błędne, wręcz skrajnie złe informacje. Wynika to z tego, jakich mają niestety w Polsce znajomych, z tego co im kto opowiedział. I reakcja naszych polskich publicystów jest taka, że przestają szanować dorobek w dziedzinie danego człowieka, który na Zachodzie wypowiada się negatywnie o Polsce. Nie jest to odpowiednie, gdyż ci ludzie, specjaliści, wcale nie są źli, mają jedynie błędne mniemanie o nas, a u źródła leży najczęściej opinia wyniesiona z Polski przez nieodpowiednich ludzi. Dzisiejszy świat jest bardzo skomplikowany, na pewno nie jest czarno- biały. My natomiast nie powinniśmy zamykać się i tworzyć twierdzy, a otwierać się i inteligentnie radzić sobie na zewnątrz.

Dopytam o kwestię poruszoną przez Panią redaktor, a mianowicie o wojnę hybrydową, którą prowadzi, czy chce prowadzić Putin z Polską. Po co mu ona i czemu ma ona służyć?

Wojna hybrydowa zawsze służy osłabieniu przeciwnika. Współcześnie poprzedza ona, albo wręcz towarzyszy działaniom zbrojnym. Rosja traktuje Polskę jako przeciwnika dlatego, że w tym rejonie Europy Polska odgrywa ogromną rolę. Polska jasno pokazuje, że nie da się im zjeść, nie można nas tak łatwo pokonać, dlatego chcą nas osłabić na tyle, na ile mogą. Polska o bardzo złej opinii na Zachodzie jest marzeniem Rosji. Jest nim Polska w której wewnątrz będzie jak najwięcej mentalnych „zielonych ludzików” , czyli tych ludzi, którzy będą mówić, że w zasadzie Rosja jest dobra i można z nią wchodzić w układy, co oczywiście jest zgubne. Przy tym siła promowania polskich interesów słabnie – na tym polega prowadzona przez nich wojna hybrydowa w sensie wewnętrznym, a w sensie zewnętrznym na tym, że im Polska ma gorszą opinię wśród swoich partnerów, tym lepiej. Mało kto zwrócił uwagę na fakt, że dziennikarz Russia Today pisze i grozi, ze w Polsce będzie Putinizm. Putinowi chodzi o to, abyśmy odcięli się od państw wschodnich i jak najbardziej byli skłóceni z Zachodem.

Dlaczego na Wschodzie?

Bo Polska pozbawiona kontaktów na Wschodzie to Polska kadłubowa. Rosyjska wojna hybrydowa ma na celu okrojenie przeciwnika, którym przede wszystkim jest dla nich Polska.

Bardzo dziękuję za rozmowę