Gazeta Wyborcza to niewyczerpane źródło inspiracji. Znam podejście wielu mądrych ludzi, którzy z definicji i dla zasady nie wchodzą na portale Michnika. Szanuję tę postawę, ale sam stoję na stanowisku, że język i czyny wroga trzeba znać. Zaglądam zatem do siedziby zła wszelakiego i analizuję z uwagą, co tam nowego u czynnych szatanów słychać. Dziś uderzył mnie po oczach tytuł „Hejter Filipa Chajzera został pobity przez jego fanów. Reakcja dziennikarza? Ostra. „Nie wstydzę się tego””. Prawda, że cudowne podsumowanie całej lewackiej paranoi i propagandy w jednym? Wszystko tutaj mamy, jak na dłoni i nie dość, że człowiek po oczach dostaje, to jeszcze obuchem zostaje trafiony w łeb.

Kto zrozumie o co w tym zdaniu chodzi, ten pojmie całą zasadę funkcjonowania świata nowoczesnej lewicy. Hejter w języku redaktorów Michnika to taki pełen nienawiści osobnik, który w Internecie pisze, że taki, czy śmaki celebryta jest głupi, a celebrytka ma obwisłe cycki. Nie ma nic gorszego na świecie niż pisanie złego słowa o ludziach znanych z tego, że są znani. Takie zachowanie jest wyrazem życiowej nieudolności i pozostałych frustracji. Oczywiście w ogóle się nie wspomina o tym, że większość celebrytów wpycha się do mediów kretyńsko wyreżyserowanymi zachowaniami, jak pokazywanie obwisłych cycków właśnie, czy prowokowanie i… „hejtowanie” innych ludzi,. Mamy jasny podział ról, ważniaki są nietykalne, bez względu na dokonania, plebs zawsze dostaje w tyłek, wystarczy, że się w jakikolwiek sposób wyłamie z obowiązującego schematu.

Gdzie jest granica dla tej paranoi? Jak widać po przywołanym tytule taka granica nie istnieje. Hejter dostał w zęby, ale nie od chuliganów albo chociaż od napastników, hejtera pobili… fani. Czy ta egzegeza jest jasna? Nie no, ja wiem, że samej sytuacji za cholerę nie da się pojąć rozumem, moralnością i doświadczeniem życiowym, pytam jedynie, czy zrozumiałe jest stanowisko zapisane w lewicowym katalogu wartości? Jeśli przyjąć powyższe za wyjaśnione, to pozostaje ostatni element. Co na to wszystko celebryta zwalczający hejterów? Niczego interpretować nie trzeba, kolega Chajzer wprost wyraził olbrzymią satysfakcję, połączoną, jakżeby inaczej, z prowokacją. Tym sposobem paranoja się domyka. Hejter został pobity, celebryta walczący z „cyberprzmocą”, przyklasnął realnej przemocy, nawiasem mówiąc, jest to również przestępstwo. Młodzież w takich wypadkach zadaje retoryczne pytanie połączone z dopowiedzią, bo młodzież lubi innowacje. Można? Można! Pewnie, że można, ale tak naprawdę trzeba. Bez tak paranoicznie ułożonych relacji między, celebrytami, hejterami i fanami, szybko by się okazało, że najmądrzejsi i najmniej agresywni w zestawie są hejterzy. Pozostaje wypełnić ostatni autorski obowiązek i wyjaśnić co też opisane dyrdymały mają wspólnego z ewangelią lewicy według Franciszka? Jednym słowem odpowiem, że wszystko, ponieważ identyczny mechanizm rządzi hejterami Chajzera i religią lewicy.

Światowe Dni Młodzieży okazały się dla wyznawców nowoczesnej tolerancji niewyobrażalnym cierpieniem, które zaowocowało bezsilnością. Chwilę wytchnienia dał strój Pierwszej Damy i dwa zdania papieża o imigracji, ale potem życie straciło smak. Znów się odwołam do tytułu z GW, a brzmiał on mniej więcej tak: „Gdyby te całe ŚDM nie były katolickie, to wypadałoby się nimi zachwycić”. Lepsze od hejterów, fanów i Chajzera? Ciężki wybór, ale mechanizm taki sam, kropka w kropkę. Paranoja lewicowych „myślicieli” niejedno ma imię, ale zawsze przebiega według tego samego schematu. Nie może być piękne, co nie jest relatywne i świeckie, nie może być agresorem, kto nam kibicuje. Cierpiący z powodu ŚDM poddali się, nie byli w stanie napisać, że to pełna nienawiści, ksenofobii i dewocji impreza, bo gołym okiem widać na ŚDM wszystkie kolory i radość świata.

Pozostało cierpiącym tworzyć piętrowe paranoje i prócz wymienionych, przez ostatnie dni kwitnie lewicowa ewangelia. W porządku, nie taki straszny katolicyzm, ale pod warunkiem, że będzie to katolicyzm pod wezwaniem papieża Franciszka, a nie ten polski, zapyziały, prowincjonalny. Módlcie się zatem i wierzcie Polacy, ale jak światowiec Franciszek, nie jak Maćko z Bogdańca. O akceptowalnym katolicyzmie mówi ksiądz Sowa w modnym garniturze. O prawdziwej wierze opowie wam prezenter TVN Style Szymon Hołownia, jak się ubrać do kościoła poradzi Eva Minge. W zaistniałych okolicznościach człowiek w zasadzie powinien przyjąć postawę fanów Chajzera, przejść się w parę miejsc i zrobić porządek z lewicowymi hejterami. Istnieje jednak lepsza odpowiedź, politowanie, szczery śmiech albo pokrojenie ogórków na mizerię i to tyle jeśli chodzi o lewicową ewangelizację.

Matka Kurka/kontrowersje.net