O sprawie poinformował w mediach społecznościowych Michał Wilk, jeden z mężczyzn chroniących porządku w świątyni. Taka opieka stała się konieczna w Bazylice Świętego Krzyża po kolejnych skandalicznych wybrykach środowisk LGBT, pamiętanych m.in. z aktywności tzw. „Margot” i manifestacji tzw. Strajku Kobiet.

- „W dniu dzisiejszym, lewicowi aktywiści postanowili zrobić sobie swój żałosny happening w kościele Świętego Krzyża w Warszawie. Lewackie organizacje i aktywiści poczynają sobie teraz coraz śmielej”

- napisał mężczyzna na Facebooku.

Chodzi o dwie młode osoby, które w czasie Mszy świętej położyły się przed prezbiterium, prezentując symbol swojego ruchu.

- „Przedstawia się nas jako terrorystów, ale to my jesteśmy ofiarami”

- przekonywali po wyjściu ze świątyni Wiktoria Magnuszewska i Franek Broda z grupy Lex Q.

Podkreślali, że protestowali przeciwko „szykanom ze strony władz i Kościoła w stronę ludzi LGBT”.

- „Panie nas poprosiły, abyśmy wyszli, ponieważ dzieci miały mszę. Również to uczyniliśmy. W żaden sposób nie chcieliśmy zakłócić porządku. Jeśli ktoś uzna, że doszło do naruszenia uczuć religijnych, to coś jest w tym kraju nie tak”

- stwierdził mężczyzna.

Sprawę skomentował w mediach społecznościowych wiceszef resortu sprawiedliwości Marcin Romanowski, który zwrócił uwagę, że tego typu ekscesy cieszą się pobłażliwością polskich sądów.