Luiza Dołęgowska, fronda.pl: Dlaczego, Pana zdaniem, rekonstrukcja rządu okazała się tak głęboka i  czy faktycznie sytuacja polityczna i gospodarcza tego wymagała oraz czy prawdą jest, w przypadku dymisji szefa MON decydująca była opinia pana prezydenta Dudy, z którą zgodził się premier?

Poseł Adam Andruszkiewicz, Wolni i Solidarni: Myślę, że ta rekonstrukcja była bardzo ciekawa, bo była to głęboka zmiana i jest teraz w rządzie wielu ministrów premiera Mateusza Morawieckiego. Z pewnością część osób może być zdziwiona tak znacznymi zmianami; część z nich twierdzi, że premier powinien takie decyzje konsultować z całym środowiskiem i tu widać, że pozycja pana premiera Morawieckiego jest bardzo mocna.

Natomiast jeśli chodzi o pana ministra Macierewicza, to jest to z pewnością dla niektórych bardzo duże zaskoczenie, ale myślę, że oceniać tę zmianę będziemy mogli dopiero wtedy, kiedy dowiemy się, jakie będą dalsze losy pana ministra, bo są różne głosy na ten temat. Słyszałem i taką wersję, że były szef MON ma zostać marszałkiem Sejmu i myślę, że wiele osób także o tym usłyszało. W tym przypadku pan Antoni Macierewicz stałby się drugą osobą w państwie - jedni twierdzą, że to degradacja, ja zaś nie do końca tak uważam. Nie chciałbym teraz oceniać decyzji dotyczących Antoniego Macierewicza przez pryzmat samej dymisji, bo nie wiemy, jakie będą jego dalsze losy, a sam minister jest - jak widzimy - dość powściągliwy w wyjawianiu swoich dalszych planów.  

Nie wiemy też, czy pan minister Macierewicz będzie nadal czuwał nad rozwiązaniem kwestii katastrofy smoleńskiej w utworzonej w tym celu podkomisji - czy powinien dokończyć śledztwo w tej sprawie?  

Powinien, zdecydowanie. Na pewno trzeba oddać panu ministrowi to, że w tych czasach, kiedy całkowicie chciano zakryć, 'zakopać' sprawę Smoleńska, to właśnie on utrzymał ją w pamięci Polaków.

Śledztwo powinno być przez niego zakończone, bo niezamknięcie tej sprawy spowoduje jeszcze większe podzielenie społeczeństwa, snucie jeszcze większej liczby teorii spiskowych, a to nie jest dobre. Byłoby najlepiej, gdybyśmy mogli się oprzeć na konkretnym raporcie ministra Macierewicza i dyskutować już nad końcowym dokumentem.

Padają zastrzeżenia pod adresem pana prezydenta Andrzeja Dudy, że - oprócz wpływu na dymisję szefa MON - 'meblował gabinet' panu premierowi Mateuszowi Morawieckiemu - jak Pan odnosi się do takich pogłosek?

To jest głos nawet z wewnątrz samego Prawa i Sprawiedliwości, że rzeczywiście pan Andrzej Duda miał duży wpływ na dymisje ministra Antoniego Macierewicza. Co do 'meblowania gabinetu' - ja bym nie powiedział tego tak mocno. Proszę pamiętać, że polityka wymaga kompromisów i nie chciałbym takich słów używać, że ktoś coś komuś narzuca, czy też 'mebluje'. Pan premier też przecież jest osobą koncyliacyjną i rząd musi być w pewien sposób kompromisowy. Nie jest tak z pewnością, że jedna osoba może narzucić wszystkim swoich ludzi. Myślę, że na pewno były konsultacje i z panem prezydentem, i z panem prezesem Jarosławem Kaczyńskim - to jest naturalne, że ich głos był uwzględniony. Natomiast rzeczywiście jest tak, i to widać bardzo wyraźnie, że siłą sprawczą w kwestii dymisji ministra Macierewicza był pan prezydent Andrzej Duda, to jest chyba fakt niezaprzeczalny.

Co Pan sądzi o powołaniu pana Jacka Czaputowicza na ministra spraw zagranicznych, osoby nietypowanej wcześniej na takie stanowisko?

Słyszałem pozytywne opinie na temat nowego szefa MSZ, że jest dobrym specjalistą w zakresie integracji europejskiej, Unii Europejskiej i osobą dobrze zorientowaną w kwestii środków unijnych i dysponuje dużą wiedzą na ten temat.  

Chciałbym zaapelować, abyśmy dali temu rządowi kredyt zaufania i nie rwali szat, zobaczymy, jak sprawy się potoczą i za te symboliczne 100 dni wrócimy pewnie do tej rozmowy i będziemy mogli wtedy pokusić się o ocenę nowego rządu.   

Dziękuję za rozmowę