W poniedziałek 3. października odbędzie się w Polsce wyjątkowo obrzydliwy, a przy tym skrajnie hucpiarski spęd feministek. Feministki będą domagały się prawa do mordowania dzieci nienarodzonych, twierdząc, że mają prawo zabijać - bo są kobietami. 

Oczywiście wszystko nakręcane jest przez lewackie media, bo sprawa jest w ich mniemaniu idealną okazją, by uderzć w Kościół i PiS. Oczywiście w obronie demokracji, bo przecież każdy demokrata chce zabijać dzieci, prawda? Takie nowe święte prawo!

Coś niebywałego wydarzyło się przy tej okazji na Uniwersytecie Warszawskim. Tamtejszy Samorząd Studencki Wydziału Dziennikarstwa, Informacji i Bibliologii zaangażował się na rzecz umożliwienia studentkom wzięcia udziału w tym gorszącym spektaklu. Oto, co napisał Samorząd na facebooku:

W związku z ogólnopolskim strajkiem kobiet, który ma się odbyć w najbliższy poniedziałek (https://www.facebook.com/events/1659773451018196/?ti=icl), poinformowaliśmy władze wydziału o możliwości absencji części studentek. Jeśli z przyczyn światopoglądowych nie przyjdziecie tego dnia na zajęcia będzie możliwość ubiegania się o usprawiedliwienie nieobecności. Zaznaczamy, że jako samorząd jesteśmy organem bezstronnym i nie stajemy po żadnej stronie konfliktu. Staramy się jednak zadbać o Wasz komfort studiowania i możliwość zamanifestowania własnych poglądów bez stracenia jednej z przysługujących Wam nieobecności.

Tymczasem sprawa jest prosta. Cała hucpa powinna zostać po prostu zakazana. Cieszymy się, że polski rząd akceptuje pluralizm światopoglądowy i pozwala na demonstrację. Nie cieszymy się, że na polskiej ziemi można publicznie manifestować poparcie dla zabijania ludzi. Dlaczego to możliwe? I dlaczego od tej obrzydliwej sprawy największa polska uczelnia po prostu radykalnie się nie odcina, a zamiast tego Samorząd na jednym z jej wydziałów prowadzi taką akcję?

ol