"Mieszkam i pracuję poza Polską. Kiedy przyjeżdżam, uderza mnie fala niedobrego powietrza, coś takiego, jakby w zamkniętym pomieszczeniu ktoś bez przerwy puszczał bąki. Jest coś takiego, że jest duszno".

"Nie podobają mi się tutaj różne rzeczy: sposób, w jaki funkcjonuje polityka, jak Kościół sobie poczyna, ale najbardziej mi się nie podoba konformizacja społeczeństwa. Choćby z tej ankiety na temat religijności Polaków, którą przeprowadziła "Gazeta Wyborcza", widać, że żyjemy w zakłamaniu. Ludzie co innego mówią, a co innego tak naprawdę robią. I muszę powiedzieć, że ta konformizacja w jakimś sensie jest większa niż za komuny" - mówiła Holland. 

"Ma pani wrażenie, że przyjeżdża pani do ciemnogrodu?" - zapytała Monika Olejnik. "Nie lubię tego określenia, bo jest bardzo obraźliwe. Tu jest bardzo duszno" - odpowiedziała Holland.

Atmosfera w Polsce jest przyczyną, zdaniem Holland, emigracji młodych ludzi: "To jest coś takiego, jak się jest w toksycznej rodzinie. Człowiek kocha tę rodzinę, ale czuje, że nie może się rozwinąć, nie może żyć, nie może odetchnąć pełną piersią. Więc wyjeżdża do innego miasta i tam zakłada swoją rodzinę" - powiedziała Holland w Radiu ZET.

Krytycznie też odniosła się do rządów Donalda Tuska: "Myślę, że premier grzeszy przez zaniechanie, to znaczy premier nie podejmuje czy z jakiejś koniunkturalności, czy z przekonania, czy z... nie podejmuje pewnych tematów, nie mierzy się z pewnymi tematami, ważnymi tematami społecznymi, ideowymi, obyczajowymi, nie mierzy się z rzeczywistością, którą Polacy żyją. On myśli, że oni sobie żyją, a my nie będziemy tutaj tego w ogóle wywlekać na tapetę, bo to zawsze może nas zaprowadzić do jakiegoś rodzaju kłopotów. I lękając się tej konfrontacji na polu, powiedziałabym aksjologicznym, zostawia to pole puste dla najbardziej krzykliwej części prawicy. I ta najbardziej krzykliwa część prawicy, również z dużą częścią Kościoła katolickiego, tą przestrzeń kompletnie zawłaszczyła."