„Tusk zgłosił się do Putina ze swoją koncepcją nowych stosunków z Rosją w roli kogoś, kto sprzedaje samochód i mówi nabywcy, że sprzeda go za wszelką cenę” – powiedział na antenie Polskiego Radia 24 prof. Cenckiewicz.
Zdaniem dyrektora Wojskowego Biura Historycznego tak właśnie było z prowadzoną przez Donalda Tuska polityką resetu wobec Rosji.
Historyk nie ma wątpliwości, że tego rodzaju podejście do sprawy ówczesnego szefa polskiego rządy Rosjanie „skrzętnie wykorzystali”.
„Dla Rosjan 10 kwietnia [2010 r. – red.] był alertem. Chodziło o podjęcie działań osłonowych, które miałyby ochronić przed ewentualnością podejrzeń o jakąkolwiek winę w sprawie katastrofy. Polskie władze podały Rosjanom piłkę, zaczęto wykluczać ich winę i akcentować winę Polaków” – tłumaczył Sławomir Cenckiewicz.
Prof. Cenckiewicz zwrócił również uwagę na fakt, iż rozmowy na linii Miediwiediew-Komorowski-Tusk „nie dotyczyły upamiętnienia katastrofy smoleńskiej”, lecz dyskutowano podczas nich o „intensyfikacji resetu z Rosją”.
„Wianem ze strony polskiej było oddanie czci sowieckim cmentarzom w Polsce i bolszewikom z 1920 roku” – przypomniał były członek Kolegium IPN.
Jak przekonany jest prof. Cenckiewicz, ówczesnym polskim władzom chodziło o to, by w ramach tuskowego resetu z Putinem „zredefiniować stosunek Polaków” do Armii Czerwonej.
„Z tą agendą jechał Komorowski do Moskwy w maju 2010 roku. Ta armia miała być w Polsce więcej niż doceniona” – skonstatował Sławomir Cenckiewicz.