Publikujemy homilię Metropolity Łódzkiego, Księdza Arcybiskupa Marka Jędraszewskiego, wygłoszoną podczas Pasterki w Łódzkiej Bazylice Archikatedralnej.

Prolog

W Łukaszowej opowieści o narodzeniu Zbawiciela występują dwie kluczowe postaci: Cezar August Oktawian i Jezus Chrystus. Przestrzennie dzieliła ich odległość liczoną tysiącami kilometrów między Rzymem a Palestyną, ale złączył ich ten sam czas, w którym przyszło im żyć. 

Ten właśnie czas wyznaczył spotkanie naszego ziemskiego świata ze światem całkowicie innym, który przychodzi z Wysoka. Doczesna potęga, oparta na sile i przemocy, została skonfrontowana z mocą, której istotą jest Boża miłość i Boże miłosierdzie. Przemijanie, które jest nieodłączną, przejmującą i smutną cechą także wielkich tego świata, znalazło swój kontrapunkt w ostatecznym zwycięstwie Bożej Dzieciny, która samym swym narodzeniem przyniosło obietnicę nieśmiertelności. W ten sposób Betlejemska Noc sprawiła, że już od 2015 lat ludzkość żyje nadzieją przemiany, a „cicha święta Noc [nieprzerwanie] pokój niesie ludziom wszem...”.


Cezar August i Jezus Chrystus

Cezar August rządził państwem, większym od dzisiejszej Unii Europejskiej, od 27 roku przed narodzeniem Chrystusa do 14 roku po Jego narodzeniu. Imperium Rzymskie, którego był pierwszym cesarzem, w jego czasach osiągało szczyt swej potęgi. Po dzień dzisiejszy w oczach nie tylko historyków imponuje ono swą ogromną sprawnością polityczną, militarną, kulturową i administracyjną. Mógł zatem Cezar August wydać rozporządzenie o przeprowadzeniu spisu ludności w całym swym państwie (por. Łk 2, 1) – i być pewnym, że zostanie ono skrupulatnie wykonane. Właśnie ono sprawiło, że aby dać się zapisać, z miasta Nazaret, znajdującego się w Galilei, do miasta Betlejem w Judei udał się Józef z poślubioną sobie Maryją, która była w ostatnich niemal dniach swego błogosławionego stanu (por. Łk 2, 4-5). Samego Oktawiana uznano za syna boga Cezara, obdarzając go tytułem Divi filius – „syn Boskiego”. On sam nakazał oficjalnie nazywać się Imperator Caesar Divi filius Augustus. W całym Cesarstwie, zwłaszcza w kapliczkach na skrzyżowaniach ulic, czczono genius augusta, czyli jego boską cząstkę. Na Wschodzie Imperium Rzymskiego – w Pergamonie, w Bitynii, Galacji i Smyrnie – kult jego osoby był jeszcze bardziej rozwinięty, gdyż na jego cześć wniesiono tam specjalne świątynie. Gdy umarł, Senat Rzymski uznał go za boga. Był to akt w gruncie rzeczy groteskowy, mówiący jedynie o bezradności człowieka wobec nieubłaganej śmierci, dotykającej każdego. 

Właśnie wtedy, gdy Cezar August osiągnął niemal dokładnie dwie trzecie swego długiego panowania, na krańcach jego Imperium, w jakże odległych od Rzymu okolicach miasteczka Betlejem anioł Pański zwiastował pasterzom niezwykłą nowinę: „Dziś w mieście Dawida narodził się wam Zbawiciel, którym jest Mesjasz, Pan” (Łk 2, 11). Pan, Κυριος, Dominus – czyli Bóg, a dokładniej: Boży Syn, υιος Θεου (por. Mk 1, 1), Filius Dei. W granicach Imperium pojawił się zatem Nowy Władca, ale jakżeż odmienny od tego, który sprawował swe rządy z wysokości rzymskiego Palatynu! Zarówno tytuł Divi filius, jak i pośmiertne uznanie za boga zawdzięczał Cezar August czysto ludzkim instytucjom, całkowicie podległym jego bezwzględnej władzy – czy to bezpośrednio za jego życia, czy to pośrednio, już po jego śmierci za sprawą osobiście wskazanego przezeń swego następcy cesarza Tyberiusza. Natomiast wieść o narodzeniu Zbawiciela, Mesjasza i Pana przekazał pasterzom wysłannik samego Nieba, anioł. Ta radosna nowina była echem innej, objawionej Dziewicy Maryi dziewięć miesięcy wcześniej w Nazarecie, gdy z ust anioła Gabriela dowiedziała się Ona, że ma zostać Matką Syna Bożego, υιου Θεου, Filii Dei (Łk 1, 35), którego „panowaniu nie będzie końca” (por. Łk 1, 33). Była zatem mowa o prawdziwie boskim, w pełni transcendentnym pochodzeniu Jezusa, a równocześnie zapowiedź ostatecznego zwycięstwa Jezusa nad śmiercią, grzechem i szatanem, osadzona w perspektywach wieczności, która sama sobą niejako rozsadza bieg ziemskiego czasu.


On jest naszym pokojem

Przez dwadzieścia dwa lata swego panowania – od 9 roku przed narodzeniem Chrystusa aż do 13 roku po Jego narodzeniu – Cesarz August wznosił na rzymskim Polu Marsowym słynny Ołtarz Pokoju, Ara Pacis. W swojej autobiografii, noszącej jakże znamienny tytuł Czyny Boskiego Augusta (Res Gestae Divi Augusti), cesarz pisał: „Gdy wróciłem do Rzymu z Hiszpanii i Galii, z sukcesem osiągnąwszy powodzenie w tych prowincjach, (…) senat głosował za poświęceniem Ołtarza Pokoju w świątyni na Polu Marsowym za mój powrót i zobowiązał sędziów, kapłanów i Westalki Dziewice do odprawienia dorocznych ofiar”. Ołtarz miał symbolizować panowanie Augusta, naznaczone tak bardzo oczekiwanym przez wszystkich pokojem, zwłaszcza po ustaniu długotrwałych wojen domowych. Był to jednak symbol pokoju tylko iluzorycznego. Na granicach Imperium trwały bowiem ciągłe walki, co więcej, w 9 roku po Chrystusie Warus, stojący na czele kilku legionów rzymskich, poniósł straszliwą klęskę w Lesie Teutoburskim, a w samym Rzymie co rusz próbowano organizować spiski na życie cesarza, on zaś udawał się do Senatu zawsze w zbroi, bojąc się podzielić los Juliusza Cezara zdradziecko właśnie tam zasztyletowanego przez bliskich mu ludzi. Zresztą już samo tak długie, 22 lat trwające wznoszenie Ołtarza Pokoju świadczyło o tym, jak trudno przychodziło stwierdzić Oktawianowi, że oto nareszcie w jego Cesarstwie zapanował prawdziwy i ostateczny pokój.

Tymczasem na betlejemskim niebie mnóstwo zastępów anielskich śpiewało: „Chwała Bogu na wysokościach, a na ziemi pokój ludziom, w których ma upodobanie” (Łk 2, 14). Ich śpiew zwiastował najpierw wypełnienie się proroctwa Izajasza: „Albowiem Dziecię nam się narodziło, Syn został nam dany, na Jego barkach spoczęła władza. Nazwano Go imieniem: Przedziwny Doradca, Bóg Mocny, Odwieczny Ojciec, Książę Pokoju. Wielkie będzie Jego panowanie w pokoju bez granic na tronie Dawida i nad Jego królestwem, które On utwierdzi i umocni prawem i sprawiedliwością” (Iz 9, 5-6). 

Równocześnie anielski śpiew pogłębiał prawdę zawartą w Księdze Izajasza: nowo narodzony Książę Pokoju przynosi pokój tym ludziom, „w których ma [On] upodobanie”. Co znaczą te słowa? Mówią one o tym, że między Jezusem a pewnym kręgiem ludzi zachodzi jakaś szczególna więź – więź upodobania, z jakim patrzy On na nich swym bosko-ludzkim wzrokiem. Zaraz więc rodzi się kolejne pytanie: kto może należeć do tego wyjątkowego kręgu ludzi Jego upodobania? Nie ulega wątpliwości: są nimi ci, którzy z wiarą i miłością przyjęli Jego obecność w świecie. Najpierw Maryja, która w Nazarecie powiedziała swoje Fiat – swoje „Niech mi się stanie” (Łk 1, 38), a potem w betlejemskiej grocie „porodziła swego pierworodnego Syna, owinęła Go w pieluszki i położyła w żłobie” (Łk 2, 7). Następnie Józef, który „uczynił tak, jak mu polecił anioł Pański: wziął swoją Małżonkę do siebie”, wierząc, że „z Ducha Świętego jest to, co się w Niej poczęło” (Mt 1, 24b. 20c). Na koniec pasterze, którzy w odpowiedzi na anielskie orędzie „udali się z pośpiechem [do Betlejem] i znaleźli [tam] Maryję, Józefa i Niemowlę, leżące w żłobie. Gdy Je ujrzeli, opowiedzieli o tym, co im zostało objawione o tym Dziecięciu” (Łk 2, 16-17). A potem „wrócili, wielbiąc i wysławiając Boga za wszystko, co słyszeli i widzieli, jak im to było powiedziane” (Łk 2, 20). W jakiejś mierze wszyscy oni urzeczywistniali sobą prawdę, którą Jezus po latach wypowiedział podczas Kazania na Górze: „Błogosławieni, którzy wprowadzają pokój, albowiem oni będą nazwani synami Bożymi” (Mt 5, 9).


Cur Deus infans? 

Źródłem potęgi Rzymu było jego wojsko, zwłaszcza legiony, którym nic nie było w stanie się oprzeć, świetnie zorganizowane i uzbrojone, budzące wszędzie przerażenie i lęk. Ich to militarnej sile samym swoim narodzeniem rzuciło wyzwanie całkowicie bezbronne Dzieciątko, owinięte w pieluszki i położone w żłobie (por. Łk 2, 7).

Pod koniec XI wieku św. Anzelm z Canterbury, jeden z najwybitniejszych myślicieli Średniowiecza, zapytywał w swoim traktacie Cur Deus homo: dlaczego Bóg stał się człowiekiem? Przeżywając cud betlejemskiej nocy, zapytujemy dzisiaj: Cur Deus infans? – „Dlaczego Bóg stał się dzieckiem”? Z naszych osobistych doświadczeń i przeżyć wiemy: nie ma istoty bardziej bezbronnej niż małe dziecko i nie ma też nikogo, kto nie budziłby w patrzących na nie ludziach większego wzruszenia i przejęcia. Bóg przyszedł na świat jako Dziecko właśnie po to, aby ludzie, w których sercach drzemie niekiedy zaledwie cień wrażliwości i szlachetnej dobroci, mogli przebudzić się jako ludzie, to znaczy mogli odrzucić chęć dominacji i okazywania swej (prze)mocy wobec innych, a równocześnie mogli się dogłębnie wzruszyć i odkryć prawdę o sobie jako o istotach zdolnych do autentycznej, ofiarnej i bezinteresownej miłości. 

Tajemnica betlejemskiej nocy polega bowiem na tym, że miłosierdzie Boga przestało być piękną i zarazem nieco abstrakcyjną ideą. Ono stało się Osobą. Nawiązując do „Prologu” Ewangelii św. Jana, możemy powiedzieć: Boże Miłosierdzie stało się Ciałem, czyli Człowiekiem, i zamieszkało pośród nas (por. J 1, 14). Właśnie w tym objawiło się nieskończone miłosierdzie Boga, gdyż rodząc się w niesłychanie skrajnych warunkach betlejemskiej groty pragnie On nas niejako dotknąć swoją miłością miłosierną. Jemu chodzi tylko o jedno: abyśmy nią ogarnięci i przeniknieni, mogli innym miłosierdzie okazywać. Stąd po latach św. Paweł, wzywając chrześcijan w Koryncie do udzielenia ubogim braciom w wierze materialnej pomocy, pisał: „Znacie przecież łaskę Pana naszego Jezusa Chrystusa, który będąc bogaty, dla was stał się ubogim, aby was ubóstwem swoim ubogacić” (2 Kor 8, 9). 


Miłosierni jak Ojciec, miłosierni jak Syn 

Wraz z tą prawdą rodzi się pytanie: czy to Boże Miłosierdzie zechcemy przyjąć – właśnie teraz, w Świętym Roku Miłosierdzia, który tak niedawno się zaczął? Z jednej strony słowa Janowego „Prologu” mrożą nas swoim realizmem, głosząc smutną prawdę o ludziach współczesnych Jezusowi Chrystusowi: „Świat Go nie poznał. Przyszło do swojej własności, a swoi Go nie przyjęli” (J 1, 10c-11). Jednakże, na szczęście, nie wszyscy byli tacy. Znaleźli się przecież ludzie Bożego upodobania: poza Maryją, Józefem i betlejemskimi pasterzami również Anna, matka Maryi, a także starzec Symeon czy prorokini Anna oraz tajemniczy Mędrcy ze Wchodu. To właśnie o nich wszystkich pisał św. Jan: „Wszystkim tym jednak, którzy Je przyjęli, dało moc, aby się stali dziećmi Bożymi, tym, którzy wierzą w imię Jego – którzy ani z krwi, ani z żądzy ciała, ani z woli męża, ale z Boga się narodzili” (J 1, 12-13).

To, co wydarzyło się 2015 lat temu w Betlejem, stało się pierwszym urzeczywistnieniem tego, co Jezus już jako Nauczyciel z Nazaretu głosił sam lub poprzez swoich uczniów: „przybliżyło się do was Królestwo Boże” (por. Łk 10, 9; Mt 2, 17; Mk 1, 15). Jest to „wieczne i powszechne Królestwo: królestwo prawdy i życia, królestwo świętości i łaski, królestwo sprawiedliwości, miłości i pokoju” (por. Prefacja o Jezusie Chrystusie, Królu Wszechświata). Ci wszyscy, którzy z wiarą i miłością się na nie otwarli i stali się jego członkami, doświadczają w sobie owej niezwykłej przemiany, o której w Liście do Efezjan pisał św. Paweł: „On (...) jest naszym pokojem”, ponieważ On sam i jedynie On kruszy i burzy w nas najprzeróżniejsze mury uprzedzeń i wrogości w odniesieniu do innych ludzi (por. Ef 2, 14-16). To Boże Królestwo się przybliżyło po to, aby ludzie mogli się stać na powrót Bożymi synami – synami Jego miłości i Jego pokoju. Aby dzięki temu świat został przeniknięty autentycznym humanizmem.


Modlitwa 

Dzisiejszej cichej, świętej Nocy narodził się nam Zbawiciel świata! 

Módlmy się, abyśmy mocą jej tajemnicy naprawdę z Boga się narodzili... 

Abyśmy przynależąc do Mocnego Boga, zawsze mieli świadomość tego, kto naprawdę jest panem i władcą ludzkich dziejów i historii. 

Abyśmy zechcieli stać się uczestnikami duchowych darów przebaczenia i pojednania, które przynosi nam Książę Pokoju.

Abyśmy padając na kolana przed nowonarodzonym Dzieciątkiem, z największym zatroskaniem umieli się pochylić nad każdą człowieczą biedą.

„Podnieś rękę, Boże Dziecię, błogosław Ojczyznę miłą – w dobrych radach, w dobrym bycie, wspieraj jej siłę swą siłą: dom nasz i majętność całą i wszystkie wioski z miastami” – ponieważ Boski Logos, Przedwieczne Słowo, Boży Syn Ciałem, czyli Człowiekiem, się stało i zamieszkało między nami (por. J 1, 14a).

ARCHIDIECEZJA ŁÓDZKA