Prezydent Gdańska, Paweł Adamowicz w programie "Fakty po Faktach" na antenie TVN24 odniósł się do sprawy obchodów rocznicy podpisania Porozumień Sierpniowych.

Samorządowiec jawnie wspierający totalną opozycję wychwalał KOD, który "w duchu otwartości, wysokiej kultury, złożył wniosek o inną lokalizację w dniu 31 sierpnia."

"Dziękuję działaczom KOD"- powiedział Adamowicz, jednocześnie atakując Wojewodę Pomorskiego i związkowców za "brak dobrej woli" w sprawie organizacji obchodów. 

"My w Gdańsku potrafimy te sprawy załatwiać w duchu wzajemnego szacunku. Stało się inaczej…"- lamentował. 

Prezydent Gdańska poinformował, że obchody organizowane przez Komitet Obrony Demokracji odbędą się przy Europejskim Centrum Solidarności.

"NSZZ Solidarność zachowuje się, jakby miał monopol na plac Solidarności. Nikt takiego monopolu nie ma. Gdańsk jest miastem bardzo pluralistycznym, otwartym, te obchody są zawsze wielonurtowe…"- mówił polityk. Nie zabrakło oczywiście okładania oponentów po głowie Śp. prezydentem Lechem Kaczyńskim:

"Dobrze pamiętam, jak w roku 2006 prezydent Lech Kaczyński był na naszych obchodach. Pamiętam, jak dziś, że przemawiał na pl. Solidarności, a po nim przemawiał Bogdan Borusewicz. Wtedy zaczęły się buczenie i okrzyki i Lech Kaczyński miał odwagę powiedzieć temu tłumowi: „Słuchajcie, źle robicie, to niegodne, bo Borusewicz to bohater naszych czasów”.

Po wspomnieniu pięknego gestu prezydenta, Adamowicz nie omieszkał zaatakować brata Lecha Kaczyńskiego. Gdański prezydent stwierdził, że zarówno on, jak i pozostali włodarze miast są "zwierzyną łowną"

"Stoimy w gardle prezesa PiS i paru innych osób…"- lamentował. 

Cóż, politycy i zwolennicy opozycji totalnej bardzo lubią cynicznie grać na uczuciach i odwracać kota ogonem...

yenn/TVN24.pl, Fronda.pl