Jest lipiec 1294 roku. Od ponad 2 lat po śmierci papieża Mikołaja IV świat chrześcijański cierpi na brak przywództwa. Konklawe, w którego skład wchodzi 11 kardynałów nie jest w stanie wybrać nowego papieża. Zebrani kardynałowie pochodzący ze zwalczających się rodów oraz stronnictw o odmiennych zamiarach, wydają się wprost sparaliżowani zaistniałą sytuacją, być może jest im ona nawet na rękę. Na co zresztą wskazują ich zadziwiająca opieszałość. Nie pomaga nawet błaganie króla Neapolu, który pojawia się, żeby przynaglić kardynałów do wyboru nowego papieża. Dzieje się to jednak do czasu kiedy dociera do nich płomienny list od niejakiego Piotra Murrone - pustelnika zamieszkującego jaskinię położoną nieopodal Neapolu. W swoim piśmie grozi niezdecydowanym namiestnikom kościelnym karą Bożą za ich opieszałość w wyborze Wikariusza Chrystusa. Wydaje się, że list jest tak tak zaskakujący i przejmujący w swojej wymowie, a osobę autora otacza tak wielki nimb świętości, że purpuraci decydują się, że nowym papieżem zostanie właśnie, autor owego listu. Po krótkim głosowaniu konklawe obiera ubogiego pustelnika nowym następcą świętego Piotra. Od tego momentu rozpoczyna się ciąg niecodziennych wydarzeń zakończony nie mniej zaskakującym finałem.

Po powzięciu swojej decyzji kardynałowie wraz ze świtą oraz towarzyszącym im tłumem ruszają po nowego papieża. Ma nim zostać człowiek, który od kilkudziesięciu lat mieszka w górskich jaskiniach. Człowiek, którego jedynym przyodzieniem jest włosienica, a za pokarm służy mu chleb i woda. Aby dostać się do pustelni przyszłego papieża należało się udać wzdłuż stromego zbocza liczącym kilkaset metrów szlakiem. Na to zdobywa się już tylko jeden z kardynałów Piotr Collona oraz węgierski królewicz Karol Martel, a w ślad za nimi podążają biskupi (w zastępstw nieobecnych kardynałów), rycerstwo, możni i plebs. Piotr pustelnik z początku nie chce przyjąć daru w postaci papieskiego tronu, usłyszawszy jednak, że odmowa byłaby nieposłuszeństwem wobec Boga i groziłaby schizmą, pada krzyżem przed tłumem i przyjmuje wybór na papieża. Odtąd Piotr z Murrone staje się Celestynem V.

Jak z ludzkiego punktu widzenia wielką przepaść dzieliło dawne życie pustelnika z tym, które go ma czekać wystarczy zapoznać się z poniższym fragmentem przedstawiającym jego dotychczasowe zwyczaje. Taki oto opis życia pustelnika Piotra przekazuje nam Warren H. Carroll za Horace Mann'em w swojej „Historii Chrześcijaństwa”:

„Umartwiał się nosząc włosienicę, opasywał się skórzanymi węźlastymi pasami, a nawet łańcuchami. Kiedy umęczone ciało odmawiało mu posłuszeństwa i nie mógł już ani stać, ani klęczeć, kładł się na deskach w skurczonej pozycji, a zamiast poduszki podkładał pod głowę kamień albo kawałek drewna; srogą zimą przebywał na odsłoniętej górze, a jego ubrania zupełnie nie chroniły go przed zimnem. Nigdy nie jadł więcej niż tylko , by przeżyć. Zazwyczaj chleb, który spożywał był tak czerstwy i twardy, że trzeba go było łamać młotkiem, a w czasie czterech lub sześciu postów, których corocznie w całkowitym odosobnieniu przestrzegał, jadał zaledwie dwa razy w tygodniu, a i wtedy były to tylko chleb i woda”.

 Jednak to nie jego odzienie i zwyczaje, zresztą nie aż tak bardzo rzadkie i ekscentryczne jak na owe czasy, powinny wzbudzić nasz podziw do tego człowieka. Otóż, niewiele się o tym pisze, ale Piotr zanim został Celestynem V, był założycielem nowej wspólnoty zakonnej, która za jego życia liczyła już ponad 600 osób, zamieszkujących 40 eremów. Aby uzyskać specjalne przywileje dla swojej wspólnoty uczestniczy w Soborze Lyońskim II. Jego osobę od lat otaczała aura świętości. Warto również podkreślić jego status społeczny. Otóż pochodził z ubogiej chłopskiej rodziny i był 11 dzieckiem spośród dwanaściorga rodzeństwa. Nikt nie mógł spodziewać się, że ten tak doświadczony przez ubóstwo człowiek zostanie głową Kościoła.

W podobny sposób jak żył tak miał i wkroczyć do Stolicy Piotrowej. Otóż do wiecznego miasta jak podaje tradycja miał wiecheć na osiołku, odziany w swoje zniszczone pustelnicze szaty. Z pewnością nie takiego papieża wyobrażali sobie mieszkańcy Rzymu i zapewne nie tak Piotr wyobrażał sobie swoją posługę. Taki opis możemy znaleźć w żywotach świętych, w których pojawia się z racji późniejszej kanonizacji. Jednak cytowany już wcześniej amerykański historyk Carrol umiejscawia jego konsekrację nie w Rzymie, lecz w Aquilli nieopodal Neapolu. Tak czy inaczej Bezspornym pozostaje fakt, że to właśnie z leżącego nieopodal Aquilli klasztoru w Collemagio postanowił rządzić chrześcijańskim światem. Czy jednak na pewno on to postanawia? Dalsze jego losy mogą temu przeczyć. Mimo osobistych przymiotów i zasług (zatwierdzenie reformy franciszkańskiego zakonu, oraz rozbudowa własnego zgromadzenia zakonnego) wikła się w zależność od króla Neapolu - Karola d'Anjou. Jak się wydaje powoli pustelnik zaczyna stawać się marionetką w rękach możnych. Widząc swoją ułomność z właściwą sobie pokorą i prostotą, mimo oporu otoczenia po 5 miesiącach od konsekracji abdykuje i udaje się do swojej pustelni na górze Murrone...

 

Andrzej Lachowski