6 czerwca 2019 roku w Uniwersyteckiej Kolegiacie św. Anny w Krakowie odbyło się kolejne spotkanie w ramach cyklu „Dialogi z Arcybiskupem 2019”, podczas których wierni mogą kierować nurtujące ich pytania do metropolity krakowskiego, abpa Marka Jędraszewskiego. W tym miesiącu tematem rozważań było „Parafia czy churching?”.

 

Na początku arcybiskupa w kościele pw. św. Anny powitał proboszcz parafii, ks. Tadeusz Panuś. Podkreślił, że zgodnie z konwencją za chwilę zostanie zaprezentowana sonda uliczna, następnie metropolita wygłosi katechezę, odpowie na pytania internautów, a także zebranych osób.

W sondzie ulicznej respondenci przyznawali, że często wybierają kościoły inne niż parafialne. Powody dla którego tak się dzieje są bardzo zróżnicowane, m.in.: przynależność do wspólnoty, budynek kościoła dostosowany do potrzeb osób niepełnosprawnych, organizowanie Msze św. dla dzieci lub względy logistyczne: osoba, która studiuje w Krakowie lub mieszka za granicą nie dojeżdża na nabożeństwa do swojej rodzinnej miejscowości. Bardzo często powtarzającym się argumentem był ten mówiący o kazaniach głoszonych przez księży. Wierni wolą udać się na Mszę św. w miejsce, gdzie są przekonani o tym, że duszpasterz głosi ciekawsze kazania.  Pojawiły się również głosy osób, które stwierdziły, że uczęszczają wyłącznie do swojej parafii, bo to jest ich miejsce i tam się czują najlepiej.

Arcybiskup wygłosił katechezę, zaczynając od przypomnienia wydarzenia sprzed czterech lat, gdy papież Franciszek spotkał się w Krakowie z polskimi biskupami i mówił o wielkiej roli parafii, jako struktury fundamentalnej, dzięki której rozwija się Kościół. Metropolita zauważył, że papież przybył z obcego kraju, ma zatem doświadczenie z dalekiego świata, gdzie występują kontrasty społeczne i napięcia, ale mówił o parafii jako wspólnocie wiary, nadziei i miłości, która rozwija się dzięki Eucharystii, będącej źródłem życia i szczęścia każdego chrześcijanina.

Metropolita zwrócił uwagę, że zdarzają się parafie w których jest bardzo wielu wiernych. – To są kolejne wyzwania, które sprawiają, ze wspólnota parafialna żeby żyć, istnieć i rozwijać się natrafia na trudności – powiedział. Wskazał na istotne problemy: zbyt dużą liczebność wiernych w parafii, czy duże odległości. Zauważył, że parafia jest „wspólnotą wspólnot”, to znaczy że w jej skład wchodzą pomniejsze wspólnoty i to właśnie w parafii udziela się wiernym najważniejszych sakramentów.

Przyznał, że churching to zjawisko bardzo złożone: zdarza się np. że ludzie wybierają parafię w której jest większy parking samochodowy. Przypomniał, że w sondzie pojawiły się wyraźne tendencje, wynikające z młodego wieku respondentów: wierni, którzy są w domu w niedzielę chodzą do swojej parafii, a będąc w Krakowie udają się do najbliższego kościoła. Pogłębia to zjawisko churchingu, ale nie jest niczym nowym. Przypomniał, że dwie ostatnie wypowiedzi mówiły o wspólnocie. Dla ludzi bardzo ważne jest doświadczenie wspólnoty, które daje Kościół. Zwrócił uwagę, że w większości wypowiedzi czynnikiem decydującym o churchingu są kazania. Przyznał, że z jednej strony jest to dobre, ponieważ wierni szukają dla siebie słowa, które do nich trafia poprzez konkretnego kapłana, ale należy zauważyć, że nikt w tych rozważaniach nie zwrócił uwagi na piękno Liturgii. –Słowo Boże jest bardzo ważną częścią Liturgii Eucharystycznej. Ale najważniejsze jest sama Eucharystia i troska o to, by ta Eucharystia była hołdem, wyrazem czci i miłości oddawanej przez wspólnotę parafialną Bogu  – powiedział.

Zwrócił uwagę na kolejne nowe zjawisko, które staje się naturalne i oczywiste: mobilność. Kiedyś przemieszczanie się między parafiami było utrudnione, od możliwości komunikacyjnych wiernych były uzależnione pory nabożeństw. Współcześnie ludzie mogą bez żadnych przeszkód szybko się przemieszczać. Arcybiskup stwierdził, że zjawisko churchingu jest bardzo złożone i nie zawsze kryje się za nim niechęć do księży pracujących w rodzimej parafii. Wyzwaniem jest autentyczne tworzenie wspólnoty parafialnej i właściwe jej przeżywanie. – To jest wyzwanie, które stoi przed kapłanami pracującymi w parafii i wiernymi. Co zrobić i co należy czynić, by parafia nie była tylko strukturą administracyjną, ale była żywą wspólnotą ludzi, którzy gromadzą się na Eucharystii i mają poczucie przynależności do tej wspólnoty parafialnej, będącej cząstką Kościoła, a w gruncie rzeczy ludzi, którzy wyznają wiarę w jeden, święty, katolicki Kościół – podsumował.

W dalszej części spotkania odpowiedział na pytania internautów. Pierwsze z nich dotyczyło osobistych doświadczeń arcybiskupa, czy był on związany tylko z jedną parafią. Metropolita wspomniał dwa kościoły: do pierwszego z nich, który nie był kościołem parafialnym uczęszczał na lekcje religii, do drugiego co niedzielę udawał się tramwajem na Mszę św. Potem, gdy jego rodzina się przeprowadziła, dla nowej dzielnicy wydano pozwolenie na budowę kościoła, a prowizorycznie zbudowano barak, w którym odbywały się nabożeństwa. Pozwolenie na budowę jednak cofnięto i ów barak pełnił funkcję kościoła parafialnego, do którego udawali się wszyscy wierni. Wiele lat później na jego miejscu zbudowano bardzo duży kościół, metropolita przyznał jednak, że nie ma on dla niego tak wielkiego znaczenia emocjonalnego jak ten barak, do którego przychodził za młodu.

Drugie pytanie związane było z temperaturą panującą w kościele. Arcybiskup powiedział, że oczywistym jest że w zimie wybiera się ogrzewany kościół, by się spokojnie oddać modlitwie. Powiedział, że wszyscy księża są zobowiązani do ogrzewania kościołów. Jest to jednak duże obciążenie ekonomiczne dla parafii lub kościoły są tak duże, że niełatwo je ogrzać. Przyznał, że wizytując parafie często pyta o tę kwestię i proboszczowie różnie sobie z tym radzą, mając na uwadze wielkość kościoła, zabytki się w nim znajdujące. Nie jest to problem nowy i należy zachować odpowiednią równowagę, by życie parafialne mogło bez przeszkód się rozwijać.

Kolejne pytania dotyczyły obaw księży przed „konkurencją” oraz czy fakt churchingu jest znakiem czasu i gdzie jest nieprzekraczalna granica tego zjawiska. Metropolita powiedział, że nie jest to współczesne zjawisko, a ludzie kierują się różnymi powodami dla których zmieniają kościoły. Nie można jednak zatracić poczucia naturalnej wspólnoty parafialnej, w której człowiek został ochrzczony. Jan Paweł II okazał swą miłość do swej parafii poprzez ucałowanie chrzcielnicy, przy której był włączony do wspólnoty Kościoła. W parafii przeżywa się ważne wydarzenia dotyczące religii i to buduje poczucie tożsamości. Zmieniają się warunki życia i miejsca zamieszkania, ale nie powinno to wymazywać z serc tego, co związane z kościołem parafialnym. Na tych przeżyciach można zbudować poczucie więzi. To jest bardzo ważnym zadaniem, by te więzi nie były tylko emocjonalne, ale by budowały się dzięki wspólnocie. Ludzie świeccy przychodząc do nowej wspólnoty parafialnej powinni okazać, że im na niej zależy i chcą wnieść swój wkład w życie parafialne.

Internauci poruszyli również bardzo interesujący problem związany z tym, że w wielu miastach odprawiane są Msze św. dla konkretnych grup osób i aby w nich uczestniczyć trzeba zmienić kościół. Arcybiskup powiedział, że to nic złego jeśli ktoś szuka miejsca, które służy jego dobru, a to zjawisko odnosi się w większości do wielkich miast. Odnajdywanie interesujących nabożeństw nie musi być jednoznaczne z zerwaniem więzi z parafią. Powinno się do niej wracać jeszcze bardziej ubogaconym wewnętrznie.

Na pytanie o jego ulubioną parafię metropolita odpowiedział że każda z nich jest dla niego nowym odkryciem. Zwłaszcza przy okazji bierzmowań może podziwiać piękno architektury oraz obserwować wspólnoty, które działają lokalnie.

Kolejne pytanie było związane z działalnością młodych w radach parafialnych. Arcybiskup przyznał, że w wielu parafiach jest coraz większe otwarcie na ludzi młodych, którzy wnoszą wspaniałe pomysły i wskazują na konkretne rozwiązania. Zapotrzebowanie na ludzi młodych jest ogromne również ze względu na nowoczesne technologie, które zaczynają być coraz bardziej powszechne i nie wolno się na nich zamykać.

Pierwsze pytanie zadane przez jedną z osób obecnych podczas spotkania dotyczyło tego, czy jest egoizmem nie uczęszczanie na nabożeństwa do swojej parafii ze względu na organistę, który nie umie zbyt dobrze grać i rozprasza podczas modlitwy.     Metropolita zażartował, że Bóg też słyszy, że ktoś grając odbiega od zapisu nutowego, ale ma nadzieję, że Stwórca się wtedy uśmiecha. Podkreślił że bardzo istotna jest piękna liturgia, na co Kościół zwraca uwagę od samego początku istnienia.

Proboszcz zapytał arcybiskupa, czy należy się martwić tym zjawiskiem, czy cieszyć z tego, że do danego Kościoła przybywają wierni. Metropolita powiedział, że należy się cieszyć z tego, że w kościołach są wierni, którzy się modlą. Przywołał wydarzenie sprzed tygodnia, gdy jeden z holenderskich biskupów, który przyjechał do Wadowic zobaczyć kościół parafialny Jana Pawła II był zdziwiony i zszokowany ilością wiernych w kościele. Rozważania na temat churchingu są drugorzędne wobec doświadczenia tego biskupa, który w swoim kraju obserwuje zamykanie kościołów. – Jeśli jesteśmy w tym czy innym kościele w niedzielę, ale pogłębiamy swoją wiarę, czujemy się synami i córkami tego samego Kościoła i czujemy się odpowiedzialni za to, żeby naszą wiarę przekazywać kolejnym pokoleniom: dzieciom wnukom i tak dalej to jest najważniejsza rzecz, bo w ten sposób tworzymy wspólnotę Kościoła – powiedział metropolita.

Kolejna osoba wskazała, że często mówi się o większej religijności osób w małych miejscowościach. Zapytała, czy nie należy popatrzeć na ten problem z perspektywy mniejszych parafii, w których ludzie się czują jak w rodzinie, ponieważ w wielkich miastach ludzie często są anonimowi. Czy dla upodmiotowienia wspólnot nie należałoby sprawić, by pójście do kościoła stało się oczekiwane, i czy duszpasterstwa nie powinny być bardziej spersonalizowane. Arcybiskup wrócił do rozumienia parafii jako „wspólnoty wspólnot”. Powinno być tak, że księża odprawiają Mszę o konkretnej godzinie, dzięki temu uczęszczanie w Mszy św. nie jest tak przypadkowe, organizacja jednak zależy od proboszcza i księży. W mniejszych parafiach, gdzie jest jeden ksiądz staje się on w pewien sposób patriarchą i tworzy się wspólnota, ponieważ jest on świadkiem najważniejszych chwil w życiu wiernych. Dzięki ludzkiej życzliwości i wsparciu taka parafia jest żywa. Trzeba nawet w wielkich wspólnotach wzbudzać u wiernych poczucie że są u siebie i w swojej parafii.

Jedna z obecnych osób wspomniała swoje przeżycia gdy odczuła w jaki sposób w małej parafii wierni troszczą się o siebie nawzajem i zamawiają Msze św. w intencji osób zmarłych ze swej wspólnoty. Powiedziała, że słowem można z kościoła wyprosić, ale również zaprosić. Jej osobiste doświadczenia dowodzą, że kazania które mogą się wydawać banalne trafią do kogoś innego. Arcybiskup podziękował za te dwa świadectwa, ponieważ bardzo ważnym przeżyciem dla wspólnoty jest odejście parafianina, na to wydarzenie nakłada się wiara w zmartwychwstanie i modlitwa. Potwierdził, że należy mieć w sobie pokorę, ponieważ nikt nie wie co się stanie z ziarnem rzuconym przez kapłana podczas homilii. Tę pokorę powinien mieć także kapłan, który głosi Słowo Boże i powinien modlić się do Ducha Świętego. Należy na niedzielną Mszę patrzeć nie w kategoriach obowiązku, ale pięknego spotkania z Jezusem. – Jeśli w punkcie wyjścia będzie takie nastawienie, myślę że wielu momentów trudnych jeśli chodzi o życie parafialne po prostu nie będzie. Tu wiele zależy od naszej wiary – zauważył arcybiskup.

Kolejna osoba wskazała na konieczność dostrzeżenia, że najważniejsza jest sama Eucharystia, a nie tyko jej oprawa, czy wygląd kościoła. Powiedziała, że istotne jest nawrócenie i powrót do Ewangelii. Metropolita wskazał na konieczność nawracania i otwarcia serc na Bożą prawdę, która nieraz jest cynicznie odrzucana. – Dlatego najistotniejsze jest to co podkreślał Jan Paweł II jeśli chodzi o bogactwo treści zawartych w Piśmie Świętym „prawda Was wyzwoli”. A to wymaga otwarcia się na prawdę, niekiedy wymagającą, trudną – dodał i wskazał na konieczność modlitwy do Ducha Świętego, by właściwie przyjąć słowa Jezusa w duchu pobożności i bojaźni Bożej.

Przywołano także piękny zwyczaj z małych miejscowości, który podtrzymuje wspólnotę parafialną: każdej niedzieli po Mszy wymienia się osoby, które w danym tygodniu zmarły. Wszyscy zebrani wtedy proszą Boga o wieczne odpoczywanie dla tego parafianina. Wypowiadająca się osoba podzieliła odczucia jednego ze swych poprzedników, dotyczące wykonywania utworów muzycznych przez różnych organistów w parafiach i powiedziała, że z każdego kazania człowiek pokorny i wierzący jest w stanie wyciągnąć jakąś myśl dla siebie. Arcybiskup potwierdził, że bardo ważne jest wewnętrzne nastawienie, że Msza niedzielna to jest spotkanie z Panem. – Najważniejsze i najbardziej istotne jest to, że gromadzimy się na Eucharystii, czyli tej bezkrwawej ofierze, którą Bóg składa dla naszego zbawienia.

Ostatni rozmówca zauważył, że churching może być pożyteczny. Wspomniał Mszę strażacką, która sprawiła, że wielu ludzi pojawiło się w kościele. Powiedział, że tak piękna Msza stanowa, dobrze przygotowana pod względem liturgii, treści i tradycji przynosi wiele dobrego i odmienia serca.

Na zakończenie proboszcz parafii podziękował arcybiskupowi za spotkanie i wyraził swoją radość z tego, że rozmowa była tak ciekawa i owocna. Życzył metropolicie odpoczynku, ponieważ spotkania w ramach „Dialogów” powrócą po wakacjach.

bsw/Justyna Tyrka - diecezja.pl