Pisaliśmy wczoraj, że aktorka Krystyna Janda dołącza do "Ogólnopolskiego Strajku Kobiet" i w związku z tym odwołuje poniedziałkowe przedstawienia w swoim teatrze, za co bardzo przeprasza widzów, którzy mieli zarezerwowane bilety. 

Odwołane przedstawienia to jednak nic w porównaniu z wczorajszym przedstawieniem w programie Moniki Olejnik "Kropka nad I".

Aktorka niemal po każdym wypowiedzianym zdaniu powtarzała: "To jest przerażające!" Co tak przeraziło Krystynę Jandę?

"Ale to zaostrzenie jest po prostu przerażające. Co więcej, zrobiło się coś strasznego. Katolik zaczął kojarzyć się z kimś, kto wykonuje jakieś wyroki, jakimś fanatykiem, w imię ratowania życia"-opowiadała w rozmowie z Moniką Olejnik artystka, dodając po chwili: "Boję się, jak ktoś mówi: „jestem katolikiem”.

Artystka poinformowała, że nie tyle jest za aborcją, co za "prawem wyboru". To najsilniejszy i najczęstszy argument zwolenników pozostania przy "kompromisie" z 1993 r. bądź liberalizacji tego prawa. Jednak osoby, które tak mówią, nierzadko zapominają, że "prawo wyboru" zaczyna się już wcześniej, zanim zaczyna się ciąża...

"Kobieta powinna mieć prawo wyboru. Nikt nikogo nie zmusza do aborcji. Znam kobiety, które mają świadomość tego, że urodzą niepełnosprawne dziecko, decydują się na poród. Nie wyobrażają sobie, że mogą zachować się inaczej. Między innymi dlatego, że w Polsce badania prenatalne robi się tak późno. Kiedy przychodzą wyniki, to jest już ciąża w piątym miesiącu. Nie znam kobiety, która zdecydowałaby się na aborcję w takim momencie."- mówi Janda, dzieląc się również własnym doświadczeniem. Ciekawe tylko, co z przypadkami lekarzy, którzy przeprowadzają aborcje w prywatnych gabinetach czy klinikach i dość szybko i pochopnie odradzają pacjentkom "na NFZ" urodzenie dziecka...

Aktorka twierdzi, że gdyby obecnie proponowana ustawa funkcjonowała od lat, mogłaby już nie żyć. 

Nie wiemy, na ile pani Krystyna Janda czuje się katoliczką, jakie znaczenie ma dla niej wiara i czy w ogóle jest osobą wierzącą. Jeśli nie- jej prawo, jednak osoby, które zbytnio nie czują przynajeżności do Kościoła Katolickiego robią pewien podstawowy błąd: wypowiadają się na temat, na który nie mają zbyt dużego pojęcia. "Katolik zaczął kojarzyć się z kimś, kto wykonuje jakieś wyroki, jakimś fanatykiem, w imię ratowania życia"- mówi wybitna aktorka (ale mniej wybitna komentatorka spraw politycznych i społecznych, gdyż jej coraz częstsze antyrządowe wpisy na portalach społecznościowych czy wypowiedzi w mediach są, nomen omen, "przerażająco" infantylne). Czy jednak katolik nie stawał w obronie życia od początku, od zawsze?

A na koniec: przed kolejnym "czarnym marszem" czy "strajkiem" warto jednak zapoznać się z tą "straszną ustawą" i danymi Ministerstwa Zdrowia, zamiast siać kłamstwo i dezinformację o ratowaniu kobiet.

Ajk/Fronda.pl